"Ona by tak chciała służyć ze mną". Czyli dlaczego w Polsce tak mało jest ministrantek
Słyszeliście już ten hit? Ministranci z Katowic-Bogucic nagrali utwór, który podbija polski internet. Na nutę przeboju Ronniego Ferrari śpiewają w nim o dziewczynie, która chciałaby służyć do mszy. W parafii w Bogucicach nie może, ale są w Polsce miejsca, w których dziewczyna przy ołtarzu nikogo nie dziwi.
10.12.2019 | aktual.: 10.12.2019 20:39
Na początku jest ujęcie z lotu ptaka na kościół i panoramę Katowic. Potem efektowne zbliżenia na detale szaty liturgicznej, komży i kadzidło. Później najazd na maski sportowych aut. Gdyby nie związane z religią szczegóły, można by uznać, że mamy do czynienia z klasyką disco polo. "Dziś będę służył sam/Wszystko na mojej głowie/Obskoczę to raz dwa/Na bank poradzę sobie" – śpiewają ministranci na skoczną nutę piosenki "Ona by tak chciała" Ronniego Ferrari.
Hit jak Polska długa i szeroka
Klip pojawił się na YouTubie w niedzielny wieczór, ma już prawie milion wyświetleń. Pierwszego wywiadu chłopaki z Ministranckiej Wytwórni Muzycznej udzieli już kilkanaście godzin po jego publikacji. – Tekstowo i przekazem nie utożsamiamy się z tym, o czym śpiewa Ronnie Ferrari, ale wiadomo, że słowa musiały nam się dopasować do melodii, więc tekst nie jest przypadkowy. Po prostu opowiadamy o tym, jak służba przy ołtarzu wygląda tu u nas, w Bogucicach, w parafii pw. św. Szczepana – opowiada Romek Bodzioch.
"Ona by tak chciała służyć ze mną/Nosić albę i pomagać księżom/Ona by tak chciała dzwonić ze mną/Brać kadzidło, potem iść z pateną" – śpiewają w refrenie ministranci. Pytam Romka, czy wie, że są w Polsce parafie, w których dziewczyna z kadzidłem nikogo nie dziwi. Wie i od razu dodaje, że gdyby taka była wola "przełożonych", nie mieliby nic przeciwko płci pięknej w swoim gronie. – W tekście tej piosenki nie mówimy, że dziewczyny nie mogą służyć przy ołtarzu – podkreśla Romek. W komentarzach pod zamieszczonym na YouTubie teledyskiem wiele osób zresztą zwraca uwagę na ten wątek.
Ministrantki w Polsce istnieją głównie w teorii
Dziewczyny służące do mszy to temat budzący w Kościele kontrowersje. Na służbę ministrantek zezwolił papież Jan Paweł II, ale ostateczną decyzję w tej sprawie zostawił biskupom. W internecie można znaleźć informację, że dziewczęta do ołtarza dopuszczono w blisko połowie z 40 diecezji. – Dużo – dziwi się ks. Wojciech Sadłoń z Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Ma podejrzenia, że dane nie są prawidłowe, ale jego instytut statystyk w tej sprawie nie prowadzi. Faktem jest jednak, że w praktyce dziewczyn pełniących funkcje ministrantek jest o wiele, wiele mniej niż chłopców. Dziewczynę przy ołtarzu można zobaczyć m.in. w archidiecezjach: gdańskiej, białostockiej i wrocławskiej oraz w diecezjach: sandomierskiej, sosnowieckiej i opolskiej.
– Na Opolszczyźnie to nikogo nie dziwi – mówi mi ks. Krzysztof Gbur z parafii św. Bartłomieja Apostoła w Głogówku. Ksiądz opiekuje się ministrantami. – Trzeba powiedzieć wprost, że są parafie, w których jakby się proboszcz uparł, żeby służyli tylko chłopcy, to nikt by nie służył – dodaje z ubolewaniem, ale pytany o dziewczyny przy ołtarzu, wymienia same ich zalety. – Dziewczyny są bardziej solidne, rozsądne i odpowiedzialne – mówi.
Teraz ministrantek w parafii w Głogówku jest około 10. Kiedy swoją służbę zaczynała 15-letnia Milena, dziewczynki przy ołtarzu służyły zaledwie dwie. – Zostałam ministrantką w 4 klasie. Tak sama z siebie zdecydowałam – opowiada dziewczyna. Rodzice jej nie namawiali, po prostu chciała dołączyć do koleżanek, ale i na kolegów Milena nie narzeka. – Nie ma między nami rywalizacji, bardzo dobrze się dogadujemy – przekonuje. Pytam, co by było, gdyby w jej parafii zabroniono służyć dziewczętom. Milena się oburza. – Ja nie zrezygnuję, będę służyć, jak długo mogę – zapewnia podniesionym głosem.
Kiedy pytam księdza Krzysztofa Gbura z Głogówka, co myśli o tym, że dziewczęta przy ołtarzu rozpraszają chłopców – taki argument często pada z ust przeciwników ministrantek – zaczyna się śmiać. – Kto chce być rozproszony, to znajdzie różne atrakcje. Może gapić się na kościół, szukając dziewczyn wśród wiernych. A jak ktoś chce być skupiony, to mu żadna dziewczyna nie będzie w tym przeszkadzać – dodaje.
Rola kobiet w polskim Kościele
Ci, którzy niechętnie widzą dziewczyny przy ołtarzu, przekonują też, że wpływają one na mniejszą liczbę powołań, bo wielu księży rekrutuje się właśnie z grona ministrantów. Ojciec Jacek Prusak – jezuita, teolog i psychoterapeuta – nie rozumie takiego stawiania sprawy. – Bycie księdzem zupełnie nie jest związane z tym, czy ktoś może być ministrantem, bo ktoś inny nie może nim być. To jest błędne myślenie teologiczne, bo powołanie ma inne źródło – tłumaczy.
Jego zdaniem podejście do ministrantek odzwierciedla szerszy lęk o miejsce kobiet w Kościele. – W Polsce widoczna jest trudność w dowartościowaniu miejsca kobiet w strukturach Kościoła, także w obrębie służby liturgicznej. Za tym nie ma poważnych racji teologicznych, raczej patriarchalne wyobrażenie Kościoła związane z maskulinizacją jego funkcji i utrzymywaniem władzy tylko w rękach mężczyzn – przekonuje o. Jacek Prusak.
– To nie jest prawdziwy Kościół, jeżeli jest budowany na przywilejach tylko jednej grupy – zaznacza jezuita i zapewnia, że dla Kościoła byłoby dużo lepiej, gdyby przy ołtarzu pojawiały się i dziewczyny, i chłopcy. To lepsze rozwiązanie niż kiedy tylko są sami chłopcy, a wszystkie dziewczyny i kobiety z definicji muszą być po drugiej stronie, w ławkach.
Chłopaki z Ministranckiej Wytwórni Muzycznej nie spodziewali się, że ich piosenka dotrze do takiej liczby osób. – Chcieliśmy pokazać, że służba ministranta to nie jest tylko nuda i obowiązek. To może być świetnie spędzony czas, z którego każdy wyniesie coś dla siebie. Czy to nauczy się pewnej obowiązkowości, punktualności, czy zyska świetnych przyjaciół. My jesteśmy tego najlepszym przykładem! – z entuzjazmem tłumaczy Romek Bodzioch.
Od siebie dodamy – to może być świetnie spędzony czas, również gdy się jest dziewczyną.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl