Pieniądze w związku dzielą czy łączą? Kinga Rusin zdradziła szczegóły rozpadu swojego małżeństwa
Kinga Rusin w wywiadzie dla magazynu "Gala" poruszyła problem pieniędzy w związku. Jej małżeństwo z Tomaszem Lisem rozpadło się być może właśnie z tego powodu. Okazuje się, że trzecią przyczyną rozwodów są nieporozumienia na tle finansowym. Jaka jest skala takich przypadków i co robić, żeby pieniądze nie zrujnowały naszego związku?
20.04.2017 | aktual.: 21.04.2017 12:50
Kinga Rusin wyznała, że będąc jeszcze żoną Tomasza Lisa była zwolenniczką wspólnego budżetu. Rozwód diametralnie zmienił jej podejście. - Od 1994 roku miałam własną firmę producencką, więc to był bardzo poważny wkład. Byłam za tym, żeby wszystko było wspólne, ale dziś nie jestem pewna, czy to dobre podejście - podkreśliła dziennikarka i dodała: - Mając osobne konta, można uniknąć wielu konfliktów, dokładać się do domowego budżetu proporcjonalnie do swoich zarobków i zachować niezależność. Ta autonomia finansowa w związku jest dla współczesnych kobiet bardzo istotną kwestią. Anna Kotarba, blogerka finansowa w rozmowie z nami przyznała, że preferuje model jednego wspólnego konta i dwóch oddzielnych: - Cenię sobie niezależność, a takie rozwiązanie mi to gwarantuje.
Nasze podejście do kwestii pieniędzy determinuje wiele czynników. Zacznijmy od tego, że każdy z nas pochodzi z innego domu i otrzymaliśmy różne wzorce. Problemy związane z finansami w związku dotyczą głównie gospodarowania środkami. Szczególnie skrajne podejścia - z jednej strony rozrzutność, z drugiej skąpstwo doprowadzają prędzej czy później do konfliktów. Katarzyna Tyszka, psychoterapeutka, podkreśliła w rozmowie z nami, że jeśli dochodzi do sytuacji, w której w rodzinie partnera bardzo duży nacisk był kładziony na oszczędzanie, a w rodzinie partnerki pieniądze stanowiły takie dobro, z którego korzystano na co dzień, to siłą rzeczy problem finansowej niezgodności się pojawi. Pytamy zatem, jak poradzić sobie z takimi skrajnościami. Nasza rozmówczyni odpowiada, że najlepszym rozwiązaniem jest szczera rozmowa.
Kłócimy się o pieniądze - co robić?
Anna Kotarba, blogerka finansowa twierdzi, że ostatnim momentem na dogadanie się w sprawie pieniądzy jest wspólne zamieszkanie ze sobą. - Ale jestem oczywiście za tym, żeby takie rozmowy przeprowadzać już na samym początku związku. Pewne symptomy zachowań można zaobserwować już na pierwszych randkach. Ustalenie zasad płacenia na wspólnych wyjściach eliminuje wiele niepotrzebnych kłótni i porządkuje nam dzień - dodaje nasza rozmówczyni.
Temat tabu
Warto w tym miejscu dodać, że pieniądze w Polsce są nadal tematem tabu. Rzadko rozmawiamy o tym ze swoimi partnerami. Ta powściągliwość często wynika z naszych domowych wzorców. Polacy są na tym punkcie szczególnie wyczuleni. Jeżeli nasz partner lub partnerka zaczyna delikatnie podpytywać o kwestie finansowe, to doszukujemy się podtekstów i drugiego dna.
Pytamy Katarzynę Tyszkę o skalę problemu i o to, czy pary chętnie korzystają z usług specjalistów. - Wiele par nie korzysta z pomocy psychoterapeutów i próbuje na własną rękę rozwiązywać swoje kłopoty. Znacznie częściej przychodzi do mnie jeden z partnerów niż para. Czasami, aby dojść do porozumienia w kontekście pary, należy przyjrzeć się problemowi bardziej indywidualnie. Przeanalizować, dlaczego mam takie, a nie inne podejście i co mnie ogranicza w zmianie. Nasza rozmówczyni dodaje: - Bardzo ważne jest to, żeby nie patrzeć na to tylko z perspektywy problemu cząstkowego, że partner mnie nie rozumie, albo się czepia, że ja wydaję nadmiernie. Tylko zastanowić się nad tym, czy może rzeczywiście jest to jest dla niego w jakiś sposób trudne i może warto o tym porozmawiać i spotkać się gdzieś pośrodku. Może faktycznie ja popełniam jakieś błędy związane z podejściem do pieniędzy czy to w kontekście nadmiernego wydawania, czy przesadnego oszczędzania.
Kto trzyma kasę?
Dominika Nawrocka, autorka książki "Kobieta i Pieniądze. 7 kroków edukacji finansowej dla kobiet" podzieliła się z nami swoim prywatnym sposobem na organizację budżetu w małżeństwie: - Mam taką zasadę, że skoro żyjemy wspólnie, to mamy wspólne gospodarstwo domowe. Przynosimy do domu to, co udało nam się zarobić i wrzucamy do jednego worka. Z tego wyciągamy 25 proc. i dzielimy na dwoje. Pozostałe 75 proc. staje się wspólnym budżetem domowym, z czego 55 proc. idzie zawsze na życie, reszta na przyjemności, dobroczynność, duże wydatki i inwestycje. To jest fajna metoda żeby wyrównać wszystkie nierówności. Jeżeli jedna strona zarabia mniej, to w ten sposób ta granica się zaciera i każdy ma równy dostęp do pieniędzy.
Nasza redakcyjna koleżanka Ola Nagel ma jeszcze inne rozwiązanie na ograniczenie małżeńskich nieporozumień związanych z pieniędzmi: - Po którejś z kolei kłótni postanowiliśmy pójść na pewien układ. Moja i mojego męża pensja miały odtąd lądować na wspólnym koncie, do którego oboje mamy dostęp. Oprócz tego stworzyliśmy konta na bieżące wydatki - jedno dla mnie, drugie dla niego. Na moim co tydzień pojawia się tzw. tygodniówka, którą ustaliliśmy w wysokości odpowiedniej do potrzeb. To są pieniądze tylko dla mnie. Za jedzenie, rachunki i wszystkie potrzebne rzeczy nam obojgu płacimy pieniędzmi z konta wspólnego. Jak wyznała Ola, układ okazał się strzałem w dziesiątkę, ponieważ pozwala zaoszczędzić, zapanować nad wydatkami i odpowiednio zaplanować miesiąc.
Zarabia tylko jedna osoba
Czasem życiowe komplikacje sprawiają, że tylko jeden z partnerów musi wziąć na swoje barki utrzymanie rodziny i staje się bankierem w związku. Nie tylko planuje budżet, ale również dzieli wydatki na ważne i ważniejsze. Na takie zrządzenie losu została skazana 29-letnia Alicja. Jej mąż kilka miesięcy temu stracił pracę i to ona jest teraz jedynym źródłem utrzymania rodziny. - Remont auta czy wymiana oświetlenia w garażu stały się priorytetem i znacznie ostudziły potrzebę zakupienia nowej torebki czy wyjścia do teatru. Musiałam stać się bardziej skrupulatna - wyznaje i podkreśla. - Nie wystarcza już moje kierownicze stanowisko. Utrzymując męża i rodzinę, muszę podejmować kilka etatów, a co za tym idzie moje życie rodzinne schodzi na drugi plan. To rodzi wiele konfliktów pomiędzy mną a moim mężem. I już odliczam dni, aż mój mąż znów wróci do pracy, bo powoli zaczynam tracić też do niego szacunek.
Pieniądze mogą gwarantować nam niezależność, ale też dają władzę. Niektórzy ludzie tę przewagę finansową potrafią zwyczajnie wykorzystywać. I w znacznie większym stopniu są to mężczyźni. O tym zjawisku wspomniała nam Dominika Nawrocka. - Znam historię dziewczyny, która po urodzeniu dziecka zamknęła salon kosmetyczny, który był dla niej źródłem dochodu. Mąż jej powiedział, że później jej pomoże to wszystko otworzyć na nowo, ale okazało się z czasem, że to była dla niego jakaś forma uzależnienia od siebie. Teraz jej nie pomaga, tylko wręcz przeciwnie uzależnił od siebie finansowo. I jeszcze do tego dochodzi do przemocy psychicznej.
Jesteśmy ciekawe, jak kwestia podziału pieniędzy w związku wygląda u was.