Polki na prochach. Jak znieczulają się 20‑kilku latki?
- Ibuprom? Kochana, mi już pomaga tylko ketonal. A jeździłaś kiedyś samochodem po tramalu? Nie polecam, ma się halucynacje - opowiada Natalia. Marcelina od lat cierpi na bóle stawów: - Solpadeina z kodeiną jest najlepsza. Ból szybko znika - mówi. Choroby, które przeważnie kojarzone były ze starszymi, teraz dosięgają młodych.
19.01.2017 16:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W szkole Marcelina należała do drużyny koszykarskiej – treningi, wyróżnienia, ogólnopolskie zawody. – I któregoś razu mój organizm wysiadł. Tak po prostu. Lekarze nie mieli pojęcia, co mi jest. Bolały najbardziej stawy, kręgosłup. Śmiać mi się chciało, jak na recepcie lekarka wypisała te wszystkie leki przeciwbólowe, przeciwzapalne. Ja miałam 17 lat, a nie 70 – opowiada. Przyjmowała tabletki, zmieniła dietę. Miało przejść. – Przekonana byłam, że do tego wieku to mi 100 razy przejdzie, ale niewiele się zmieniło, choć może powinnam powiedzieć, że się pogorszyło? Nie jestem z tych, co narzekają. Dopiero kilka miesięcy temu, po tych wszystkich latach, zdiagnozowano u mnie obwodowe zapalenie stawów. Takie, które obejmuje już nerki, stopy i łokcie.
W wieku 24 lat przepisano jej chemię, ale słabszą od tej, którą dostają pacjenci z onkologii. Ból przeszedł, ale cały czas musi przyjmować leki przeciwbólowe i przeciwzapalne. – Skończyłam dopiero co studia, a mam już za sobą chemię, zastrzyki z ketonalu, ketonal w tabletkach i tramal. Nie polecam, większość z nich nie działa. Za głowę się łapię, jak słyszę, że ktoś to bierze bez recepty. A wiele osób w moim wieku tak robi.
Natalia, 25 lat, kilka lat temu zdiagnozowano u niej zapalenie stawów: - Bywało tak, że ktoś musiał odbierać mnie ze szkoły. I to nawet nie tyle, że po prostu mnie „asekurował”, trzeba mnie było ze szkoły wynosić. Bolały stawy, kości w biodrach, całe nogi. Teraz jest już lepiej. Ostatnie zapalenie stawów miałam tuż po świętach Bożego Narodzenia. 3 dni i mi przeszło. A miałam momenty, że nie byłam w stanie się sama ubrać, po wizycie w toalecie wołałam mamę, żeby mi zapięła rozporek. Czasem chłopak musiał mi buty zakładać. Stwierdzono, że to genetyczne schorzenie. Babcia też przez to przechodziła. Moja bohaterka ma powykręcane stawy, ledwo rusza dłońmi, a i tak sobie radzi.
- Solpadeina z kodeiną jest najlepsza. Ból szybko znika – mówi Natalia. Ibuprom? Nie działa. Najlepiej znieczula kodeina.
Dominika, 26 lat: - Zaczęłam chorować w wieku 8 lat. Stwierdzono u mnie MIZS [młodzieńcze idiopatyczne zapalenie stawów – przyp. red.], które ostatecznie przybrało postać choroby Stilla. Na co dzień towarzyszy mi ból prawego nadgarstka oraz utrzymujący się stan zapalny prawego śródstopia. W okresach zaostrzenia, mam wysoką gorączkę, wysypkę na całym ciele, tracę kilogramy. Pojawia się tachykardia, a także nadciśnienie tętnicze. Leczą mnie biologicznie. Tylko tak mogę normalnie funkcjonować. Przyjmuję do tego metypred i cyklosporynę.
Agnieszka: -Mam 28 lat, od 17 choruję na RZS [reumatoidalne zapalenie stawów – przyp. red.]. Na co dzień dokuczają mi bóle stawów, przewlekłe zmęczenie i bóle głowy. Choroba znacznie wpłynęła na moją sprawność – posiadam 4 implanty (dwie protezy stawów biodrowych, jedna kolanowa, a także stawu barkowego). Staram się normalnie funkcjonować. Przyjmuję minimalną dawkę sterydu. Od roku mam przerwę w leczeniu biologicznym, za kilka miesięcy wrócę do starych leków.
Niektórzy sądzą, że udajemy
- Ile ma pani lat? Naprawdę tyle? To chyba mamy problem. Takie rzeczy się wam młodym nie przytrafiają raczej – usłyszała pierwszy raz w gabinecie Marcelina. W zabiegowym rozmowa z pielęgniarką zawsze wyglądała tak samo: - Ile lat? 17? No proszę. I naprawdę panią boli? Tak? No to proszę powiedzieć, jaka była diagnoza, bo ja nie jestem przekonana czy pani prawdę mówi.
- Niewiele osób jest w stanie zrozumieć, jaki to ból. Te wszystkie reumatyczne schorzenia większości osób w moim wieku nie mieszczą się w głowie. Chodzę na siłownię, imprezuję, normalnie żyję, ale czasem ból jest taki, że nie jestem w stanie się ruszyć. Boję się schylić, obrócić, nogi ciągnę za sobą. Jeden taki „atak” miałam akurat w dzień urodzin przyjaciółki. Powiedziałam jej wprost, że nie jestem w stanie zejść po schodach. Leżałam na ziemi na kocu i modliłam się, żeby przeszło. Skończyło się tak, że tydzień nie mogłam się ruszać. „Napijesz się i przejdzie” – słyszałam to od znajomych nie raz – mówi Natalia.
Choroby, które przeważnie kojarzone były ze starszymi, teraz dosięgają młodych. W Polsce na zapalenie stawów cierpi 400 tys. osób. Leki przeciwbólowe to ich jedyny sposób na normalne funkcjonowanie.
Życie bez recepty
Druga strona takich historii? Leki przeciwbólowe to ogromny biznes. Z danych CBOS wynika, że aż 80 procent Polaków zażywa je przynajmniej od czasu do czasu, a 70 procent robi to co najmniej raz w miesiącu. Niestety, wiele osób w ogóle nie czyta ulotek i nie zdaje sobie sprawy, że złe dawkowanie może mieć fatalne skutki dla zdrowia. Winne po części są reklamy, których twórcy przedkładają siłę oddziaływania nad rzetelny przekaz.
Rynek farmaceutyczny w Polsce ma się świetnie. Wystarczy spojrzeć na liczbę aptek w większych miastach i kolejki, które ustawiają się do kas. Wszystko dlatego, że Polacy uwielbiają samoleczenie. W liczbie kupowanych leków bez recepty wyprzedza nas jedynie Francja.
- Ogólnie wiadomo, że Polacy są lekomanami i biorą za dużo leków bez recepty, szczególnie tych przeciwbólowych – mówi dr Piotr Burda, Konsultant Krajowy w dziedzinie toksykologii klinicznej dla WP.PL. – Tymczasem, co zauważyłem, pracując jako lekarz, pacjenci nie czytają ulotek. Wierzą co prawda lekarzowi, jeżeli mówi, żeby zażywać jakiś lek trzy razy dziennie. Nie uważają jednak za konieczne powiedzieć doktorowi, że przy okazji biorą dwadzieścia innych medykamentów bez recepty. Tu zaczyna się problem interakcji leków, łączenie jednego z drugim. Nawet jeżeli ktoś zdecyduje się wziąć dany lek, to trzeba przeczytać ulotkę i zorientować się, jakie są przeciwwskazania.
Ponad 50 proc. z nas przyznaje, że od czasu do czasu popełnia błędy w dawkowaniu.
– W reklamach często słyszymy, że jeden lek jest na ból głowy, inny na ból zatok, trzeci na ból kolana, a jeszcze inny na bolesne miesiączki – zauważa dr Piotr Burda. – Wyobraźmy sobie teraz kobietę, która ma okres, boli ją kolano, bo upadła, przy okazji boli ją też głowa. Weźmie wszystkie te leki, a tymczasem one mają tę samą substancję czynną. Skutki mogą być opłakane.
Z raportu „Monitorowanie zachowań ryzykownych i problemów zdrowia psychicznego młodzieży” wynika, że połowa warszawskich nastolatków w wieku 14-15 lat co najmniej raz w miesiącu zażywa lekarstwa na własną rękę.
Według naukowców z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie najczęstszym motywem skłaniającym młodzież do stosowania na własną rękę środków przeciwbólowych jest chęć złagodzenia dolegliwości somatycznych lub psychicznych. Około 50 proc. nastolatków przyjmuje je przynajmniej 1-2 razy w miesiącu. Leki bez zalecenia lekarza zdecydowanie częściej przyjmują dziewczęta niż chłopcy. - Jeśli chodzi o przyjmowanie leków przeciwbólowych, to polska młodzież nie różni się znacznie od nastolatków z innych krajów. Jednak młodzi Polacy - o wiele częściej niż młodzież zagraniczna - sięgają po leki uspokajające i nasenne. Na tym polu polskie nastolatki dominują już od lat, w szczególności dziewczęta. – komentowała dr Agnieszka Pisarska z Zakładu Psychologii i Promocji Zdrowia Psychicznego w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.