Polubiłeś post hejtujący publicznie karmiące piersią matki? Przeczytaj go jeszcze raz. Do końca
Na fotografii kobieta karmi dziecko piersią w restauracji. Setki tysięcy komentarzy i udostępnień. Zdjęcie-prowokacja i opis, który ukazuje prawdę o nas samych. A wystarczyło doczytać dokładnie.
05.09.2018 | aktual.: 05.09.2018 21:49
94 tys. komentarzy,152 tys. udostępnień, 272 tys. reakcji. Tyle zebrał post ze zdjęciem, na którym siedząca w restauracji matka, karmi piersią dziecko.
"Drogie kobiety - nie róbcie tak! W domu, gdzie nikt was nie widzi jest ok, ale nie w restauracji. To miejsce publiczne przeznaczone do spożywania pokarmów. Nie ma na takie zachowanie mojej zgody. Nie znam waszego zdania, ale na ten widok robi mi się naprawdę niedobrze" - tak rozpoczyna się wywód w opisie pod wspominanym zdjęciem. W komentarzach wrze. Część osób broni autora i przyznaje mu rację. Część oburza to, że tak wiele mówi się teraz o akceptacji publicznego karmienia piersią, że wstyd jest publikować takie opinie. Prawdopodobnie w tym miejscu większość zaczyna pisać kąśliwe komentarze. A warto doczytać jego wpis do ostatniego zdania. Wtedy dowiadujemy się, o co tak naprawdę chodzi autorowi.
"Podejrzewam, że znajdzie się kilka osób chcących bronić takiego zachowania, znajdą może nawet odpowiednie argumenty, co i tak nie zmieni mojego stanowiska. To jest zły nawyk, pewnie ta pani wyniosła to z domu, dla niej jest to zupełnie naturalne, jakby nic się nie stało, ale proszę, nie kładźcie obuwia na stole. To jest złe!" - kończy autor.
- Facet de facto nie wyśmiewa i nie hejtuje kobiety ze zdjęcia, ale ludzi, którzy nie czytają ze zrozumieniem i co najważniejsze - do końca. Dorabiają sobie ideologię do swojej wizji świata - mówi nasz redakcyjny kolega, który od razu wyłapał, czego dotyczą "pretensje" prowokatora.
Jeśli nadal nie widzisz sensu tej prowokacji, przypomnij sobie sytuacje, kiedy wszedłeś komuś w nieodpowiednim momencie w zdanie, psując atmosferę, gdy ktoś właśnie był o słowo od pojednania się z tobą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl