"Nikogo nie zostawi bez pomocy”. Pacjentki prof. Dębskiego wierzą, że teraz dla niego wydarzy się cud
Wiadomość o krytycznym stanie zdrowia prof. Dębskiego zszokowała i zasmuciła wiele kobiet, którym pomógł. Marzena, Agata i Marta zgodnie twierdzą, że to mistrz. - Słyszę tupot małych stóp, na który tak bardzo długo czekałam i wiem, że nadzieja umiera ostatnia i że to on mi pomógł - mówi jedna z nich.
"Dokonuje cudów"
Marzena bardzo chciała urodzić dziecko. Przeżyła 3 poronienia i dwa pogrzeby swoich dzieci. Od dziewczyny, którą poznała w szpitalu usłyszała, że powinna pójść do profesora Dębskiego. – Powiedziała mi, że to specjalista od beznadziejnych przypadków i na pewno mi pomoże – opowiada mi 40-letnia Marzena Zarzycka-Masarz.
Kobieta początkowo nie chciała podejmować kolejnych prób zachodzenia w ciążę, bo za bardzo bała się kolejnego rozczarowania. – Mąż bardzo prosił żebyśmy jeszcze spróbowali, ja długo biłam się z myślami – wspomina kobieta, która aktualnie mieszka w Irlandii.
W końcu Marzena zdecydowała się dać sobie ostatnią szansę. – Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Wchodzę do gabinetu i widzę profesora, który już od progu obdarza mnie ogromnym zainteresowaniem i empatią. Opowiedziałam mu swoją historę, prof. wykonał badanie usg i stwierdził, że mam macicę dwurożną – wspomina. – Byłam w szoku. Miałam chyba ze sto razy robione USG w różnych klinikach i nikt tego nie zauważył – dodaje.
Wiadomość dobiła kobietę, puściły jej emocje i z oczu momentalnie popłynęły łzy. – Myślałam, że to koniec i nie będę mieć nigdy dzieci – przyznaje. Profesor miał jednak inne zdanie. – Przytulił mnie i powiedział: "Nic się nie martw, urodzisz dziecko” – wspomina. Romuald Dębski dotrzymał słowa. Po półtora roku, w wieku 35 lat, Marzena urodziła zdrową córkę. - Urodziłam 3740 g szczęścia, a wcześniej słyszałam, że nie mam szans donosić - zaznacza.
Po 17 miesiącach Marzena urodziła drugie dziecko, chłopczyka Emila. – To był kolejny bielański cud. (przyp. red. - prof. Dębski przyjmuje w szpitalu na warszawskich Bielanach).
Zarówno w takcie pierwszej jak i drugiej ciąży kobieta wróciła do Polski, aby być pod stałą opieką prof. Dębskiego. - Za każdym razem uspokajał mnie i zapewniał, że dam radę i będę matką. Zawsze o mnie dbał, żebym czuła się dobrze i komfortowo. On nie zgadywał, nie domyślał się, a zawsze wiedział, co dalej ma robić. Miał plan i się go trzymał – uważa kobieta.
Bardzo dużo koleżanek wysłałam do niego, bo byłam "przypadkiem beznadziejnym". One widziały, że mi pomógł, więc też nabierały nadziei, że jeszcze zostaną matkami. - Słyszę tupot małych stóp, na który tak bardzo długo czekałam i wiem, że nadzieja umiera ostatnia i że to on mi pomógł – dopowiada.
Marzena wprost mówi, że jest profesorowi dozgonnie wdzięczna. - Narodziny dziecka to cud. Wielki dar od Boga. I to właśnie profesor Dębski jest moim Bogiem. Każdego dnia, gdy modlę się i dziękuje za dzieci, proszę Boga też o zdrowie dla niego – przyznaje. Wiadomość o krytycznym stanie zdrowia Romualda Dębskiego wstrząsnęła kobietą. – Wierzę w cud, wyjdzie z tego. Tyle ich dokonał, wiec teraz cud musi wydarzyć się dla niego – uważa.
Tylko jemu potrafiła zaufać
Marta zaszła w ciążę w 2015 roku w wieku 33 lat. Ciąża prawidłowa, bez problemów. - Wybrałam profesora, bo tylko jemu potrafiłam zaufać. Nie znałam go wtedy osobiście, ale czytałam jego wypowiedzi, słuchałam wywiadów i koleżanki opowiadały mi, że jest to świetny specjalista, który pomógł wielu kobietom – wspomina.
Profesor jest też endokrynologiem, co miało dla Marty duże znaczenie ze względu na niedoczynność tarczycy spowodowaną chorobą autoimmunologiczną Hashimoto, z którą zmaga się od 2010 roku. - Dla mnie najważniejsze było poczucie bezpieczeństwa, które od niego otrzymałam. Profesor jest wspaniałym specjalistą, badania przeprowadzał bardzo dokładnie i w sposób profesjonalny. Wszystko tłumaczył - zaznacza.
Według kobiety Romuald Dębski jest też bardzo zabawny i opiekuńczy. - Świetnie dogadywali się z moim mężem, który był ze mną podczas każdej wizyty – dopowiada Marta, dla której prof. Dębski to nie tylko lekarz. – On jest w pewnym sensie ideą, która skupia wokół siebie ludzi. Nie tylko pacjentów, ale też ich rodziny i lekarzy – twierdzi.
Dał nadzieję
Agata trafiła do gabinetu Romualda Dębskiego z polecenia od swojej poprzedniej ginekolożki ze wskazaniem do usunięcia ciąży. – Miałam poważną wadę budowy macicy i tylko on podjął się oceny ryzyka – opowiada. – To on jako pierwszy kazał czekać, dając nadzieję, że wszystko może się jeszcze zmienić. Niestety nie było happy endu – przyznaje.
Kilkanaście miesięcy później kobieta zaszła kolejny raz w ciążę. – Skończyło się tak samo, ale wsparcie, które od niego otrzymywałam jest nieocenione. Podnosił mnie na duchu i ze wszystkich sił starał się pomóc – zaznacza.
- Później nadal mnie wspierał i tłumaczył, że muszę cieszyć się z dziecka, które już mam, bo na kolejne miałam tylko 3 proc. szans – dodaje.
Agata pomimo ciężkich wspomnień z powodu utraty ciąż, uważa profesora za wybitnego specjalistę. - Jest fundamentem trudnych przypadków. Nikogo nie zostawi bez pomocy. Nie usuwa ciąż. On daje szanse, walczy. A jak jest beznadziejnie, to ratuje kobietę. Nie boi się podpisać pod żadnym dokumentem, nawet niewygodnym. Według mnie jest bohaterem – mówi.
Romuald Dębski to specjalista położnictwa, ginekologii i endokrynologii, kierownik II Kliniki Położnictwa i Ginekologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Do roku 2007 był również kierownikiem I Kliniki Położnictwa i Ginekologii CMKP w Szpitalu im. Orłowskiego w Warszawie. Jeden z założycieli Polskiego Towarzystwa Ultrasonograficznego, dwukrotny wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, były prezes Polskiego Towarzystwa Menopauzy i Andropauzy. Redaktor naukowy kilkunastu podręczników z zakresu położnictwa, ginekologii, endokrynologii i ultrasonografii. Wykładowca, organizator szkoleń i kongresów naukowych dla lekarzy. Współautor książki "Bez znieczulenia. Jak powstaje człowiek".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl