Był gwiazdą polskich seriali. Dziś nie ma stałego adresu
Blask fleszy zamienił na blask słońca nad oceanem. Michał Malinowski 24 października 2025 roku kończy 35 lat. Aktor, znany z hitowych seriali, porzucił luksus, by zbudować łódź i samotnie przemierzać Pacyfik. Teraz, po heroicznej walce z żywiołem, znów szykuje się w rejs. "Adres to stan umysłu" - twierdzi.
Michał Malinowski znów pakuje żagle i rusza w samotny rejs przez ocean. Aktor, który kiedyś był gwiazdą telewizji, dziś żyje z dala od blasku reflektorów. Dla niego domem stała się łódź, a wolność — codziennością. Bo jak sam mówi: "Adres to stan umysłu".
Aktor grał w popularnych serialach takich jak "Na Wspólnej", "Hotel 52" czy "Pierwsza miłość". Miał stabilną karierę, popularność i życie, o jakim wielu marzy. A jednak coś w nim pękło. Zamiast czerwonych dywanów i zdjęć na ściankach wybrał horyzont — dosłownie. Postanowił porzucić aktorstwo i zacząć życie od nowa, na własnych zasadach.
Zaczynała jako dziecko, po latach zniknęła z show-biznesu. Czym teraz zajmuje się Julia Wróblewska? "Nie znałam innego życia"
Michał Malinowski: z planu serialu na ocean
Wszystko zaczęło się od spotkania z ludźmi, którzy sami budowali łodzie i ruszali nimi w świat. — Pomyślałem wtedy, że skoro oni mogą, to ja też spróbuję — wspominał w "Dzień Dobry TVN". I spróbował. Własnoręcznie skonstruował żaglówkę, nazwał ją "Leila" i ruszył w nieznane. Od tamtej pory przemierzył tysiące mil morskich, odwiedzając miejsca, o których większość z nas tylko czyta w książkach podróżniczych.
Życie na łodzi wcale nie jest łatwe — to nie wakacyjna pocztówka, lecz codzienność pełna wyzwań. Michał Malinowski przekonał się o tym wielokrotnie. Walczył z awariami, brakiem snu, a czasem po prostu z własnymi myślami. Ale jak sam przyznaje, widok oceanu o wschodzie słońca rekompensuje wszystkie trudy.
Dom na wodzie pełen wyzwań. Samotny rejs Michała Malinowskiego
Podczas swojej najdłuższej samotnej przeprawy Michał Malinowski pokonał ponad 7000 mil morskich — z Meksyku do Polinezji Francuskiej. Jego podróż trwała 37 dni. Przez ten czas towarzyszyły mu cisza, wiatr i ocean, a czasem błyskawice, które rozświetlały nocne niebo. — Siedząc sam pod aluminiowym masztem, pośród piorunów, mierzę się nie tylko z żywiołem, ale i ze sobą — opowiadał na Instagramie.
To była podróż nie tylko przez ocean, ale też w głąb siebie. Dziś Malinowski mówi otwarcie, że to doświadczenie całkowicie go zmieniło. Nauczyło pokory, cierpliwości i wdzięczności. I choć z pozoru porzucił aktorstwo, to wciąż jest reżyserem — tyle że własnego życia.
Jego łódź, "Leila", mimo niewielkich rozmiarów, jest w pełni samowystarczalna. Ma kuchnię, łazienkę, miejsce do pracy i spania. Może pomieścić do sześciu osób, choć większość czasu aktor spędza na niej sam. Dzięki internetowi satelitarnemu relacjonuje swoje podróże w mediach społecznościowych, pokazując codzienność daleką od luksusu, ale pełną autentyczności.
Nowe wyzwania na horyzoncie. Co dalej planuje Michał Malinowski?
U żeglarzy regeneracja trwa krótko. Ledwo minęły trzy miesiące od tamtego heroicznego rejsu, a aktor już przygotowuje się do kolejnego etapu. Mimo że w żeglarskim żargonie mówi się, że "żeglarstwo polega na naprawianiu łódki w egzotycznych miejscach", on znowu czuje zew przygody.
W mediach społecznościowych zdradził, że przed wyruszeniem na kolejną podróż czeka go lista prac remontowych: "Minęły trzy miesiące, a już zdążyłem zapomnieć, że "żeglarstwo polega na naprawianiu łódki w egzotycznych miejscach". Teraz muszę sobie jeszcze przypomnieć, że i tak warto. Bo warto. Ale zanim to nastąpi, trzeba zamontować solary, gaz, uruchomić wodę, wyszlifować kadlub, pomalować go farbą antyporostowa, naprawić pęknięty zawias steru, wymienić kotwicę i dwie platformy, które straciły wolę do życia i utrzymywania mojego ciężaru".
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl