Rodzice pozwalają nastolatkom na picie alkoholu w gronie rodziny. Terapeuta komentuje
Kieliszek wina z nastoletnim synem, lampka szampana z 16-letnią córką, kiedy oswajanie z alkoholem może dla młodzieży skończyć się poważnymi problemami? – Alkohol nas otacza, jest wszędzie, ale czym innym jest jego obecność, a czym innym jest przyzwolenie na picie – mówi WP Kobieta psycholog ds. młodzieży Justyna Święcicka.
27.09.2020 14:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Ze swoim 16-letnim synem piję cydr, wypiję puszeczkę piwa. Grunt to dawać dobry przykład – mówi w rozmowie z redakcją WP Kobieta Magdalena Mikulska, mama nastolatka. Z kolei psycholog ostrzega, że młodzież w wieku do 21. roku życia szybko się uzależnia, a alkoholem może sobie rekompensować braki np. w relacjach międzyludzkich, co może okazać się zgubne.
"Nie muszę pić, żeby się wyluzować"
Nastolatek z piwem pod sklepem budzi negatywne emocje. Ludzie komentują: "patologia", "co z nich wyrośnie", "gdzie są rodzice?". Jednak już dorastające dziecko, pijące na chrzcinach piwo z wujkiem Tadkiem czy kieliszeczek wódki z dziadkiem Bogdanem, spotyka się wyłącznie z pobłażliwymi uśmiechami, scenicznym szeptem - "lepiej wśród rodziny niż nad Wisłą" i niemą zgodą na takie działanie.
- Jak byłam młodsza, to dawano mi do spróbowania alkohol – mówi WP Kobieta 20-letnia dziś Paulina Kuprianowicz i dodaje, że pierwszy raz posmakowała wysokoprocentowych trunków przy mamie, mając 16 lat.
– Na urodzinach brata było sporo gości. Byłam tak ciekawa smaku alkoholu, że od razu usłyszałam od mamy: jeśli masz ochotę, możesz spróbować szampana. Ona wiedziała, że to mi nie posmakuje i miała rację – opisuje Paulina.
Uważa, że zgoda mamy w tamtym czasie miała na nią pozytywny wpływ. – Aktualnie na imprezach z udziałem znajomych jestem jedyną osobą trzeźwą. Uważam, że w gronie rodziny trzeba próbować trunków. To jest lepsze niż chowanie się po kątach. Nie trzeba od razu wypijać litra wódki – dodaje. Zauważa, że mama i brat wytłumaczyli jej, z czym wiąże się upojenie alkoholowe. Większa świadomość pozwoliła jej na dokonanie wyboru. Aktualnie nie musi pić, aby się "wyluzować".
Zadaliśmy na jednym z forów pytanie internautom, czy podają alkohol młodzieży w wieku około 16 lat. Odpowiedziała na nie między innymi Iza, zaznaczając, że zawsze proponuje wypicie lampki wina lub butelki piwa na imprezie rodzinnej, ale tylko za zgodą rodziców. – Nie popieram upijania się do nieprzytomności, ale wiem, że jak nastolatkowi się czegoś zakazuje, to bardziej tego chce – tłumaczy.
Pytamy więc eksperta, czy oswajanie z alkoholem ma sens i do czego może doprowadzić.
"Traktowanie picia alkoholu jako zabawy – to błąd"
– Po pierwsze, czym innym jest rozmowa o alkoholu, a czym innym wspólne picie na dużej, rodzinnej imprezie, gdzie jest zabawa, nie ma miejsca na refleksję – mówi psycholog Justyna Święcicka. I podkreśla, że z picia alkoholu nie powinno się robić tematu tabu, ale też nie oswajać z konsumpcją.
– Zabranianie w sposób: "nie, bo nie", "nie możemy o tym rozmawiać" – jest niebezpieczną strategią. Zakazany owoc smakuje najlepiej. Dobrze byłoby rozmawiać z rodzicami na różnorodne tematy, nie z kolegami na podwórku, pod warunkiem, że rodzice chcą wysłuchać i mają coś do powiedzenia – mówi ekspertka, która na co dzień pracuje z młodzieżą. Wyjaśnia też, dlaczego oswajanie z piciem alkoholu nie jest w porządku.
– Młodzież jest czuła na niuanse. Rodzice, opiekunowie, psycholodzy, nauczyciele, czyli osoby znaczące, muszą wyraźnie pokazać, że albo coś jest dobre, albo jest niedobre. Uważam, że trzeba dużo wcześniej zastanowić się nad swoim stosunkiem do alkoholu. Obserwuję rodziców, którzy kupują dzieciom szampany i piwa bezalkoholowe, serwują napoje w kieliszkach do wina czy wódki, kuflach do piwa – to jest traktowanie alkoholu jako zabawy, w mojej opinii to jest błąd – ocenia.
Na pytanie, jak więc rozmawiać z nastolatkiem o alkoholu, odpowiada, że przede wszystkim mówić prawdę. – Dorośli mają tendencję do straszenia, takiego absurdalnego. Ważna jest prawda w relacji z nastolatkiem, który często robi różne rzeczy z przekory. Dobrze jest w rozmowie o alkoholu dać przykład, podzielić się doświadczaniem, to działa. Jednak namawianie do wypicia alkoholu, czy co gorsza - upicia się, do niczego dobrego nie prowadzi – kwituje.
"Rodzice mi mówili, że jak mam ochotę, to mogę się napić"
23-letnia dziś Magda opisuje w rozmowie z naszą redakcją, że od zawsze słyszała od rodziców, że jak ma ochotę spróbować alkoholu, to ma o tym powiedzieć. – Oczywiście próbować to nie znaczy wypić 0,5 litra. Jak miałam 16 lat, rodzice dawali mi wolną rękę. Jeżeli na imprezie ktoś zaproponuje mi lampkę szampana czy piwo, sama mam zdecydować, czy chcę. Uważam, że nastolatek jak będzie chciał się napić, to i tak to zrobi, chyba że dobrze wykształcą w nim rodzice to, że ma wybór i nie musi ulegać presji kolegów – dodaje Magda.
Justyna Święcicka zauważa, że w gabinetach terapeutycznych obserwuje taką otwartość na rozmowę z rodzicami i umiejętność odmawiania. Podkreśla jednak, że trzeba pamiętać, że młodzież potrafi się szybko uzależnić.
– Rodzice mogą być przyjaciółmi, jak dziecko jest dorosłe, ale nie mają być kumplami nastolatka. Podczas picia łatwo jest stracić orientację, zatracić się w temacie popijania alkoholu. Zwykle dotyczy to nastolatków, które mają pewne uwarunkowania i tendencje, czyli nie pijąc, takie osoby czują się np. wycofane, a po alkoholu zyskują odwagę – są szczęśliwe, otwarte, zwiększają im się umiejętności społeczne, mają większą chęć do kontaktu. Alkohol działa na nich antylękowo. Takie osoby sięgną po kieliszek, nawet nie dlatego, że ktoś je namawia, ale dlatego, żeby sobie poprawić nastrój. Przy defektach osobowości, chorobach psychicznych to może mieć fatalne skutki – mówi. I podsumowuje, że sterowanie swoim nastrojem za pomocą alkoholu zazwyczaj kończy się nasileniem negatywnych objawów chorobowych w czasie abstynencji.