Nie tylko nowotwór. Przed laty zmagała się też z inną chorobą
Joanna Kołaczkowska, jedna z najbardziej lubianych postaci polskiego kabaretu, zmarła w wieku 59 lat po walce z nowotworem. Widzowie doceniali jej niebanalne poczucie humoru i niezwykłą energię sceniczną. Niewielu jednak wiedziało, że przed laty mierzyła się z depresją.
W czwartek, 17 lipca, tuż po północy, media obiegła wiadomość o śmierci Joanny Kołaczkowskiej. Aktorka kabaretowa, wieloletnia członkini kabaretu Hrabi, zmarła po długiej walce z chorobą nowotworową. Miała 59 lat. Informację o jej śmierci przekazali publicznie członkowie zespołu Hrabi.
"Z ogromnym bólem i smutkiem zawiadamiamy, że odeszła Joanna Kołaczkowska... Nasza Asia" – napisali w krótkim oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Julia Wróblewska opowiedziała o terapii: "Ta choroba jest jak wirus"
Ikona współczesnego kabaretu
Joanna Kołaczkowska była jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci współczesnej sceny rozrywkowej. Zaczynała w kabarecie "Drugi Garnitur", a w latach 90. występowała w kabarecie "Potem". Największą popularność zdobyła jednak jako członkini kabaretu Hrabi, który współtworzyła od 2002 roku aż do zakończenia swojej kariery scenicznej.
Słynęła z charakterystycznego stylu gry, ciętego dowcipu i wyjątkowych umiejętności wokalnych. Publiczność oglądała ją zarówno w programach kabaretowych, jak i podczas koncertów, przeglądów oraz festiwali kabaretowych. Występowała także na deskach teatru.
Nieoczekiwanie zniknęła ze sceny
W kwietniu 2025 roku artystka ogłosiła zawieszenie działalności zawodowej. Powodem była choroba nowotworowa, z którą zmagała się od pewnego czasu. Kabaret Hrabi, w komunikacie dla fanów, poinformował wtedy, że Kołaczkowska koncentruje się na leczeniu i pozostaje pod opieką lekarzy.
Publiczne wyznanie o depresji
W ostatnich latach Kołaczkowska otwarcie mówiła o swoich doświadczeniach związanych z depresją. W rozmowie z Alicją Resich, w jednym z podcastów, opowiedziała o epizodzie depresyjnym z 2010 roku. Jak relacjonowała, choroba uniemożliwiała jej wtedy normalne funkcjonowanie.
– Wstawałam z łóżka i, gdy się budziłam, miałam taką świadomość: "Ojej, zaczyna się". Wychodziłam do toalety, stałam przed lustrem i płakałam. Potrafiłam płakać bardzo długo, bo nie wyobrażałam sobie, że mam zejść na dół i zrobić sobie śniadanie – mówiła.
W wyjściu z kryzysu psychicznego pomogła jej farmakoterapia, wsparcie specjalistów oraz medytacja, którą z czasem włączyła do codziennej rutyny. Zwracała uwagę na to, że problemy emocjonalne miały początek w jej dzieciństwie. Jej ojciec zmarł, gdy miała zaledwie 5 lat. Brak poczucia bezpieczeństwa towarzyszył jej przez długi czas.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.