"Wyglądacie jak siostry!". Kiedy komplement przestaje być miły?
– Panie w sklepie myślały, że jesteśmy siostrami. Nowo poznane osoby nie dowierzały, że moja mama może mieć już taką dużą córkę. Na początku mnie to cieszyło, bo czułam się dorosła. Ale to szybko obróciło się przeciwko mnie – opowiada Jola. Dla mamy to zdecydowanie komplement, ale jak się czuje młoda kobieta porównywana do starszej osoby?
17.09.2020 16:07
Katarzyna mamą została w dość młodym wieku. Szybko się zakochała i równie prędko na jej palcu pojawiła się obrączka. Rok po ślubie na świecie pojawiła się jej córka – Daria. Między kobietami jest 19 lat różnicy, jednak kiedy razem wychodzą, słyszą, że wyglądają bardziej jak siostry niż matka z córką. – To jest komplement. Myślę, że dla Darii również. Moja córka zawsze się z tego powodu cieszy i mówi: "bo mam super mamę". Zawsze z dumą się razem pokazujemy i mam wrażenie, że nie ma nic przeciwko, kiedy ktoś mówi, że jesteśmy siostrami – mówi Katarzyna.
– Takie sytuacje zdarzaj się bardzo często. Chociażby wczoraj w drogerii ekspedientka zapytała, czym maluje brwi, odpowiedziałam, że córka jej podpowie, bo ja nie pamiętam. Kiedy Daria się odwróciła, pani zaczęła się dziwić, że to niemożliwe i raczej jesteśmy siostrami – opowiada 36-latka.
Zdarzały się również sytuacje, w których wygląd Kasi i Darii wpędzał znajomych w zakłopotanie. – Kiedy nowo poznani znajomi mojej córki wchodzą do nas do domu, częściej mówią do mnie "cześć" niż "dzień dobry". Potem moja córka wyjaśnia, że jestem mamą i następuje dezorientacja i przepraszanie. Mnie to bardziej bawi – zaznacza Katarzyna.
Młoda mama przekonuje jednak, że nigdy nie zapomina o roli mamy i chociaż jest bardzo blisko ze swoją córką, to jednak jasno wyznacza granice. – Daria jest moim oczkiem w głowie, jednak jestem bardzo wymagająca. Chciałabym ją ustrzec przed moimi błędami, więc wie, że potrafię powiedzieć "nie" – mówi.
O jasnych granicach mówi również psycholog Zuzanna Butryn, która przypomina o zdrowych relacjach na płaszczyźnie rodzic – dziecko.
– Wszystko zależy od relacji, jaka już istnieje pomiędzy matką a córką. Jeśli ta relacja jest "zdrowa", czyli pomimo wieku czy wyglądu mamy są stawiane granice i każda z pań zna swoją rolę, to takie zjawisko i porównywanie może być jak najbardziej pozytywne. Natomiast to, co ja często obserwuję, to taka relacja, która może być szkodliwa dla dorastającej dziewczyny. Czyli kiedy ta mama robi sobie z córki przyjaciółkę albo właśnie siostrę i zwierza się ze swoich bardzo prywatnych rzeczy. Oczywiście, należy pamiętać, że rodzic ma prawo powiedzieć dziecku, że ma gorszy czas, przeżywa trudne emocje, ale radzić sobie z nimi powinien już sam – tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta.
"Czy to mama wygląda młodo, czy ja staro?"
Daria potwierdza słowa mamy. – Faktycznie, często ludzie mówią mi, że moja mama wygląda jak moja siostra. Tym, którzy nas nie znają, ciężko w to uwierzyć, ale ja lubię kiedy mnie do niej w ten sposób "porównują", bo to cudowna kobieta – zachwala nastolatka.
Chociaż takie komplementy wywołują raczej uśmiech, to pojawiają się pewne myśli i wątpliwości w głowie dorastającej kobiety. – Ludzie często myślą, że jestem starsza, ale przyzwyczaiłam się do tego. Może moje zachowanie i też wygląd powodują takie myślenie. Przez te porównania czasem zastanawiam się, czy to moja mama wygląda tak młodo, czy ja tak staro – żartuje.
Daria przyznaje jednak, że nieco męczy ją udowadnianie pokrewieństwa. – Mam czasem dość. Już nie odpowiadam na pytania typu: "czy to twoja siostra?", bo staje się to męczące. Szczególnie gdy ktoś nie chce tego przyjąć do wiadomości i uważa, że żartujemy – zauważa.
"Takie porównywanie matek i córek to nic dobrego"
Jolanta nie ma tak miłych wspomnień i doświadczeń z porównywaniem do mamy. Dla niej takie zaczepki były źródłem kompleksów, a potem przerodziły się w bunt. – To jest dla mnie trudny temat. Moja mama zawsze była atrakcyjną kobietą. Wysoką, szczupłą blondynką z piegami. Do tego ubierała się młodzieżowo. Do dziś, a ma już ponad 50 lat, wszyscy myślą, że jest młodsza. Na drugim biegunie ja – bardzo szybko zaczęłam rosnąć. W sumie już w drugiej klasie byłam najwyższa ze wszystkich dzieci. I już wtedy zaczęło się porównywanie nas do siebie – opowiada.
– Panie w sklepie myślały, że jesteśmy siostrami. Nowo poznane osoby nie dowierzały, że moja mama może mieć już taką dużą córkę. Na początku mnie to cieszyło, bo czułam się taka dorosła. Ale to szybko obróciło się przeciwko mnie – zaczyna.
Zaczęło się od porównywania figur obu pań i niewiele osób brało poprawkę na wiek. Rówieśnicy bez skrupułów wymieniali różnice, jakie dzielą obie kobiety, nie zwracając uwagi na to, że mogą tak kogoś skrzywdzić. – W sumie największy problem był taki, że moja mama była superlaską, a ja miałam nadwagę. Dzieci są okrutne, więc zaczęłam słyszeć od nich, że jak taka fajna mama może mieć taką córkę. Że jest ode mnie ładniejsza. Że z nią by się umówili na randkę, a ze mną nie. I to już było naprawdę straszne dla zakompleksionej nastolatki – wymienia Jola.
Mechanizm takich sytuacji wyjaśnia psycholożka. Zuzanna Butryn alarmuje, że takie porównywanie może doprowadzić nie tylko do kompleksów, ale również pogorszenia więzi pomiędzy rodzicem a dzieckiem.
– Kluczowym elementem jest tutaj fakt, jak z takimi porównywaniem czuje się ta córka. Jeżeli te komentarze będą jej przeszkadzać i będzie odczytywać jak komunikat: "mama wygląda lepiej, ja wyglądam gorzej", to rzeczywiście może to generować kompleksy. Ale tutaj znowu wracamy do postawy mamy i stylów radzenia sobie z krytyką. Jeśli poczucie u dziecka własnej wartości jest zaburzone, to takie komentarze będą tylko pogłębiać ten brak pewności siebie – wyjaśnia Butryn.
– Szczególnie jeśli jeszcze mama będzie wychodziła z założenia, że skoro ona na przykład nosi rozmiar 36, to jej córka też powinna. W ogóle na takie zachowania powinniśmy szczególnie zwracać uwagę i pamiętać, że dziecko jest osobnym bytem, a nie nasza laurką i przedłużeniem młodości – zaznacza specjalistka.
Zobacz także
Jolanta długo leczyła się z kompleksu "siostry". Starała się jednak zrozumieć, że jej mama również potrzebuje uwagi. – Na dodatek moja mama nie widziała problemu. W sumie jej się nie dziwię. Dobiegała czterdziestki, miała swoje kompleksy, więc jej schlebiało, że wszyscy biorą ją za młodszą i atrakcyjniejszą. A ja przeżywałam moje małe piekło. Wpadłam w błędne koło diet, zawsze coś mi się we mnie nie podobało, ciągle byłam w trybie rywalizacji – mówi.
Jola próbowała jak najbardziej odróżniać się od mamy, eksperymentowała nie tylko z dietami, ale całym wizerunkiem. Swój bunt wyrażała czarnymi ubraniami i kolczykami. Rywalizacja skończyła się, kiedy dziewczyna znalazła chłopaka i osiągnęła figurę, w której dobrze się czuje. – Dziś problem już nie istnieje, teraz to ja jestem tą "młodszą, zgrabniejszą siostrą". Wygrałam. Ale wyścig kończyłam w gabinecie psychoterapeuty. Takie porównywanie matek i córek to nic dobrego – kończy.
Zuzanna Butryn wyjaśnia, jak w takich sytuacjach powinien postąpić rodzic. – W takim przypadku mama powinna zapytać córkę, skąd ta niechęć. Co powoduje, że nie chce być taka jak mama? Dopytać o szczegóły tej emocji. Powiedzieć, że ma do tego prawo, ale poprosić o uargumentowane tego. Jakie emocje w niej budzi to porównywanie, wyjaśnić przyczynę. Poszukałabym źródła, co sprawia, że nie chcę być jak moja mama. Może to są jakieś jej cechy, których nie chciałabym odziedziczyć, a może sama widzę je w sobie? – radzi.