Polska raperka, która nauczyła Niemców słowa "k**wa", trafi do więzienia. Jest w 7 miesiącu ciąży
Dziewczyna, którą obwołano objawieniem niemieckiego hip-hopu, została skazana na 2,5 roku pozbawienia wolności. Jest w zaawansowanej ciąży, ale to tylko czubek góry lodowej.
07.11.2018 | aktual.: 12.07.2019 10:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W nagrodzonym Oscarem "Ieri, oggi, domani" Sophia Loren wciela się w postać Adeliny. Kobiety, która żeby uniknąć więzienia, nieustannie zachodzi w ciążę. Włoskie prawo lat 60. zabraniało odbywania kary przyszłym matkom. Ponad pół wieku później stan błogosławiony nie chroni już skazanych kobiet przed więzieniem. Gwarantuje jednak inne profity.
Plan dwuipółletni
Być może w przypadku Ewy ciąża była zimną kalkulacją, mimo instagramowych zapewnień, że "to nie było zaplanowane". Koniec końców więzienia, w których można przebywać z dziećmi, są znacznie mniej restrykcyjnie, a do tego – lepiej wyposażone od pozostałych. Sale są większe, jaśniejsze i bardziej kolorowe, łazienki nowsze i czystsze. Lepiej się jada i częściej wychodzi na spacery.
Więźniarki odbywające kary z potomstwem są też zazwyczaj znacznie spokojniejsze. Inaczej nie uzyskałyby pozwolenia na opiekę. Paweł Moczydłowski socjolog i kryminolog, który kierował Centralnym Zarządem Zakładów Karnych w Ministerstwie Sprawiedliwości, tłumaczy mi, jak wyglądają podobne przypadki w Polsce.
- Prawo stanowi, że matka powinna przebywać z dzieckiem do ukończenia przez nie trzeciego roku życia. Kobiety które mają dzieci w tym przedziale wiekowym, trafiają z potomstwem do domów małego dziecka, znajdujących się przy niektórych zakładach karnych. Takie oddziały w Polsce działają m.in. w Grudziądzu czy w Krzywańcu. Uznaje się, że rozdzielenie kobiet od dziećmi kłóci się z celami resocjalizacyjnymi. Matki-więźniarki, które opiekują się potomstwem, czują wdzięczność, stają się odpowiedzialne, pogłębiają więzi z dziećmi – wyjaśnia Moczydłowski.
Charakter popełnionego przestępstwa nie ma wpływu na szanse matek na opiekę nad dziećmi. Oczywiście czas, w którym dzieci przebywają w więzieniu z matkami mógłby być dłuższy, ale tu dochodzi kwestia świadomości dzieci. Nie powinny wspominać dzieciństwa jako czasu spędzonego w miejscu, gdzie otaczają je panie w mundurach, a w oknach są kraty.
Wszystko o Ewie
Żeby zrozumieć nieco lepiej historię Schwesty (taki pseudonim przyjęła jako raperka), należałoby cofnąć do jej dzieciństwa. Gdy Ewa ma 3 lata, jej mama właściwie z dnia na dzień decyduje się wyjechać na Zachód. Nie w poszukiwaniu lepszego życia, ale ze strachu. Ojciec dziewczynki zostaje skazany za zabójstwo. Kobieta obawia się, że wrogowie męża zemszczą się na niej i dziecku.
Jadą do Niemiec.Mama Ewy ubiega się o prawo pobytu w Stanach, ale kiedy zostaje oskarżona o kradzież, ambasada odbiera jej i dziecku zieloną kartę. Muszą zostać w Kilonii. Kobieta wychodzi powtórnie za mąż, a Ewa zamienia polskie "Molanda" na nazwisko ojczyma.
Rodzinie Müller nie powodzi się najlepiej, nastolatka musi iść do pracy. Zostaje kelnerką. Kawiarnia, w której pracuje to ulubione miejsce okolicznych prostytutek. Ewa nie do końca wie, na czym polega ich praca, ale zachwycają ją mocne makijaże, futra, szpilki. Dziewczyny są śliczne, uśmiechnięte i zostawiają szczodre napiwki. Wydają się jak wyjęte z innego, lepszego świata.
Tuż po 19 urodzinach Ewa przeprowadza się do Frankfurtu i zostaje pracownicą seksualną. Szybko okazuje się, że choć zarobki są spore, ten zawód nie ma nic wspólnego z "łatwymi pieniędzmi", na które liczyła. "Nie znam żadnej dziwki, która nie zostałaby zgwałcona albo nie dostała pięścią w zęby” – przytaczał jej słowa "CKM", który pisał o Schweście trzy lata temu, kiedy jej kariera ruszyła z kopyta.
Obsługuje nawet 30 klientów dziennie. Większość dziewczyn, żeby to wytrzymać bierze narkotyki, Ewa też zaczyna. Po 8 latach jest tak zniszczona fizycznie pracą i nałogiem, że traci klientów. Postanawia zerwać z dawnym życiem. Porzuca dzielnicę czerwonych latarni i idzie na odwyk.
W 2011 roku zanosi kilka nagranych w domu kawałków do wytwórni płytowej. Producenci doceniają jej umiejętności techniczne, a w brutalnych tekstach opowiadających o tym, co przeszła, dostrzegają potencjał komercyjny. Już rok później nagrywa mixtape'a "Realität”. Nie podbija list przebojów, ale branża go docenia. Współpracuje z innymi raperami, zyskując na popularności.
Wreszcie w 2015 roku wydaje pierwszy album zatytułowany elegancko i po polsku - "K...wa". Kilka piosenek z miejsca staje się hitami, a sprzedaż rośnie i to nie tylko w Niemczech, ale też Austrii i w Szwajcarii. Dochodzi do 6. miejsca rankingu najczęściej kupowanych płyt. Dobra passa Ewy kończy się szybko. Rok po sukcesie albumu Polka zostaje zatrzymana przez policję. Oskarżono ją o oszustwa podatkowe, pobicie, ale i o sutenerstwo. Schwesta miała zmuszać do prostytucji młode kobiety, w tym 17-latkę. To o tyle niezwykły zwrot akcji, że raperka wielokrotnie podkreślała w wywiadach, jakim piekłem jest świat pracownic seksualnych. Niepokoi ją podejście nastoletnich fanek, które uważają jej historię za inspirującą.
Modlitw nie trzeba
"Módlcie się za mnie, abym dostała miejsce w więzieniu dla matki i dziecka" – napisała Ewa na Instagramie pod informacją, że jest w ciąży. Jednak szanse, że choć na chwilę zostanie rozdzielona z dzieckiem są nikłe. Zasądzony wyrok jest na tyle krótki, że raczej nie będzie zmuszona odbyć jego części z dala od dziecka. Wyjdzie, zanim skończy się okres, w którym dzieci więźniarek mogą pozostawać pod opieką matek.
Pytam Pawła Moczydłowskiego, co dzieje się z dziećmi po trzecim roku życia, których matki wciąż mają część kary do odbycia. Kryminolog i socjolog mówi, że w Polsce najczęściej przechodzą pod opiekę rodziny osadzonej, ale zaznacza, że takich przypadków jest niewiele.
Sądy przeważnie przychylnie patrzą na wnioski matek o przedterminowe czy warunkowe zwolnienia. Zwłaszcza, jeśli przykładnie zajmowały się potomstwem podczas odbywania kary. Dodaje, że w Polsce kobiety stanowią zaledwie około 3 procent wszystkich osadzonych i zazwyczaj nie są sprawczyniami przestępstw wiążących się z najwyższymi wymiarami kar. Warunki panujące w domach małego dziecka, działających przy zakładach karnych, są znacznie lepsze niż w standardowym więzieniu. Dla wielu osadzonych przewyższają nawet te domowe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl