Przemoc domowa w czasie pandemii. Do Centrum Praw Kobiet dzwoni ponad dwa razy więcej osób
Posłowie debatują nad wypowiedzeniem tzw. ustawy antyprzemocowej, a organizacje udzielające wsparcia ofiarom organizują w tym samym czasie dodatkowe dyżury. - Dawno nie było tak źle. W kolejce do psychologa czeka 30 kobiet. Zazwyczaj lista oczekujących zamyka się na 7-10 - mówi Agnieszka Wywrot z wrocławskiego oddziału Centrum Praw Kobiet.
30.03.2021 15:45
W Sejmie odbyło się pierwsze głosowanie w sprawie projektu ustawy "Tak dla rodziny, nie dla gender" autorstwa Ordo Iuris. Inicjatywa zakłada wypowiedzenie konwencji stambulskiej i zastąpienie jej Konwencją Praw Rodziny, która została przygotowana przez Marka Jurka – prezesa Prawicy Rzeczypospolitej. Projekt jak na razie został odesłany do prac w komisji.
Wizja wypowiedzenia tzw. ustawy antyprzemocowej budzi poważne obawy wśród organizacji zajmujących się udzielaniem wsparcia ofiarom przemocy domowej. Centrum Praw Kobiet od lat otacza opieką osoby, które próbują uwolnić się z przemocowych rodzin, dlatego pracownicy organizacji dziwią się, dlaczego niektórzy politycy chcą pozbawić Polki gwarancji zapewnienia wsparcia.
- Sytuacja jest trudna, a od roku bardzo trudna. Mam wrażenie, że było o tym głośno tylko przy okazji pierwszego lockdownu, a teraz już mało kto zastanawia się nad losem ofiar uwięzionych pod jednym dachem z oprawcą – mówi nam Joanna Gzyra-Iskandar, koordynatorka ds. komunikacji Centrum Praw Kobiet.
Tymczasem ofiar, rozpaczliwie szukających wsparcia, przybywa. W 2019 roku na numer telefonu interwencyjnego zadzwoniło ok. 2 tys. osób, a w 2020 roku prawie 4,5 tys. Ta forma pomocy jest teraz najczęściej wybierana, ponieważ nie każda ofiara jest w stanie przyjść do regionalnej siedziby CPK. – Lockdowny zdecydowanie ograniczyły im możliwość wymknięcia się na spotkanie z terapeutą czy z prawnikiem – tłumaczy Joanna Gzyra-Iskandar.
Pandemia nasila przemoc
Zapotrzebowanie na telefoniczne rozmowy z psychologiem jest tak duże, że wrocławski oddział Centrum Praw Kobiet założył zrzutkę pieniędzy na uruchomienie stu dodatkowych godzin. – Dawno nie było tak źle. W kolejce do psychologa czeka 30 kobiet. Zazwyczaj lista oczekujących zamyka się na 7-10. Mowa o osobach, które potrzebują pomocy natychmiast. Na szczęście udało nam się zebrać 6 tysięcy złotych i już od kwietnia pojawi się u nas więcej fachowców – wyjaśnia nam Agnieszka Wywrot, koordynatorka projektów wrocławskiego CPK.
Najczęstszy powód, który ostatnio przewija się w rozmowach, to przemoc psychiczna. – Kobiety są gnębione, poniżane, osaczane. Często później w trakcie rozmowy wychodzi, że również ma miejsce fizyczne znęcanie się, tylko nie wszystkie właściwie interpretują szarpnięcie czy wykręcenie ręki. Nie biorą również pod uwagę, że z czasem oprawca może stać się bardziej brutalny – mówi koordynatorka.
- Mamy grono kobiet, u których przemoc ma miejsce od niedawna. Zrodziła się w wyniku trudnej sytuacji spowodowanej lockdownem. Partnerzy zaczęli wyładowywać trudne emocje na bliskich, stracili kontrolę nad sobą – zauważa przedstawicielka CPK.
Zobacz także
Co istotne, o wsparcie proszą coraz młodsze kobiety. – Już nawet 16-latki dzwonią i mówią o trudnej sytuacji. Młodsze kobiety często przyznają, że doświadczyły przemocy seksualnej, np. w momencie, gdy musiały spotkać się z byłym partnerem, aby odebrać swoje rzeczy – dodaje Agnieszka Wywrot, która jednocześnie zauważa pewną korelację: im bardziej wzrasta świadomość w kwestii definiowania przemocy, tym więcej osób trafia pod skrzydła Centrum Praw Kobiet. - To takie szczęście w nieszczęściu - stwierdza.
Agnieszka Wywrot obserwuje od roku tendencję wzrostową. - Latem było trochę mniej telefonów, ponieważ obostrzenia nie były też tak rygorystyczne. Zauważyłyśmy, że w momencie wprowadzenia lockdownu lawinowo przybywa nam nowych podopiecznych – mówi.
Z kolei Joanna Gzyra-Iskandar dopowiada, że linia telefoniczna od lat jest szczególnie oblegana również w czasie świąt. W tym roku może być jeszcze więcej zgłoszeń. – Lockdown w Wielkanoc nie wróży nic dobrego – wnioskuje na podstawie doświadczeń.
Konwencja jest potrzebna
Centrum Praw Kobiet zaapelowało do posłów, aby głosowali za odrzuceniem projektu ustawy. – W przeciwnym razie stracimy międzynarodowy gwarant, że prawo polskie będzie ulepszane w kierunku podniesienia standardów pomocy dla osób doświadczających przemocy. Absurdem jest mówienie, że konwencja nie działa, bo w Polsce jest tak dużo przemocy. Wystarczy podstawowa znajomość prawa, by wiedzieć, że konwencja jedynie nakłada na państwa pewne obowiązki, ale to my musimy nasze prawo krajowe dostosować do tych pewnych wymogów – przypomina Joanna Gzyra-Iskandar.
Joanna Gzyra-Iskandar zauważa, że władze ostatnio zainteresowały się ofiarami przemocy. – Pod koniec listopada weszło w życie nowe prawo pozwalające izolować sprawcę. To dobry przepis, ale nie jest on innowacyjny tylko stanowi realizację właśnie konwencji stambulskiej – mówi koordynatorka, która jednocześnie widzi pewien mankament w polskim przepisie. - Zakaz zbliżania się dotyczy tylko lokalu, a nie ofiary. W związku z tym sprawca może swobodnie nękać ją w pracy czy w osiedlowym sklepie – wyjaśnia.
Zobacz także
Centrum Praw Kobiet ma głęboką nadzieję, że projekt Ordo Iuris zostanie finalnie odrzucony. -Jeśli okaże się, że można wypowiedzieć konwencję stambulską, to być może w przyszłości okaże się, że można tak samo postąpić np. z konwencją o prawach dziecka. To poważne zagrożenie – podkreśla Joanna Gzyra-Iskandar.
Według oficjalnych statystyk każdego roku w Polsce prawie 90 tys. osób doznaje różnych form przemocy domowej. Kobiety stanowią 80 procent z nich. Dużo przypadków nie jest zgłaszanych, dlatego policyjne dane należy traktować jako minimum. Jeśli potrzebujesz wsparcia, zadzwoń na całodobowy, ogólnopolski telefon interwencyjny: 600-07-07-17.