Pochowała córkę. Po 60 latach wyznała, co się z nią stało

Irena Santor 9 grudnia skończyła 89 lat. Od dziesięcioleci jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich wokalistek. Mało kto wie jednak, że były momenty, w których jej życie przypominało piekło. Zmierzyła się ze śmiercią córki, o czym opowiedziała dopiero po kilku dekadach od tragedii.

Irena Santor była oskarżana o współudział w morderstwie
Irena Santor była oskarżana o współudział w morderstwie
Źródło zdjęć: © AKPA

09.12.2023 | aktual.: 09.12.2023 15:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Irena Santor jest prawdziwą ikoną polskiej sceny muzycznej. 9 listopada 2023 roku wokalistka skończyła 89 lat. Zadebiutowała w 1959 roku i od tamtej pory wylansowała wiele przebojów, które stały się legendarne, m.in. "Embarras", "Powrócisz tu", "Tych lat nie odda nikt" czy "Już nie ma dzikich plaż". W 2021 roku zakończyła karierę.

Irena Santor miała córkę. Przeżyła dwa dni

Mało kto wie jednak, że gwiazda polskiej piosenki prywatnie mierzyła się z ogromnymi tragediami. W 1959 roku artystka urodziła córkę, Sylwię. Dziecko jednak zmarło dwa dni po porodzie. Wokalistka wspomniała publicznie o wydarzeniu tylko raz, po ponad sześćdziesięciu latach. - Przez całe życie o tym nie mówiłam, to moja bardzo intymna historia i prywatna sprawa - powiedziała krótko magazynowi "Dobry Tydzień".

Po śmierci dziewczynki, małżeństwo piosenkarki ze Stanisławem Santorem zaczęło się rozpadać i zakończyło się rozwodem. Byli małżonkowie pozostali jednak w dobrych relacjach. Santor ostatecznie związała się ze Zbigniewem Korpolewskim, z którym była do jego śmierci w 2018 roku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Irena Santor pochowała przyjaciółkę

Santor ma też za sobą wypadek samochodowy, w którym zmarła jej przyjaciółka, Ludmiła Jakubczak, piosenkarka znana m.in. z hitu "Gdy mi ciebie zabraknie". Obydwie wokalistki spotykały się na festiwalach muzycznych i koncertach. Ostatni raz 4 listopada 1961 roku w Łodzi.

Po występie razem z Jerzym Abratowskim, mężem Jakubczak, i prezenterem Lucjanem Kydryńskim, udały się na kolację. - Wypiliśmy z paniami po dwa kieliszki wódki, Jurek nie pił, bo miał jeszcze tego wieczoru prowadzić samochód, omawialiśmy nasz występ i snuliśmy wspólne plany na przyszłość - wspominał Kydryński w "Przekroju".

Oskarżała Santor o najgorsze. Motywem miał być romans

Później Abratowski, Jakubczak i Santor wracali z Łodzi do Warszawy. Kydryński miał odradzać im podróż tego dnia ze względu na złą pogodę i późną porę. Mimo to wyjechali. Około 40 kilometrów od stolicy ich auto wpadło w poślizg i uderzyło w drzewo prawym bokiem. Na tym miejscu siedziała Jakubczak, której nie udało się uratować.

Po tragicznym wypadku pojawiła się fala plotek, jakoby zdarzenie było zaplanowane przez Santor i Abratowskiego. Jedna z osób uczestniczących w pogrzebie wykrzyczała wdowcu, że zabił żonę, bo ta dowiedziała się o jego romansie z Santor.

Piosenkarka z kolei była prześladowana przez fankę zmarłej przyjaciółki. - Ta dziewczyna ubzdurała sobie, że to ja spowodowałam śmierć Ludmiły - wspominała w "Twoim Stylu". Sprawa trafiła do sądu, który nakazał stalkerce zaprzestać rozpowszechniania nieprawdziwych informacji.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!