Blisko ludziRodzice mają dość. Niepokoją się o przeciążone nauką dzieci

Rodzice mają dość. Niepokoją się o przeciążone nauką dzieci

- Martwię się, jak ten rok szkolny psychicznie wytrzyma mój syn - powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Małgorzata Karpińska, mama ósmoklasisty. Uczniowie są przeciążeni nadmiarem sprawdzianów i klasówek, które w wielu klasach odbywają się dzień w dzień. Nauczyciele pędzą z programem. Natomiast rodzice martwią się o dzieci, które, mimo że wakacje dopiero się skończyły, są już wykończone nadmiarem obowiązków szkolnych.

Rodzice mają dość. Martwią się o przeciążone nauką dzieci
Rodzice mają dość. Martwią się o przeciążone nauką dzieci
Źródło zdjęć: © Getty Images | FangXiaNuo
Aneta Malinowska

W dobie pandemii nauczyciele pędzą z materiałem, żeby przerobić jak najwięcej i mieć sporo wystawionych ocen. Zabezpieczają się w ten sposób na wypadek ponownego przejścia w tryb nauki zdalnej. Niestety cierpią na tym uczniowie, którzy mają czasami nawet po kilka kartkówek dziennie. Narzekają też rodzice, którzy po pracy uczą się z dziećmi lub przepytują je, czy na pewno przed kolejnymi klasówkami opanowały wymagany materiał.

- Ocenianie osiągnięć edukacyjnych ucznia odbywa się w ramach oceniania wewnątrzszkolnego. Nauczyciele na początku roku szkolnego są zobowiązani poinformować uczniów i ich rodziców o wymaganiach niezbędnych do otrzymania przez ucznia poszczególnych śródrocznych i rocznych ocen klasyfikacyjnych, o sposobach sprawdzania osiągnięć edukacyjnych oraz o warunkach i trybie otrzymania wyższej niż przewidywana rocznej oceny klasyfikacyjnej z zajęć edukacyjnych. Szczegółowe zaś warunki i sposób oceniania wewnątrzszkolnego określa statut szkoły. Szkoła może zawrzeć w swoim statucie informację o np. liczbie kartkówek i klasówek przeprowadzanych dziennie i tygodniowo - mówi w rozmowie z nami Justyna Sadlak z Biura Prasowego MEiN.

Ponieważ nie ma jednolitych wytycznych, każda szkoła ma własne zasady. Najczęściej w statutach szkół zapisane jest, że w ciągu tygodnia nie powinno się odbywać więcej niż dwa lub trzy sprawdziany. Kartkówek w ciągu tygodnia może być dowolna liczba. Nie mogą one jednak obejmować materiału z większego okresu niż trzy ostatnie zajęcia lekcyjne. W rzeczywistości wygląda to jednak przeróżnie.

"Faktycznie robię tych sprawdzianów ostatnio dużo"

Swój punkt widzenia w rozmowie z WP Kobieta przedstawiła pani Agnieszka, nauczycielka matematyki ze szkoły podstawowej w woj. mazowieckim.

- Faktycznie robię tych sprawdzianów ostatnio dużo, w każdej klasie, jaką uczę. Nie ukrywam, że chcę sprawdzić, na ile uczniowie opanowali materiał z poprzedniego roku i chcę podczas nauki stacjonarnej jak najwięcej im wyjaśnić i dopilnować osobiście. Nauka zdalna, wiadomo, jaka jest. Oczywiście ufam uczniom i wierzę, że się uczą i zaliczają testy zdalne sami, jednak zdecydowanie większą wartość mają dla mnie oceny uzyskane w sposób tradycyjny – powiedziała pani Agnieszka.

Nauczycielka dodała, że zdaje sobie sprawę, iż nadmiar kartkówek i sprawdzianów jest stresujący dla uczniów i ich rodziców, jednak zakres materiału, jaki musi z dziećmi przerobić, zobowiązuje ją do aktywnej pracy i systematycznego sprawdzania uczniów.

- Wiem, że zwłaszcza uczniowie klas 7 i 8 narzekają. Oni właściwie co drugi dzień mają kartkówki. Zależy mi, żeby dobrze przygotowali się do egzaminu, który ich czeka, a mam wrażenie i zresztą tak pokazuje życie, że jeśli nie będę ich na bieżąco sprawdzać, nie będą mieli motywacji do nauki. Także te sprawdziany uważam za konieczne – dodaje matematyczka.

"Mam dość"

Takim podejściem nauczycieli przerażona jest Małgorzata Karpińska, mama ósmoklasisty z Łodzi.

– Mam dość. Martwię się, jak ten rok szkolny psychicznie wytrzyma mój syn. Proszę sobie wyobrazić, że od dwóch tygodni dzień w dzień ma jakiś sprawdzian i to nie kartkówki, a klasówki, odpytywania z całego poprzedniego roku – mówi wzburzona w rozmowie z WP Kobieta.

– Na przykład w tym tygodniu w poniedziałek pisali matematykę, we wtorek biologię, wczoraj był sprawdzian z fizyki, dzisiaj polski, jutro chemia. Martwię się o niego. Często ostatnio mówi, że nie chce chodzić już do szkoły, że jego życie jest bez sensu, że do niczego się nie nadaje, zwłaszcza jak dostanie gorszą ocenę albo zostanie skrytykowany przez któregoś z nauczycieli. Nie dość, że ciągle musi się uczyć, to stresują ich, że nic nie umieją, że nie zdadzą tych egzaminów. Moje dziecko bardzo się tym przejmuje, a ja razem z nim, więc dzień w dzień siadam do powtórek i odpytuję, czy na pewno wszystko potrafi – dodaje przejęta matka.

"Młodsza zaczęła obgryzać paznokcie, starsza często płacze"

Podobnie aktualną naukę w szkołach widzi Natalia Grzegorek, mama dwóch córek, w wieku 11 i 13 lat.

- Moje dzieci chodzą do dwóch różnych podstawówek. Jedna córka uczy się w szkole prywatnej, druga w publicznej. Widzę wiele różnic, jednak jeśli chodzi o tempo, jakie zostało narzucone przez nauczycieli we wrześniu, to w oby dwu szkołach jest to samo - wyznaje kobieta. - One nie wyrabiają, a ja razem z nimi. Pierwszy tydzień był stosunkowo luźny, jednak od trzech tygodni właściwie nie ma dnia, żebyśmy czegoś na ocenę nie robiły i nie uczyły się. Najgorsze, że dziewczynki są mocno znerwicowane i widzę, że trudno to znoszą. Młodsza zaczęła obgryzać paznokcie, starsza często płacze i krzyczy na wszystkich. Obie mówią, że to przez zmęczenie - dodaje zatroskana matka.

Kobieta wyznała, że zupełnie nie wie, jak mogłaby pomóc dzieciom i to stresuje również ją.

- Dopiero skończył się wrzesień, a one już są przemęczone i zestresowane. A ja razem z nimi. Jak wiem, że córka ma klasówkę z angielskiego, albo druga z matematyki, to od rana jestem zdenerwowana bardziej od nich. Nie mogę spać po nocach, budzę się z myślami o ich zadaniach i klasówkach. Dopiero rok szkolny się zaczął, a ja już marzę o wakacjach - wyznaje mama dziewczynek.

"Ważną kwestią jest nauczenie dziecka planowania sobie czasu"

O to, jak rodzice mogą wspierać przeciążone nauką dzieci i pomagać im rozładowywać edukacyjny stres, pytamy Annę Warot-Szandar, psycholożkę i psychoterapeutkę Kliniki PsychoMedic.pl

- Ważną kwestią jest nauczenie dziecka planowania sobie czasu, wyznaczania kolejnych zadań, np. najpierw zrobię zadanie z matematyki, później się pouczę. Po drugie ważne jest nauczenie planowania sobie krótkich przerw, dzielenia materiału do nauki na mniejsze części. Istotne jest też, aby dziecko umiało zaplanować sobie coś miłego, przyjemnego po zakończeniu nauki - mówi specjalistka.

Psycholożka dodaje, że bardzo ważne jest wsparcie dziecka w ustaleniu jego priorytetów, czyli znalezieniu odpowiedzi na pytanie: które przedmioty są dla mnie najważniejsze?

- Nie chodzi o to, aby pozostałe przedmioty odpuścić, ale może czwórka z biologii będzie w porządku dla młodego człowieka, który myśli o studiach informatycznych. Wystrzegajmy się też pułapki perfekcjonizmu. Tłumaczmy dzieciom, że czasem gorsza ocena też jest ok, to nie koniec świata – podkreśla specjalistka.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
szkołasystem edukacjidzieci

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (1643)