Przemoc w "Hotelu Paradise"? Mamy komentarz psychologa
"Dlaczego jesteś taka fałszywa?", "Jak się czujesz, z tym że wszyscy cię nienawidzą?" - pytali w ostatnim odcinku Wiktorię Gąsior pozostali uczestnicy programu. Na naszą prośbę sytuację skomentowała psycholożka Katarzyna Kucewicz.
06.10.2021 09:50
Aneta Malinowska, WP Kobieta: Po emisji ostatniego odcinka programu "Hotel Paradise" w sieci zawrzało na temat hejtu i przemocy słownej, z którą miała do czynienia Wiktoria Gąsior. Inni uczestnicy programu pytali ją: "Dlaczego jesteś taka fałszywa?", "Jak się czujesz z tym, że wszyscy cię nienawidzą i marzą byś stąd odeszła?" Aktywistka Maja Staśko zarzuciła im bullying. Na czym polega to zjawisko?
Katarzyna Kucowicz, psycholożka: Bullying to przemoc, o której mówimy głównie w kontekście dzieci i młodzieży, chociaż wśród dorosłych także może dojść do eskalacji podobnych zachowań polegających na zastraszaniu, nękaniu i upokarzaniu osoby. Bullying podobnie jak mobbing w pracy charakteryzuje się powtarzalnością, czyli nie mówimy o nim w kontekście epizodycznej sytuacji, tylko kiedy ta przemoc trwa dłużej, powodując zazwyczaj stopniową dezorganizację ofiary. Bullying dotyka głównie osób nieśmiałych, skrytych, raczej introwertycznych, będących członkami jakichś mniejszości albo wyróżniających się w jakiś sposób z otoczenia - wyglądem, swoimi wartościami czy zachowaniem. Często wśród młodych osób pojawia się ktoś, kto wyróżnia się na tle grupy i i to taka osoba może paść ofiarą bullyingu.
Dlaczego?
U młodych osób wszelkie objawy inności bardzo zwracają uwagę. Jeśli ktoś odstaje, to jest momentalnie zauważony. Sprawcy bullyingu to przeważnie osoby, które same doświadczyły przemocy (na przykład domowej), a później tę przemoc przekazują dalej np. w szkole. Bullying to zjawisko, które obserwuje się zwłaszcza u osób wysoko agresywnych, mających kłopoty z regulacją swoich impulsów, z niskim poziomem empatii. Mówi się także o tym, że sprawcy bullyingu mają deficyty czułości, pochodzą z rodzin, w których brakowało ciepła i miłości.
W programie niechęć do jednej z uczestniczek jest bardzo widoczna. Czy emitowanie takich programów, tak zmontowanych odcinków, w których pokazane są tego typu zachowania podsycone przemocą słowną, jest właściwe?
Trzeba mieć świadomość, że często w programach typu reality show widzimy szczątkowy obraz zdarzenia. Ale faktycznie, na planie mogą zdarzyć się sytuacje trudne emocjonalnie, bo uczestnicy są pobudzeni całą sytuacją, a do tego mieszkają w nieznanych sobie warunkach, z kompletnie obcymi ludźmi. Tworzą grupę i mimowolnie każde z nich ma w niej jakąś rolę i statut. I, tak jak w większości grup, są osoby, które liderują i takie, które mogą stać się kozłami ofiarnymi. Kolejna sprawa to montaż. Żaden psycholog nie powinien na podstawie jednego odcinka diagnozować sytuacji, bo tak naprawdę nie mamy pojęcia, jaka jest prawda, jaki mamy tu kontekst. Oczywiście zachowania przemocowe mogą mieć miejsce w programach, natomiast żeby powiedzieć coś więcej, nie wystarczy obejrzenie odcinka, a nawet całego sezonu "Hotelu Paradise". Żeby postawić diagnozę, trzeba pojechać tam, posłuchać uczestników, zebrać opinię różnych osób, porozmawiać z osobą poszkodowaną i z jej oprawcami, i dopiero wtedy można ferować wyroki.
"Jak ktoś oglądał Pandorę, ten wie, że pomysł permanentnego pozbycia się Wiktorii wymyślił Miłosz. My początkowo jej nie chciałyśmy, ale w tv nie pokazali, jak się bawiłyśmy, piłyśmy, gadałyśmy i było całkiem cool. Są pokazane wszystkie złe momenty, jakby to było WikiShow" - tak sytuację skomentowała na Instagramie Launo, inna uczestniczka programu. Czy zatem sądzi pani, że tam jest aż tak źle, czy jesteśmy manipulowani, oglądając tylko wybrane wątki, które podsycą emocje społeczne?
Takie programy rządzą się swoimi prawami, mają swoje dramatyczne historie i zwroty akcji, a branie tego tak poważnie pod lupę jest obarczone sporym ryzykiem rozminięcia się z prawdą. I tutaj trzeba dużej ostrożności, bo może być tak, że to jest przemoc, może być tak, że ta przemoc jest większa niż nam się wydaje, ale może być też tak, że jest to konflikt podsycany celowo na potrzeby produkcji.
Zapewne widzowie mogli się poczuć nieswojo, oglądając ten odcinek. To były przejmujące sceny, którymi obserwatorzy też się mogli zdenerwować, bo patrzenie na przemoc, bycie świadkiem przemocy też stresuje i wywołuje napięcie, podobnie gdy jesteśmy świadkami np. awantury na ulicy.
Wracając do zjawiska bullyingu. Kto powinien zgłosić się na terapię – atakujący czy atakowany?
W przypadku bullyingu obie strony i sprawcy, i ofiary potrzebowałyby pracy nad sobą. Bo jedna strona jest poszkodowana i jej samoocena może zostać obniżona na skutek ataków, a druga strona powinna w sposób asertywny radzić sobie z agresją i umieć ją opanowywać w sytuacjach społecznych. Zazwyczaj jednak jest tak, że sprawca bullyingu, zwłaszcza dorosły, nie widzi w sobie żadnego problemu i rzadko kiedy prosi o pomoc specjalisty.
Do czego prowadzi nieleczenie?
Trudno powiedzieć. Może prowadzić do eskalacji takich zachowań, utrwalania niewłaściwych wzorców, przekazywania dalej czy też utrwalenia w sobie przekonania, że jest się niewartościowym i beznadziejnym. A z takim przekonaniem w kolejnych grupach, w które wchodzimy, będzie nam znowu bardzo trudno funkcjonować. Jeśli coś takiego spotkało nas czy nasze dziecko, należy reagować i skierować się do specjalisty. Należy wspierać nie tylko dobrym słowem, ale często też psychoterapią.
Jak przeciwstawić się atakom?
Reagować. Ale wiem, że ludzie reagowania się boją, bo często osoba, która staje w czyjejś w obronie, sama naraża się na atak. Jeśli boimy się zareagować bezpośrednio, warto zwrócić się wyżej, czyli do pracodawcy, nauczyciela, a w przypadku programu telewizyjnego - do osób z produkcji.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!