Blisko ludziRobiono na niej eksperymenty w Auschwitz. Relacji Evy wysłuchało już 96 milionów osób

Robiono na niej eksperymenty w Auschwitz. Relacji Evy wysłuchało już 96 milionów osób

– Miriam i ja byłyśmy trzecim i czwartym dzieckiem w rodzinie. Żyłyśmy w malutkiej wsi w Rumunii – zaczyna swoją opowieść Eva. Jej wstrząsające wspomnienia z Holokaustu, ujęte w krótkim filmiku dla "Buzzfeed" obejrzało już 96 milionów osób.

Robiono na niej eksperymenty w Auschwitz. Relacji Evy wysłuchało już 96 milionów osób
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY-SA
Lidia Pustelnik

Eva razem ze swoją całą rodziną trafiła do obozu koncentracyjnego w Auschwitz w maju 1944 roku. - Wyszliśmy z wagonu. Ludzie byli tam selekcjonowani na tych, którzy mają przeżyć i tych, którzy umrą. Ludzie płakali, popychali się wzajemnie, psy szczekały – opowiada Eva. Ona sama, wówczas jeszcze dziewczynka, zrobiła kółko wokół miejsca, w którym się znaleźli, starając się coś z tego zrozumieć.

- Nigdy dotąd nie widziałam czegoś podobnego. Kiedy wróciłam, zorientowałam się, że mój ojciec i moje dwie starsze siostry zniknęły. Nigdy więcej ich już nie zobaczyłam – mówi Eva. Ona i jej siostra uczepiły się spódnicy matki, jakby zależało od tego ich życie.

Kobieta opisuje, że na platformie selekcyjnej, jak nazywa to miejsce, wszędzie kręcili się naziści, krzycząc po niemiecku: "Bliźnięta! Bliźnięta!". – Kiedy nas zauważyli, chcieli wiedzieć, czy jesteśmy bliźniaczkami. Mama zapytała, czy to dobrze, a naziści odpowiedzieli, że tak – kontynuuje Eva.

W chwili, gdy ich matka potwierdziła, że Eva i Miriam to bliźniaczki, została odepchnięta przez jednego z nazistów w prawą stronę, dziewczynki natomiast przeciągnięto na lewo. – Płakała, my też płakałyśmy. Na zawsze zapamiętam wyciągnięte w desperacji ramiona mojej matki, kiedy ją odciągano. Nigdy się z nią nie pożegnałam. Nie rozumiałam, że był to ostatni moment, w którym widziałam ją w swoim życiu – mówi ocalała z Auschwitz.

Bliźnięta dr Mengele

W ciągu zaledwie 30 minut, odkąd wysiadła z wagonu, niemal cała jej rodzina zniknęła. Została tylko siostra Miriam, która kurczowo trzymała jej dłoń, płacząc. Dziewczynki nie mogły przypuszczać, że staną się obiektami eksperymentów doktora Mengele, zwanego "Aniołem Śmierci". Mengele, badając bliźnięta, starał się znaleźć sposób na zwiększenie populacji "aryjskich" dzieci.

– Robiono na mnie dwa rodzaje eksperymentów. W poniedziałek, środę i piątek umieszczano mnie nagą w pokoju z moją siostrą i innymi bliźniętami na osiem godzin. Mierzyli każdą część mojego ciała, porównywali ją z tymi należącymi do mojej siostry, a potem do swoich tabeli. W inne dni tygodnia, wtorki, czwartki, soboty, zabierano nas do laboratorium, obwiązywano nasze ręce, żeby nie wyciekło za dużo krwi i pobierano duże jej ilości z lewej ręki. W prawą dostawałam co najmniej 5 zastrzyków. Do tej pory nie wiem, co mi wówczas podawano – opowiada Eva.

Po jednym z takich zastrzyków dziewczynka poważnie zachorowała. Miała wysoką gorączkę, bolało ją całe ciało, dostała dziwnej, czerwonej wysypki. Evę zabrano do szpitala, który mieścił się w jednym z baraków. Kiedy nadszedł Mengele z 4 innymi lekarzami, powiedział tylko: - Szkoda, jest taka młoda. Ma tylko 2 tygodnie życia.

Z kolejnych tygodni Eva ma tylko jedno wspomnienie – kiedy czołgała się po ziemi w kierunku pojemnika z wodą, który znajdował się po drugiej stronie baraku. Nie mogła już chodzić, a w czasie tej ciągnącej się godzinami wędrówki często mdlała. Jednak w głowie wciąż kołatała się jej jedna myśl: muszę przeżyć.

Po dwóch tygodniach jej gorączka spadła, po kilku następnych dziewczyna nabrała sił i została odesłana z powrotem do pozostałych bliźniąt. Tam, znalazła swoją siostrę wpatrującą się szklanymi oczyma w przestrzeń. – Nie mogę mówić o tym, co mi się stało, nie powiem ci – powiedziała wówczas Miriam. Bliźniaczki nie poruszyły tematu Auschwitz aż do 1985 roku. Dopiero wówczas siostra wyznała Evie, że wstrzykiwano jej kolejne substancje, które – jak się okazało – spowodowały, że jej nerki nigdy się właściwie nie rozwinęły.

Eva i jej siostra zostały uwolnione z Auschwitz 12 stycznia 1945 roku. Skutki eksperymentów medycznych, jakich doświadczyły jako dzieci, odczuwały przez całe swoje życie. Miriam straciła w końcu obie nerki, konieczny był więc przeszczep od jej siostry. – Mam dwie nerki i tylko jedną siostrę, więc to był łatwy wybór – mówi Eva. Mimo to Miriam wkrótce zachorowała na raka i zmarła. – Nigdy nie znalazłyśmy naszych dokumentów z Auschwitz, nigdy nie dowiedziałyśmy się, co nam wstrzykiwano – opowiada kobieta.

"To są ocelali z piekła"

W 1995 roku Eva otworzyła w Terre Haute w amerykańskim stanie Indiana Muzeum Świeczek Holokaustu, połączone z centrum edukacyjnym, które ma za zadanie uświadamiać ludzi co do zbrodni z tamtego okresu, wystrzegając się jednocześnie mowy nienawiści. Kilka lat później Eva musiała stoczyć kolejną walkę – jej muzeum zostało zniszczone w 2003 roku przez podpalacza. Dzięki wsparciu lokalnej społeczności już dwa lata później udało jej się wznowić działalność instytucji.

Film, w którym Eva opowiada o swoich doświadczeniach z obozu śmierci, wywołał prawdziwe poruszenie wśród milionów osób na całym świecie. Niektórzy zaczęli dzielić się innymi historiami z hitlerowskich obozów, które słyszeli od członków swojej rodziny. – Mój dziadek również ocalał. Nie mówi wiele na temat tego, co się wydarzyło i nie ma w nim gniewu. To doświadczenie spowodowało, że jest najbardziej bezinteresowną osobą, jaką spotkałem w moim życiu – pisze jeden z internautów. – Jeśli będę choć w połowie taki jak on, osiągnę w życiu sukces. I wciąż wygląda dobrze w wieku 92 lat – dodaje.

– Mój kochany tata również był jednym z ocalałych, niestety straciliśmy jego wspaniałą, ukochaną duszę 15 dni temu, miał 98 lat. Żył pełnią życia, nawet po tym, co przeszedł – wyznaje kolejna osoba.

– Pamiętam, że kiedy byłem młody, spotkałem dwóch pacjentów mojego ojca, który był podologiem. Mieli cyfry wytatuowane na ramionach. Zapytałem ojca, dlaczego, a on mi odpowiedział, że to są ocaleli z piekła. Po latach, kiedy przeczytałem sporo o Holokauście, zorientowałem się, ile prawdy było w tym prostym stwierdzeniu – pisze jeden z komentatorów.

Wybrane dla Ciebie