Kiedy dziecko rodzi się martwe, albo umiera tuż po porodzie, rodzice przeżywają niewyobrażalną tragedię. Fundacja „Now I Lay Me Down To Sleep” ze Stanów Zjednoczonych twierdzi, że z bólem trzeba się zmierzyć i w ramach wolontariatu robi pośmiertne zdjęcia maluchów. Zwyczaj ten dotarł też do Polski.
Kiedy dziecko rodzi się martwe, albo umiera tuż po porodzie, rodzice przeżywają niewyobrażalną tragedię. Fundacja „Now I Lay Me Down To Sleep” ze Stanów Zjednoczonych twierdzi, że z bólem trzeba się zmierzyć i w ramach wolontariatu robi pośmiertne zdjęcia maluchów. Zwyczaj ten dotarł też do Polski.
Jak to funkcjonuje?
Odbywa to się w następujący sposób. Rodzice, którym umiera dziecko, a chcą mieć jego zdjęcia, dzwonią do fundacji. Na miejsce przyjeżdża fotograf, który nieodpłatnie współpracuje z organizacją i robi sesję zdjęciową. Najczęściej fotografie są czarno - białe, delikatne. Nierzadko martwe dziecko jest w otoczeniu rodziny: rodzeństwa, rodziców, czy dziadków. Gdyby nie fakt, że nie żyje, można by stwierdzić, że to zwykłe rodzinne zdjęcia.
Pożegnalne zdjęcia w Polsce
Nie są to jednak zwykłe zdjęcia, fundacja nie organizuje bowiem sesji tylko po to, żeby zdjęcia włączyć do rodzinnego albumu, mają one bowiem swój cel terapeutyczny - utulić ból rodziców po stracie dziecka, sprawić, że będą bardziej oswojeni i pogodzeni z jego śmiercią.
Projekt NILMDTS był do niedawna realizowany w USA i Wielkiej Brytanii. Teraz akcja zaczyna się również w Polsce, a to za sprawą Stowarzyszenia Rodziców po Poronieniu, która szuka chętnych do współpracy fotografów wolontariuszy. Zasady, którymi powinni się oni kierować podczas robienia zdjęć, to skupić się na pokazaniu tego, co pozytywne w wyglądzie dziecka, a defekty jego ciała powinny być zakryte, zdjęcie powinno być zrobione w neutralnym miejscu, najlepiej trudnym do rozpoznawania na fotografii, żeby nie kojarzyły się negatywnie np. ze szpitalem.
Na razie tylko w Warszawie
Namawia się do współpracy szpitale, które miałyby nie utrudniać pracy fotografom i ewentualnie udostępnić w tym celu specjalną, niewielką salę. O akcji można przeczytać na stronach stowarzyszenia: Poronienie.pl. - Rodzice są zainteresowani akcją. Na razie jednak prowadzimy ją jedynie w Warszawie, ponieważ wciąż szukamy fotografów chętnych do udziału w niej. Rozszerzymy ją na inne miasta, gdy tylko uda nam rozwiązać ten problem - mówi Justyna Furgał ze Stowarzyszenia Rodziców po Poronieniu.
A wszystko po to, żeby rodzice mogli uczcić pamięć i pożegnać swoje zmarłe dziecko. Dzięki zdjęciom mogą też podzielić się żalem z innymi, pokazać swoje maleństwo rodzinie, czy przyjaciołom.
Podzielone zdania
W przyszłości rodzeństwo, małe dziś dzieci, które niewiele jeszcze rozumieją, będą mogły zobaczyć swojego braciszka albo siostrzyczkę. Dzisiaj wielu rodziców nawet nie widzi ich zwłok, którymi zajmują się domy pogrzebowe. Pomimo dobrych intencji fundacji, zdania psychologów na temat dobroczynnego wpływu zdjęć martwych dzieci na psychikę ich rodziców są podzielone.
Część z nich jest zdania, że taka seria fotografii nie uleczy ich z traumy po stracie dziecka. Tym bardziej włączanie w akcję rodzeństwa. I nie ma potrzeby kultywowania w sobie obrazu martwego dziecka. Zdjęcia jeszcze wiele lat mogą przypominać o bolesnych doświadczeniach. Zdecydowanie lepsza jest psychoterapia. Trzeba też przyznać, że zarówno amerykańska NILMDTS, jak i polska SRpP skupiają społeczność rodziców, którzy utracili dzieci. Na formach internetowych mogą mówić o swoich uczuciach, wymienić się doświadczeniami i zyskać wsparcie.
Tekst: Monika Doroszkiewicz