Przeciętni Polacy z popularnymi nazwiskami. Drobny szczegół, który definiuje codzienne życie
- Gdy zamawiam przez telefon jedzenie na wynos i podaję swoje dane, niektóre restauracje od razu zapewniają, że postarają się jak najszybciej dostarczyć moje posiłki. Czasem nawet dają rabat na zamówienie – śmieje 27-letnia Anna Mucha.
Dominika Kulczyk przyznaje, że bardzo często dostaje propozycje współpracy od firm albo prośby o wsparcie finansowe dla potrzebujących. – Wysyłają do mnie informacje o akcjach promocyjnych. Proszą o udostępnienie postu jakiejś chorej osoby albo wprost pytają, czy jest szansa na pomoc pieniężną – mówi 20-letnia Dominika w rozmowie z WP Kobieta.
Dziewczyna przyzwyczaiła się już do odbierania wiadomości, których nie jest adresatką, ale dziwi się, że w dobie internetu i tak wielu możliwości weryfikacji, ludzie nadal się mylą. – Niedawno znana dziennikarka dodając na swój Instagram zdjęcie z jakiegoś rozdania nagród oznaczyła mój profil, zamiast profilu tej znanej Dominiki Kulczyk – wspomina.
O TEJ Dominice Kulczyk, córce polskiego przedsiębiorcy Jana Kulczyka, zrobiło się głośno w mediach zaledwie kilka lat temu. – Gdy byłam w szkole podstawowej w ogóle nie wiedziałam o jej istnieniu. Mój opiekun na kolonii podszedł do mnie i powiedział wprost, że szuka pracy. Poprosił, żebym przekazała wiadomość "wujkowi", a on spokojnie i cierpliwie zaczeka na odzew – opowiada 20-latka. – Byłam zdezorientowana i trochę przestraszona, bo nie wiedziałam, o co mu chodzi. Dopiero po powrocie do domu rodzice wytłumaczyli mi, co miał na myśli – dodaje.
Dziewczyna zdradza niewątpliwą korzyść z posiadania imienia i nazwiska jak ktoś powszechnie znany. – Jestem łatwo zapamiętywana. Gdy poznaję nowe osoby, to szybko zapadam im w pamięci – mówi.
Plus na start
Ania Lewandowska jest studentką i niedawno szukała pracy. – Gdy umawiałam się telefonicznie na rozmowę kwalifikacyjną, usłyszałam głos pełen przejęcia, który zadał mi pytanie: "ta Anna Lewandowska?" – wspomina 21-latka.
Dziewczyna szybko wyprowadziła z błędu swoją rozmówczynię, ale jednocześnie poczuła, że już zdobyła u niej cień sympatii. – Dostałam tę pracę. Tak samo jak każdą poprzednią. Gdy witałam się z potencjalnym przyszłym szefem i mówiłam, jak się nazywam, to zawsze byłam obdarowywana szerokim uśmiechem, po którym rozmowa przebiegała wyjątkowo gładko – wyjaśnia studentka.
Ania na co dzień stara się nie myśleć o tym, że nosi dokładnie takie samo imię i nazwisko, jak żona słynnego piłkarza, ale wiele osób często porusza ten temat. – Wykładowca na uczelni zapytał się mnie, jak się czuje Klara – wspomina 21-latka. Nauczyciel liczył na salwy śmiechu po tym żarcie, ale dziewczyna nie skojarzyła, o co mu chodzi. – Nie interesuję się światem celebrytów, więc skąd mogłam wiedzieć – wyjaśnia.
Dziewczyna studiuje pedagogikę, więc ma częsty kontakt z małymi dziećmi. Kilkulatki słysząc, że praktykantką w szkole jest "Anna Lewandowska" przecierają oczy ze zdumienia i wielokrotnie dopytują, czy 21-latka jest żoną Roberta. – To zabawne, ale momentami uciążliwe – przyznaje studentka.
Nie ta Anna Mucha
Odmienne zdanie ma 27-letnia Anna Mucha, która pracuje jako kosmetyczka. – Może to nic wielkiego, ale cieszę się, że nazywam się tak, jak ktoś znany. Zauważyłam, że gdy zamawiam przez telefon jedzenie na wynos i podaję swoje dane, niektóre restauracje od razu zapewniają, że postarają się jak najszybciej dostarczyć moje posiłki. Czasem nawet dają rabat na zamówienie – wyznaje dziewczyna. – Mieszkam w Warszawie, więc nic dziwnego, że niektórzy mylą mnie z aktorką – dodaje.
27-latce szczególnie utkwiła w pamięci jedna historia. – Gdy otworzyłam drzwi dostawcy, zobaczyłam wielkie rozczarowanie w jego oczach. Powiedział, że już przeczyścił sobie kamerę w telefonie, bo liczył na selfie z Anią Muchą – mówi z uśmiechem.
Ania wspomina czasy, gdy korporacje transportu samochodowego nie były jeszcze popularne w Polsce i ludzie korzystali wyłącznie z taksówek na telefon. – Jeździłam taksówkami wyłącznie w weekendowe noce, gdy wracałam z imprezy. Jak wiadomo to pora, gdy sporo osób robi podobnie. Dzwoniąc od razu przedstawiałam się imieniem i nazwiskiem oraz pewnym głosem dodawałam, że bardzo się śpieszę – przyznaje kosmetyczka, jednocześnie dopowiadając, że dzięki temu czasem udało się, że samochód podjechał w ciągu kilku minut.
Dziewczynę denerwuje jedynie moment, gdy przedstawia się nowo poznanej osobie. - Każdy, dosłownie każdy odpowiada "ooo, jak ta aktorka!". Przewracam wtedy oczami, bo ileż razy można tego słuchać - twierdzi.
Dwóch Jarosławów
O ile zbieżność imion i nazwisk z artystami z reguły wywołuje pozytywne reakcje, to zupełnie inaczej jest w świecie polityki. Tutaj silne sympatie i antypatie są na porządku dziennym.
29-letni warszawiak pracujący jako analityk, wspomina zabawną historię sprzed kilku lat. – Studiowałem anglojęzyczny kierunek na jednej z warszawskich uczelni. Większość studentów stanowili obcokrajowcy, którzy niewiele wiedzieli na temat polskiej polityki - mówi mężczyzna.
Kilka lat temu ogłoszono nowy skład Rady Ministrów, gdzie znalazł się m.in. poseł o tym samym nazwisku co analityk. – Obcokrajowcy z moich studiów długo podchodzili do mnie z gratulacjami, bo byli przekonani, że to właśnie ja zostałem ministrem – opowiada młody mężczyzna.
Jak wiadomo prezes jest tylko jeden, ale Jarosławów Kaczyńskich już co najmniej dwóch. I to urzędujących przy tej samej ulicy. Ten mniej znany Jarosław Kaczyński prowadzi kancelarię prawną i jak się okazuje, chętnie podejmuje się spraw dotyczących sporów politycznych.
W Polsce nie ma ogólnodostępnych danych informujących o tym, ile osób nosi dokładnie takie samo imię jak i nazwisko, dlatego nie wiadomo jak liczną stanowią grupę. Jeśli nosisz imię i nazwisko jak powszechnie znana w Polsce osoba - aktor, muzyk polityk, lub celowo nadałeś/łaś dziecku takie imię, aby było zbieżne z kimś popularnym, to napisz na dziejesie.wp.pl