Polska pielęgniarka została gwiazdą włoskiego "Vogue'a". Wywiad z Agatą Joutsen
Przeczy wszelkim stereotypom. Wychowuje 10-letniego synka, pracuje jako pielęgniarka i robi karierę w modelingu. Niedawno jej zdjęcia pojawiły się we włoskiej edycji "Vogue'a". O tym, jak udaje się jej godzić domowe obowiązki z dwoma etatami, opowiada nam Agata Joutsen. Udowadnia, że jeżeli czegoś bardzo chcemy, wszystko jest możliwe.
27.09.2017 | aktual.: 27.09.2017 12:36
Martyna Wojciechowska: Dziewczynki często marzą o tym, żeby zostać piosenkarkami, aktorkami. Tobie marzył się modeling?
Agata Joutsen: Bardzo chciałam zostać księżniczką, a później astronautką. Kiedyś kręciłam się na karuzeli w wesołym miasteczku, która obracała się naprawdę szybko i nie można było się odkleić z powodu siły odśrodkowej. Wtedy stwierdziłam, że to chyba jednak nie dla mnie, przecież w kosmosie są dużo większe przeciążenia. Zaczęłam dorastać i zeszłam na ziemię.
Jak zaczęła się twoja przygoda z modelingiem?
Moja przygoda zaczęła się jak większości modelek - wypatrzył mnie scout jednej z agencji. Akurat wtedy jeździłam na rolkach. Nie do końca byłam przekonana do tego pomysłu. Nie pasował do mojej introwertycznej osobowości. Jakiś czas później zaprzyjaźniłam się z fotografem, który otworzył mnie na pracę przed obiektywem, pokazał mocne strony, dużo nauczył - przede wszystkim tego, że praca na linii fotograf-modelka to zawsze rodzaj flirtu, który trwa tylko chwilę. Dzięki emocjom, które w sobie budzimy, powstają najlepsze zdjęcia. Jeśli chodzi o mój największy sukces, wierzę, że najlepsze wciąż jest przede mną. Biorę udział w wielu ciekawych projektach i wiem, że trafię jeszcze na przygodę życia.
Dlaczego zdecydowałaś się zmienić nazwisko?
Moje nazwisko było bardzo polskie, szeleszczące i niemożliwe do wypowiedzenia dla kogokolwiek spoza naszego kraju. Wtedy dużo czasu spędzałam w Finlandii. Tam związałam się z agencją modelek i chciałam, żeby nazwisko było łatwe do zapamiętania, a jednocześnie wyjątkowe. Joutsen oznacza po fińsku łabędź. Wymyślił je mój kolega i tak zostało. Bardzo się z nim utożsamiam.
Jesteś pielęgniarką, modelką i wychowujesz dziecko. Jak ty to robisz, że na wszystko starcza ci czasu?
Nie zawsze sobie daję z tym radę, ale taką drogę wybrałam i teraz w ciężkich chwilach muszę po prostu zagryźć zęby i zignorować zmęczenie. Nie przeczę, odbywa się to kosztem czasu z najbliższymi, snu i zdrowia. Bardzo pomaga mi moja rodzina. Każdy się angażuje i jestem im za to niesamowicie wdzięczna.
Czy były momenty, w których było ci ciężko pogodzić wszystkie obowiązki?
Jest mi ciężko każdego roku w sezonie jesienno-zimowym. Wtedy maluchy chorują, dyżury dają w kość, jest dużo nieprzespanych nocy, stresu. Zmęczenie powoduje, że nie wyglądam najlepiej. Przez to denerwuję się przed sesjami zdjęciowymi czy castingami. A wszystko odbija się na mojej rodzinie. Tak, zima to zdecydowanie najtrudniejszy dla mnie czas, by pogodzić wszystkie aspekty mojego życia.
Jak twoją karierę w świecie mody traktuje najbliższa rodzina?
Moja rodzina bardzo mnie wspiera. Wszyscy są ze mnie dumni, ale jednocześnie zachowują dystans i nie ekscytują się niczym za bardzo. To mnie sprowadza na ziemię, gdy za bardzo popłynę.
Podróżujesz z synem?
Raczej nie zabieram synka ze sobą, to wyjazdy stricte służbowe, a chciałabym trzymać dziecko z dala od szeroko pojętego show businessu. Chociaż ma już 10 lat i sam zaczyna przebąkiwać, że chciałby pracować podobnie do mnie. Może kiedyś, czas pokaże.
Czy spotkałaś się z nieprzychylnymi opiniami lub zazdrością ze strony znajomych lub koleżanek z pracy?
Mam rewelacyjny zespół w pracy i koleżanki naprawdę mi kibicują. Idą na rękę, jak trzeba zamienić dyżur, bo akurat mam zdjęcia lub muszę wyjechać. Oczywiście, zdarzają się wyjątki, gdy ktoś niesympatycznie skomentuje moje zdjęcia, figurę lub generalnie cały koncept mojej modelingowej kariery, ale to sporadyczne przypadki i chyba wynikają z kobiecej zazdrości lub tęsknoty za młodością.
Jakie jest twoje największe marzenie związane z modelingiem?
Niesamowicie ucieszyła mnie informacja o wydaniu polskiej wersji magazynu "Vogue". Jest to najbardziej inspirujący, najpiękniejszy magazyn na świecie. Wierzę, że polska edycja będzie równie wspaniała jak zagraniczne. Moim marzeniem jest sesja na łamach tego pisma.
Jak dbasz o sylwetkę i ile czasu tygodniowo poświęcasz na treningi?
Moja wiedza medyczna przekonuje mnie, że dobra sylwetka zaczyna się w kuchni. Bardzo dbam o dietę, czasami wręcz przesadnie. Wyeliminowałam gluten i nabiał, ograniczam produkty odzwierzęce, staram się jeść sporo warzyw, owoców. Aktywność fizyczna jest u mnie nieregularna, zależy od natężenia dyżurów w szpitalu, zleceń. Im więcej pracy, tym mniej czasu na ćwiczenia. Mam siłownię pod domem, co mnie bardzo motywuje. Dlatego nigdy nie odpuszczam sobie na długo i wracam ze zdwojoną siłą.
A jakie są twoje plany na przyszłość?
Dawno już zrezygnowałam z dalekosiężnych planów. Najlepiej sprawdzają się spontaniczne decyzje i wykorzystywanie szans, które daje nam los. Nie wiem, jak będzie wyglądać moje życie za rok czy pięć lat.
Czy chciałabyś przeprowadzić się do Warszawy?
Cieszy mnie, że siatka połączeń między europejskimi miastami jest tak duża i bez wysiłku można się przemieszczać. Także Warszawa jest tylko kilkadziesiąt minut samolotem od Gdańska i zawsze mogę tam się znaleźć z dnia na dzień. Dzięki temu nie muszę podejmować decyzji o przeprowadzce.