Blisko ludziPolak czuje mocno, gorzej u nas z myśleniem. Dobitnie pokazuje to sprawa Alfiego Evansa

Polak czuje mocno, gorzej u nas z myśleniem. Dobitnie pokazuje to sprawa Alfiego Evansa

Polak czuje mocno, gorzej u nas z myśleniem. Dobitnie pokazuje to sprawa Alfiego Evansa
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Helena Łygas
28.04.2018 12:20, aktualizacja: 28.04.2018 14:57

Przez ostatnie dni historią nieuleczalnie chorego Alfiego Evansa żyła cała Polska. W lutym wszyscy byliśmy specjalistami od himalaizmu, żeby przy okazji kolejnego poruszającego dramatu przebranżowić się bezboleśnie na ekspertów medycyny paliatywnej.

Dwulatek, w poniedziałek odłączony decyzją sądu od aparatury utrzymującej go przy życiu, zmarł o 3.30 czasu polskiego. Wcześniej informacjami o batalii sądowej rodziców ze szpitalem żył cały świat. Za stosowne uznał zabranie głosu nawet Andrzej Duda. Historia poruszyła i zwykłych Polaków, szczególnie wrażliwych na ludzkie dramaty podszyte teoriami spiskowymi.

Oczywiście w całej tej sprawie są kwestie dyskusyjne, jak choćby to, czy państwo ma prawo blokować decyzję rodziców o wyjeździe z chorym dzieckiem z kraju. Medialna burza rozpętała się jednak wokół zgoła innego zagadnienia. Tysiące ludzi postanowiło "ratować Alfiego", którego uratować się nie dało, przy okazji wysnuwając bardziej lub mniej fantastyczne teorie spiskowe.

Głos zabrali antyszczepionkowcy, "dowodząc", że przyczyną choroby chłopca są, jakżeby inaczej - szczepionki. Młodzież Wszechpolska z Tczewa odmawiała na miejskim placu Koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji chłopca, którego, jak napisali na swoim fanpage'u, "chcą zabić lekarze", zaś niezawodna Kaja Godek pikietowała pod Ambasadą Wielkiej Brytanii.

Moderator liczącej niemal 60 tys. osób grupy "Polska dla Alfie Evansa" (pisownia nazwy oryginalna) sugerował, że według jego "informatora" chłopiec został odłączony od aparatury, żeby lekarze mogli sprzedać jego organy i że to nie pierwszy taki przypadek, ale "standardowa procedura w takich sytuacjach". Wpis zakończył prośbą o kontaktowanie się z prezydentem, który może pomóc w tej sprawie, "ponieważ ma immunitet".

Krzysztof Bosak w wywiadzie dla Mediów Narodowych dolał oliwy do ognia sugerując, że to część wielkiego spisku cywilizacji śmierci: "To jest jeden przypadek z całego łańcucha (...) Była też sprawa małego Izajasza, który został zabity przez lekarzy. Co ciekawe, akurat w tym przypadku jego rodzice byli czarnoskórymi prawnikami i wcale nie pomogło to dziecku. Nie jest to tak, jak podejrzewają niektórzy, że Alfie jest z rodziny angielskiej, to go szczególnie chcą wykończyć. Prawda jest taka, że jest to element szerszej cywilizacji śmierci, o której mówił Jan Paweł II" - powiedział dziennikarzowi, zapominając, że papież w 2005 roku dobrowolnie zrezygnował z aparatury podtrzymującej życie.

"Chciałbym przestrzec przed naiwnością, którą widzę wśród wielu Polaków, którzy boją się przyjąć do wiadomości, jak wygląda rzeczywistość. (…) Wystarczy obejrzeć wywiady z rodzicami Alfiego Evansa, żeby zobaczyć, że nie są to przedstawiciele żadnej elity, ich nie da się przekonać do tego prania mózgu, które zrobiono Brytyjczykom i już także części Polaków, którzy dają wiarę, czy to sędziom, czy szpitalowi" – mówił dalej Bosak.

Olbrzymie zainteresowanie Alfie'm Evansem ma wszelkie znamiona paniki moralnej. Zjawiska społecznego polegające na gwałtownym rozprzestrzenianiu się niepokoju, zazwyczaj podsycanego przez media. Tym, co ów niepokój budzi, jest poczucie zagrożenia dla wartości uznawanych za istotne. W tym przypadku wartością było życie chorego dziecka. Argumenty medyczne zostały zaś zrzucone na drugi plan. Tysiące ludzi czekały na wymodlony cud, kolejne tysiące uznawały teorie spiskowe w których to lekarze i tajemnicze szare eminencje mają swój interes w odłączeniu chłopca od aparatury.

Panika moralna wybucha najczęściej w sytuacjach niespotykanych i moralnie niejasnych (tutaj: czy powinniśmy skazywać na śmierć dziecko, jeśli jego mózg nie funkcjonuje i nie ma najmniejszych szans, żeby zacząć?). Gdy wybucha panika moralna, ludzie zaczynają odczuwać niesamowicie silny związek ze sprawą, mają wrażenie, że dotyczy ich ona bezpośrednio. Tak jest rzecz jasna i w tym przypadku. Historia Alfiego Evansa przestaje być historią jego rodziny, ale staje się dla wszystkich angażujących się opowieścią niezwykle osobistą, w ramach której przeżywają silne emocje, przepracowują lęki.

Oprócz steku teorii Polacy postanowili zjednoczyć się na wszystkie znane sobie sposoby. Kierowcy TIR-ów zorganizowali (przynajmniej na Facebooku) akcję, w ramach której na wzór "godziny W" upamiętniającej wybuch Powstania Warszawskiego, mieli zatrzymać się i nacisnąć klaksony. Nie brakuje też hasztagów #JeSuisAlfie, stworzonych na wzór akcji w mediach społecznościowych po strzelaninie w redakcji tygodnika "Charlie Hebdo".

Do tego wydarzenie "Świeczka życia", polegające na zapaleniu o 21 świeczki w oknie, całkiem jak po śmierci Jana Pawła II w 2005 roku. Powstają też okolicznościowe wiersze czerpiące trochę z liryki patriotycznej ("A w oczach twych morderców widać już zdumienie chociaż z diabłem nad twą duszą dobili już targu") , a trochę z Kochanowskiego, gdzie Orszulkę zastępuje mały Brytyjczyk. Podniosłą atmosferę psują tylko "lewackie mordy" ("Gdzie jesteście obrońcy wigilijnego karpia, dlaczego milczą wasze parszywe, zakłamane twarze".

- W takich sytuacjach automatycznie sięgamy do wzorców zakorzenionych w naszej tożsamości. W Polsce będzie to właśnie "godzina W", Apel Jasnogórski czy różnego rodzaju nabożeństwa w danej intencji. Nie ma w tym niczego niezwykłego, nieświadomie upodabniamy do siebie także inne rytuały. Nie szukając daleko, stroje komunijne, ktrórew wyewoluowały z powszechnych kiedyś alb w stronę kopii strojów nowożeńców – komentuje dr Jacek Wasilewski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.

Dodaje, że opowiedzenie się "za" lub "przeciw" odłączeniu Alfiego Evansa od aparatury, w zakamuflowany sposób odwzorowuje polityczne podziały. W polskiej rzeczywistości "walka o życie Alfiego" to nic innego, jak przedłużenie stanowiska antyaborcjonalistów, ceniących egzystencję dla egzystencji ponad zdrowie.

Nasz wieszcz narodowy Adam Mickiewicz podczas jednego z wykładów paryskich charakteryzował Słowian jako ludzi o wyjątkowo rozwiniętym duchu, który przekłada się na skłonność do wszystkiego, co głębokie, religijne czy wzniosłe. "Mamy wiele imaginacji, ale pod względem rozumu stoimy nieskończenie niżej od ludów germańskich i celtyckich. Lud słowiański nigdy w masie swojej nie drgnie dla jakiegoś systemu filozoficznego; w historii nie dojrzysz ani jednego czynu zrodzonego z rozmyślania". Oddolne inicjatywy rodaków w sprawie Alfiego Evansa pokazują, że w tej kwestii za wiele się u nas nie zmieniło.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (281)
Zobacz także