Blisko ludziPornografia. Dobra czy zła?

Pornografia. Dobra czy zła?

Pornografia ma dwa oblicza. Z jednej strony może pomóc naszemu życiu seksualnemu. Z drugiej – zrujnować je To, na jakiej szali ją położymy, zależy głównie od tego, kto ją ogląda i w jakim celu. Bo o ile warto ją czasem podsunąć partnerce, o tyle bezwzględnie trzeba przed nią chronić dzieci.

04.07.2014 | aktual.: 04.07.2014 12:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pornografia ma dwa oblicza. Z jednej strony może pomóc naszemu życiu seksualnemu. Z drugiej – zrujnować je To, na jakiej szali ją położymy, zależy głównie od tego, kto ją ogląda i w jakim celu. Bo o ile warto ją czasem podsunąć partnerce, o tyle bezwzględnie trzeba przed nią chronić dzieci.

Jeszcze 20 lat temu dzieci i nastolatki miały bardzo niewielkie szanse na przypadkowy kontakt z treściami pornograficznymi. Te dostępne były jedynie w sex shopach czy pod ladą kiosków z gazetami. Wszystko zmienił internet: dając nieograniczony dostęp do informacji, otworzył furtkę i w tej dziedzinie. Również do tzw. twardej pornografii (hard porn), czyli pokazującej przemoc lub nielegalne praktyki seksualne, np. pedofilię czy zoofilię. I nawet nie trzeba się specjalnie naszukać.

– Od samego początku istnienia globalnej sieci najczęściej wystukiwanym w wyszukiwarkach słowem był „seks” – mówi Małgorzata Zaryczna, seksuolożka i psychoterapeutka. – Szacuje się, że ok. 50 proc. aktywności w internecie dotyczy właśnie pornografii.

Wpisując w Google słowo „seks”, dostaniemy do wglądu aż 750 mln stron! Nie oszukujmy się, zobaczą je też nasze dzieci. Co gorsza, zrobią to bez naszej wiedzy i wbrew zakazom, i to zanim usłyszą na lekcji biologii lub od nas, skąd się biorą dzieci. To z internetu dowiedzą się, czym jest seks i jak powinien wyglądać. I ten obraz wyryje się w ich wyobraźni na dobre, jeśli w porę temu nie zapobiegniemy, zakładając na komputer filtr rodzicielski lub otwarcie rozmawiając z nimi na tematy intymne.

Plaga nowoczesności

Starszym pokoleniom pornografia tak bardzo nie zaszkodzi, bo dorastały w realnym, nie wirtualnym świecie, w którym związki trzeba było „przećwiczyć” na żywym materiale. Ale naszym dzieciom może całkowicie wypaczyć sens i potrzebę seksu.
– Martwimy się, że nasze nastolatki szybko chcą tracić dziewictwo, ale nie zdajemy sobie sprawy, jaką patologią więzi mogą zaowocować pierwsze kontakty z seksem za pośrednictwem pornografii – ubolewa seksuolożka.

I nie chodzi tylko o to, że dzieci w pornografii znajdą przemoc, choć ona też fatalnie wpływa na kształtowanie się ich obrazu świata. Bardziej o to, że filmy porno sprowadzają kontakt między mężczyzną a kobietą do... genitaliów. – Nie ma tu absolutnie żadnej więzi i bliskości, a to przecież podstawa, zarówno związku seksualnego, jak i partnerskiego – podkreśla Zaryczna. – Seks jest sprzedawany jako produkt, oderwany od uczuć, a kobieta w związku i relacji seksualnej ma być zawsze chętna i gotowa, słowem uprzedmiotowiona. W tzw. twardej pornografii to kobiety współżyją zoofilnie lub biorą udział w seksie grupowym z udziałem wielu partnerów, w pozycjach dominujących. Zawsze są szeroko uśmiechnięte i krzyczą z rozkoszy. Młode dziewczyny, które to oglądają, takie reakcje przyjmują za normę. I nikt nie wyprowadza ich z błędu, a już na pewno nie przyszli partnerzy, wychowani na tej samej pornografii. Nie dziwmy się później, że nastolatki wystawiają swoje dziewictwo na aukcji.

Czego jeszcze można dowiedzieć się z filmów porno? Że seks ogranicza się do narządów i dewiacji. Że nie wymaga żadnego przygotowania, gry wstępnej czy pieszczot. Że jest czysto mechaniczny.

– Tak wypaczony obraz seksu wypacza nasze oczekiwania – bije na alarm seksuolożka. – Potem młody mężczyzna spodziewa się, że wszystkie kobiety są takie, jak te w pornosach. I jeśli partnerka nie przystaje z zachwytem na wszystko, co on proponuje, nie wije się i nie krzyczy z rozkoszy, on dochodzi do wniosku, że jest oziębła i prowadzi ją na leczenie. Co gorsza, pod wpływem narzekania partnerów same kobiety się zastanawiają, czy czegoś im nie brakuje.

Dziękuję, wolę film

Dlaczego pornografia pokazuje taki obraz seksu? Dlaczego występujące w niej kobiety służą wyłącznie męskiej przyjemności? Małgorzata Zaryczna uważa, że gdyby pornografia powstała niedawno, mogłaby wyglądać inaczej – obecnie kobiety mają prawo do własnej przyjemności, a zadaniem mężczyzny jest pomóc im osiągnąć rozkosz. Tymczasem pornografia narodziła się ponad pół wieku temu, w czasach, kiedy kobiecy orgazm był miłym, choć niekoniecznym bonusem. I mamy taką pornografię, jakich mamy mężczyzn – bo to do nich głównie jest adresowana.

Mężczyźni mają z reguły większe potrzeby w tej materii niż kobiety, są wzrokowcami, a treści erotyczne pomagają im podczas masturbacji. Co jednak, gdy sam na sam z filmem pornograficznym zaczyna wygrywać z naszym współżyciem, a czasem całkowicie je zastępować? Gdy kontakt z pornografią stanowi główną, a w dalszej perspektywie jedyną drogę uzyskiwania satysfakcji seksualnej, popadamy w tzw. pornofilię. Nic dziwnego, to łatwiejsze i nęcące. Na filmach wciąż zmieniają się kobiety, jest cała gama prezentowanych zachowań i dewiacji, podczas gdy w małżeńskim łóżku wciąż to samo ciało i wypróbowane po wielokroć tricki. Stała partnerka przestaje być atrakcyjna.

– Nie każdy masturbujący się przed komputerem jest pornofilikiem – zastrzega Zaryczna. – Jeśli robi to, gdy jest sam, bo jego partnerka nie może się kochać –wyjechała, jest w połogu albo ma zdecydowanie mniejsze potrzeby – i musi szukać dodatkowego rozładowania, a nie chce się decydować na zdradę, to w porządku. Ale jeśli mężczyzna woli taką formę zaspokojenia od współżycia z ukochaną, to znak, że ma kłopoty.

Pornofilia dotyczy nie tylko mężczyzn, choć oni częściej są jej ofiarami. Zdarzają się i kobiety, które poświęcają związki na rzecz pornografii. Jeśli jednak obie strony mają motywację do wspólnego odkrywania seksu, to pornofilik dostaje potrzebne wsparcie i gotowość partnera, by walczyć z uzależnieniem. Wtedy może się udać. To nie tak, że pornografia kradnie mężów, bo żony przytyły lub wyhodowały cellulit. Mężczyzna nie ucieka w pornografię, jeśli w związku dzieje się dobrze. Nie jest zwierzęciem, który się rzuca na bardziej atrakcyjny okaz. Owszem, każdy facet lubi popatrzeć na taki filmik, ale żywa, namacalna i – co najważniejsze – podniecona partnerka zawsze z nim wygra.

magazynsens.pl/ Agata Domańska

[ **

** ]( http://zwierciadlo.pl/magazyn/sens )

Źródło artykułu:WP Kobieta
orgazmpornografiaseks
Komentarze (32)