Opisała, co robił jej ksiądz. Na wszystko patrzyły zakonnice
Kora, czyli Olga Sipowicz, zmarła 28 lipca 2018 roku. Wokalistka Maanamu jako dziecko mieszkała w placówce prowadzonej przez siostry prezentki w Jordanowie, gdzie padła ofiarą przemocy oraz molestowania seksualnego. - Były dla nas w patologiczny sposób okrutne - opowiadała artystka.
28.07.2023 | aktual.: 28.07.2023 11:03
Kora nie miała za sobą łatwego życia. Kiedy jej mama Emilia zachorowała na gruźlicę, przyszła wokalistka trafiła do placówki DPS prowadzonej przez siostry prezentki, które znęcały się nad nią psychicznie i fizycznie.
Kora przeszła piekło w dzieciństwie
- Przez pięć lat, od czwartego roku życia, przebywałam w Caritasie u zakonnic, które nieustannie poddawały dzieci przemocy emocjonalnej i fizycznej. Te wszystkie przeżycia spychałam na dno pamięci, tak jak potem śpiewałam w mojej piosence, że upycha się tam obrazy, których nie chce się oglądać - opowiadała wokalistka Maanamu w rozmowie z "Vivą!" w 2012 roku.
W książce "Kora, Kora. A planety szaleją" opublikowanej przez Kamila Sipowicza, wokalistka opowiadała o doświadczeniach z placówki.
"Zakonnice były dla nas w patologiczny sposób okrutne. Biły, wykręcały uszy, kazały - jak w bajce - klęczeć na grochu, znęcały się psychicznie. Miałam tak powykręcane, naderwane uszy, że dosłownie zwisały mi z głowy" - czytamy.
Beata Biały, biografka Kory, ujawniała z kolei w rozmowie z WP Kobieta, że nikt nie mówił do Olgi po imieniu. - Była numerem osiem, jak w obozie koncentracyjnym - mówiła. - Kiedy któreś z dzieci zmoczyło się w nocy, co Korze jako małemu dziecku również się zdarzało, było jeszcze gorzej. Takie dziecko musiało uprać prześcieradło i suszyć je, trzymając ręce w górze, aż wyschnie. Zdarzało się, że dzieci było też wielokrotnie bite różańcem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kora była molestowana przez księdza
Kora ujawniła też, że w dzieciństwie była molestowana przez duchownego. - Był starym śmierdzącym człowiekiem, który wpychał mi jęzor do ust i gmerał w majtkach. Gdy wcześniej patrzyłam na niego na ulicy, nie wydawał mi się tak obrzydliwy, ale gdy zaczął się do mnie dobierać, już tak - relacjonowała w rozmowie w 2010 roku w wywiadzie dla "Wprost".
Opowiedziała, jak ksiądz w Jordanowie zachowywał się w stosunku do niej oraz do innych dzieci. - Gdy proboszcz wreszcie skończył śniadanie, rozpoczynało się spotkanie z dziećmi. Pod sutanną miał spodnie, a w tych spodniach cukierki w głębokich kieszeniach. Nie dawał nam ich sam. Dziewczynki musiały podchodzić po kolei i grzebać w tych kieszeniach, by znaleźć cukierka. A przy okazji grzebały wiadomo gdzie - mówiła.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl