Policja kazała zapłacić matce za ściganie oprawcy córki

By postawić mężczyznę, który zgwałcił jej 11-letnią córkę przed sąd musiała przejść długą drogę. Funkcjonariusze jednej z indyjskich miejscowości odmówili aresztowania gwałciciela, a sprawą zajęli się dopiero wtedy, gdy kobieta sama zapłaciła za ich pracę.

Obraz
Źródło zdjęć: © Eastnews
Magdalena Drozdek

By postawić mężczyznę, który zgwałcił jej 11-letnią córkę przed sąd musiała przejść długą drogę. Funkcjonariusze jednej z indyjskich miejscowości odmówili aresztowania gwałciciela, a sprawą zajęli się dopiero wtedy, gdy kobieta sama zapłaciła za ich pracę. Opłaciła ich śniadania, wydatki na samochody i paliwo, a nawet kserowanie dokumentów dla sądu.

Sarada, która nie chce podać swojego nazwiska, dowiedziała się, że jej córka była molestowana przez jednego z krewnych. Zgłosiła się na posterunek w jej rodzinnym mieście Villpakkam w Indiach. Starszyzna z wioski zabroniła jej jednak dalej walczyć o sprawę córki i zmusili ją do wycofania zarzutów.

Po kilku dniach dziewczynka wyjawiła matce, że mężczyzna nie tylko ją molestował, ale też zgwałcił. Tego nie mogła przemilczeć, więc kolejny raz poszła na posterunek.

- Odmówili zajęcia się sprawą, bo dowiedzieli się, że poprzednie zarzuty wycofałam. Insynuowali nawet, że miałam romans z mężczyzną, którego oskarżam – przyznaje kobieta w wywiadzie dla indyjskiego „Express”.

Sarada zgłosiła się do organizacji Childline, walczącej o prawa dziecka w Indiach. Działacze skierowali sprawę bezpośrednio do najwyższych funkcjonariuszy. Gwałt na dziewczynce był przekazywany do coraz to innych urzędników. Po wielu skargach na lokalną policję, wreszcie postanowiono wszcząć śledztwo. Gwałciciel został chwilowo zatrzymany, ale by go skazać potrzebowano dowodów. Policja uchylała się od odpowiedzialności, bo jak twierdzili, testy medyczne należało przeprowadzić zaraz po zdarzeniu.

Kobieta była zmuszona pokryć z własnej kieszeni wszystkie wydatki funkcjonariuszy. Na jej rachunek wpisano m.in. śniadania, herbaty i soki dla policjantów, opłaty za samochody i paliwo, kserokopie dokumentów, a nawet środki na komary. W sumie wydała na wszystkie zachcianki urzędników ponad 3 tys. rupii.

- Będę walczyć nawet wtedy, gdy nie będzie już nikogo kto mógłby mi pomóc – przyznaje matka.

Oprawca do tej pory nie został prawnie skazany i wyszedł na wolność.

md/ WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Jessica Alba i jej rodzina: dzieci, związki i nowe początki
Jessica Alba i jej rodzina: dzieci, związki i nowe początki
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni
"Monkey-barring" to przykry trend w randkowaniu. Lepiej uważaj
"Monkey-barring" to przykry trend w randkowaniu. Lepiej uważaj
Zakazane przed wizytą u ginekologa. Lekarka ostrzega
Zakazane przed wizytą u ginekologa. Lekarka ostrzega