GwiazdyOlszański tłumaczy się z łapania koleżanek za biust. "Wyrwane z kontekstu"

Olszański tłumaczy się z łapania koleżanek za biust. "Wyrwane z kontekstu"

Współpracownice mówiły o nim "Mammograf" – dlatego, że łapał je za biust. Dziennikarka magazynu "Press" opisała zachowanie Olszańskiego sprzed lat, co wywołało spore zamieszanie. Wywołany do odpowiedzi 66-latek w końcu zabrał głos.

Michał Olszański
Michał Olszański
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta
Karolina Błaszkiewicz

12.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 08:38

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Współpracownicy wspominają dziennikarza jako sympatyczną osobę i dlatego można mu było sporo wybaczyć. Olszański miał słynąć m.in. z dotykania biustów redakcyjnych koleżanek i z tego powodu nadano mu przydomek "Mammograf".

Olszański – "Mammograf"

W tekście "Pressu" wypowiadają się Karolina Korwin-Piotrowska i Magdalena Jethon.

– W dzisiejszych czasach [Olszański – red.] miałby przerąbane – powiedziała pierwsza, podkreślając, że nie żywi do 66-latka urazy. – Łapał kobiety za biust, ale to wtedy nie wzbudzało wielkiego sprzeciwu. Ja zareagowałam mocno – wspomina.

Jethon z kolei wyjaśnia, co Olszański dokładnie robił. – Wykonywał w powietrzu taki ruch, jakby chciał złapać za pierś i mówił: "Dziewczyny, zbliżają się badania okresowe" – relacjonowała. Szefowa Radia Nowy Świat już w 2016 r. opowiadała o zwyczajach dawnego kolegi na łamach tygodnika "Przegląd". – Michał Olszański ostentacyjnie lgnie do kobiet i od lat ma zwyczaj dotykania, przytulania się i całowania koleżanek – twierdziła. – W końcu otrzymał ksywę "Mammograf". To – według niego oczywiście – upoważniało do jeszcze większej zuchwałości – dodała.

Co na to sam zainteresowany? W rozmowie z "Faktem" mówi, że jest mu przykro, że "to w taki sposób jest teraz wydobyte, dosłownie wyrwane z kontekstu". Ponadto nie uważa się za mężczyznę, który dopuściłby się molestowania kobiet. I czuje się pokrzywdzony doklejaniem mu takiej łatki.

– Żadnych granic nie przekraczałem i nie przekraczam. W czasach, jak byliśmy w Radio Kolor, czyli na początku lat 90., były różnego rodzaju żarty, ale nigdy to nie miało aspektów dotykania – tłumaczy się. – Można rzeczywiście powiedzieć, że tego typu żarty nie są na miejscu i dzisiaj nie ma mowy o tym, żeby mężczyzna zwracał uwagę na kobietę i jej cielesność. Pod tym względem czasy się zmieniły. I zdaję sobie z tego sprawę – przekonuje dziennikarz.

"Fakt" poprosił o komentarz również Monikę Zamachowską, która współprowadziła z Olszańskim "Pytanie na śniadanie". Była gwiazda TVP oceniła tekst "Press" jako "po prostu głupi". – Są wątki dotyczące rzetelności dziennikarskiej i zasadności pracy w TVP, ale nie zostały rozwinięte, bo autorka skupiła się na bzdurnych plotkach – sądzi Zamachowska.

Komentarze (21)