Rozenek i Majdan o byciu idealną parą. "Bo Radosław jest bardzo przystojny"
Polscy Beckhamowie. Para idealna. Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan mają tyle wiernych fanów, co przeciwników. W wywiadzie dla "Cosmopolitan" wyjaśniają, dlaczego są dla innych inspiracją, oraz kto rządzi w ich małżeństwie.
Na pytanie, dlaczego stali się symbolem idealnej pary, Małgorzata Rozenek odpowiada bez wahania. – Bo Radosław jest bardzo przystojny – mówi. – A Małgosia bardzo piękna – dodaje od razu jej mąż. W rozmowie z "Cosmopolitan" para, opowiadając o swojej miłości, prześciga się we wzajemnych komplementach.
– Tym sekretem jest miłość – mówi po chwili, już poważniej, Rozenek – Jak pokażesz ludziom pary, które naprawdę się kochają, to dla nich to one właśnie będą idealne. Bo miłość daje coś takiego, że chce się na takie pary patrzeć. Dlatego też kochamy komedie romantyczne – wyjaśnia.
Rozenek wyjaśnia, że związek ludzi w ich wieku jest inny, niż gdyby spotkali się jako dwudziestolatki.
– Nasz związek pokazuje, że niezależnie od wieku albo od tego, jak się życie potoczyło, zawsze każdy ma szansę na miłość. Przejdziesz trudne sytuacje, może jesteś po rozwodzie albo nie spotkałaś jeszcze tego jedynego. Nie musisz mieć 18 lat, żeby stworzyć superzwiązek. Miłość można spotkać dosłownie za rogiem albo w kinie, tak jak my, przez przypadek. – mówi.
– Kiedy się spotkaliśmy, byłam w tak trudnym momencie w życiu, że miałam nawet czasu, żeby się zastanawiać, czego ja tak naprawdę chcę i potrzebuję. Radosław też nie był w takiej sytuacji, żeby chciał jakoś nagle zajmować się kobietą z dwójką małych dzieci, gdzie musisz przywieźć, zawieźć, odwieźć. To inaczej wygląda, kiedy spotyka się dwójka młodych ludzi. Wow, fajnie. Idziemy do kina. A tu nagle z życia jednak dosyć takiego pod siebie musisz przestawić się na inny tryb. Ale Radosław sobie poradził po mistrzowsku – opowiada gwiazda.
Chociaż zarówno Radosław, jak i Małgorzata mają już za sobą dwa rozwody, było dla nich jasne, że chcą się pobrać. – Nie chciałam myśleć o Radosławie jako o moim wiecznym narzeczonym czy też - nie daj Boże - chłopaku. Chcę czuć się jego żoną, a nie dziewczyną. Chcę czuć się jego żoną, a nie dziewczyną. To było usankcjonowanie naszej relacji – podkreśla Rozenek.
– Jestem szczęśliwy, kiedy budzę się rano i słyszę, że chłopaki już rozrabiają, psy szczekają, a Małgosia jest obok mnie – dodaje Radosław. Były piłkarz zdradza też receptę na szczęście w związku. Jego zdaniem poświęcanie się dla drugiej osoby nie jest najlepszym pomysłem. – Myślę, że przede wszystkim starać się trzeba dla samego siebie. Naprawdę uważam, że szczęście w parze zaczyna się od własnego szczęścia. Jeżeli ja czuję się dobrze sam ze sobą, to tę pozytywną energię oddaję drugiej osobie i dzięki temu omijamy wiele trudnych sytuacji – mówi.
W Małgorzacie ceni jej "rockendrollową" osobowość. – Bo ona ma różne odcienie - jest matką, prowadzi programy w telewizji, ale także umie się bawić, czasami przeklina… Ale zawsze z wdziękiem – przekonuje. A co o swoim towarzyszu życia myśli Małgorzata? – Przede wszystkim to prawdziwy mężczyzna. Jest niezwykle ciepły, szarmancki i spokojny - ale do czasu. Ma też pewną bardzo ułatwiającą życie cechę - on zawsze zakłada dobrą wolę drugiej strony – mówi Rozenek. – Czuję się najpiękniejsza, najmądrzejsza. Przytula mnie, mówi mi miłe rzeczy. I zawsze docenia wszystko, co ugotuję – śmieje się.
Małgorzata Rozenek przyznała też, że nie spieszyła się z kupnem walentynkowego prezentu dla męża. – W styczniu rozmawialiśmy o Walentynkach i o tym, że będziemy wtedy w Azji. I tak mówię: "Kochanie, a może w tym roku nie dawajmy sobie prezentów?" Radzio patrzy na mnie zdziwiony tymi swoimi oczkami i mówi: "Ale kochanie, ja już mam dla ciebie prezent i biorę go ze sobą!" A jak tak sobie myślę: Boże, jaki on kochany… Tyle czasu przed Walentynkami on już ma kupiony prezent, czyli musiał o tym myśleć! No to są właśnie takie rzeczy – opowiada. Wygląda na to, że w domu państwa Majdan wszystko układa się jak najlepiej, i to nie tylko w 14 lutego.
Źródło: "Cosmopolitan"