Uciekł z Auschwitz w mundurze SS, razem z ukochaną. Jak im się to udało?

Ta historia to gotowy scenariusz hollywoodzkiego filmu. Poznali się w najstraszliwszym obozie śmierci okupowanej Europy, zakochali w sobie od pierwszego wejrzenia i postanowili razem uciec. Ich plan był tak szalony, że… aż się powiódł.

Auschwitz-BirkenauAuschwitz-Birkenau
Źródło zdjęć: © Getty Images | Mauro Ujetto, NurPhoto

Jerzy Bielecki do obozu Auschwitz trafił w pierwszym transporcie, 14 czerwca 1940 roku. Dostał numer 243.

Cyla Cybulska – numer 29558 – przebywała w Birkenau od 21 stycznia 1943 roku. Po kilku miesiącach została przeniesiona do głównego obozu.

Pewnego letniego dnia w drodze do pracy przy naprawianiu zniszczonych worków na zboże zauważyła młodego, przystojnego mężczyznę. Wymienili nieśmiałe uśmiechy. To spotkanie miało zmienić jej życie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Rozbiór Czechosłowacji przez Polskę. Kulisy zajęcia Zaolzia w 1938 roku

Kochankowie z obozu zagłady

Miłość Jurka i Cyli rozkwitła we wrześniu 1943 roku. Zaczęło się od niewinnych rozmów przez szparę w desce dzielącej pomieszczenia, w których pracowali. Później zaczęli spotykać się w wąskim przedsionku magazynu. Andrzej Fedorowicz w swojej książce "Słynne ucieczki Polaków 2" relacjonuje:

"Tam pierwszy raz dotknął jej włosów i pierwszy raz ją pocałował. Była na świecie sama, a ten młodszy od niej o równo trzy miesiące chłopak powoli stawał się jedynym promykiem nadziei w obozowym życiu".

Bielecki wspominał później: "Spotykaliśmy się codziennie w czasie przerw obiadowych, kiedy szefowie szli do kasyna. Po trzech miesiącach byłem po uszy w niej zadurzony. Ona na szczęście też".

Nad kochankami wisiało jednak widmo śmierci – jak nad wszystkimi więźniami piekielnego obozu. Właśnie dlatego po czterech latach Jerzy zdecydował się na desperacki krok.

Przepustka do wolności

Plan Jurka był szalony. Postanowił wymknąć się z obozu w mundurze SS. 20 czerwca 1942 roku w ten sam sposób na wolność wydostało się trzech Polaków (Kazimierz Piechowski, Stanisław Jaster i Józef Lempart) oraz Ukrainiec (Eugeniusz Bendera). Więźniowie ukradli z garaży SS samochód i po prostu… wyjechali za bramę. Niemcy nigdy ich nie złapali.

W zdobyciu przebrania pomógł Bieleckiemu Tadeusz Srogi, który pracował w magazynie z mundurami. To on dostarczył zbiegowi kompletne umundurowanie z naszywkami Rottenführera SS, a także przepustkę, dzięki której Jerzy miał przekroczyć bramę, prowadząc Cylę "na przesłuchanie".

Owa przepustka była kluczowym elementem – choć nie obyło się bez problemów. Andrzej Fedorowicz opisuje:

"Wolność miała mieć kolor oliwkowozielony. Taka właśnie była barwa niewypełnionej jeszcze przepustki, pozostawionej przypadkowo przez esesmana Helmuta Stehlera w mundurze bluzy, którą Tadzik dostarczył Jurkowi (…).

Strażnicy znali Stehlera, który był w załodze Auschwitz już od dawna, trzeba było więc przerobić dane na przepustce. Tak z Helmuta Stehlera zrobił się Helmut Steiner".

W oczekiwaniu na zielone światło

Druga przeszkoda polegała na tym, że obozowa komendantura cyklicznie zmieniała kolor obowiązujących przepustek – z zielonych na czerwone, żółte itd. Kochankowie musieli więc poczekać na "swój" kolor.

W końcu nadarzyła się okazja – 20 lipca 1944 roku Bielecki zauważył, że esesman, który przyjechał zabrać ziarno z magazynu, posługiwał się oliwkowozielonymi dokumentami. Uciekinierzy musieli przystąpić do działania. Tyle tylko, że Cyla… o niczym jeszcze nie wiedziała.

Jurek poinformował ją pospiesznie:

"Jutro opuszczamy obóz. (…) Przyjdę po ciebie o trzeciej po południu. Będę w mundurze SS. Powiem, że zabieram cię na przesłuchanie do Politische Abteilung. Zachowuj się tak, jakbyś się bała. Wiadomo przecież, że nie chodzi się tam w błahych sprawach".

Spacerem za drut kolczasty

Następnego dnia wszystko poszło zgodnie z planem. Główną drogą, a później koło budowy i wzdłuż plantacji lnu Jurek z Cylą pomaszerowali do posterunku kontrolnego. Strażnik długo przyglądał się przepustce, lecz ostatecznie ich przepuścił.

Żadne z uciekinierów wtedy o tym nie wiedziało, ale mieli mnóstwo szczęścia – esesman przy szlabanie powinien był zażądać od "wachmana" dowodu tożsamości. A przecież "Steiner" nie miał żadnych innych dokumentów.

21 lipca 1944 roku, krótko po godzinie 15.00, kochankowie na zawsze opuścili miejsce kaźni. Bielecki łącznie spędził w obozie 1495 dni. Przekroczenie bramy nie było jednak jeszcze końcem ich drogi.

Jak w "Słynnych ucieczkach Polaków 2" opisuje Andrzej Fedorowicz:

"Przez pierwsze kilkaset metrów szli w milczeniu, najspokojniej jak potrafili, chociaż ciała wyrywały się do szaleńczego biegu. Robili wszystko, by nie odwrócić się i nie spojrzeć za siebie, w stronę budki wartownika (…).

Dopiero gdy oddalili się na bezpieczną odległość, Jurek zerknął w stronę szlabanu. Esesman siedział w budce, nie zwracając na nich uwagi. (…) Nie było sensu dłużej zwlekać. Czym prędzej skręcili w ścieżkę i dotarli do podmokłej łąki, nad którą unosiły się tysiące białych motyli".

Nie była to bezpieczna kryjówka – znajdowali się zaledwie dwa kilometry od Auschwitz, jednak wymęczona Cyla nie była w stanie maszerować. Postanowili więc odpocząć i ruszyć w drogę dopiero po zmroku. Ściemniało się, gdy nagle poderwał ich dźwięk obozowej syreny. Właśnie zaczęło się polowanie na zbiegów.

(Nie)szczęśliwe zakończenie

Kolejne dni Jurka i Cyli wyglądały podobnie – gdy wschodziło słońce, ukrywali się w zbożu lub między drzewami. Nocami szli. Kierunek ("od", a nie "do") wskazywała im bijąca od Auschwitz łuna.

31 lipca, dziesięć dni po przekroczeniu obozowego szlabanu, zdołali dotrzeć do rodziny Jerzego w Muniakowicach, nieopodal Krakowa. Byli uratowani.

Los dopisał do ich losów nie takie zakończenie, jak się spodziewali. Andrzej Fedorowicz w "Słynnych ucieczkach Polaków 2" referuje:

"Gdy znaleźli się w rodzinnych stronach Jurka, byli bezpieczni, ale musieli się rozdzielić. On, po spotkaniach z rodziną: babcią, matką i braćmi, z których dwóch najstarszych – Leszek i Krzysztof – byli w akowskiej partyzantce, uległ ich namowom, by przenieść się do odległej o 23 kilometry na wschód od Krakowa Igołomi (…).

Cyla została tymczasem u państwa Czerników we wsi Przemęczany-Gruszów. Umówili się, że kiedy tylko Niemcy uciekną, Jurek przyjdzie do niej i znów będą razem. Dzieliło ich w linii prostej 23 kilometry. Niestety, tyle wystarczyło, by nie zobaczyli się przez kolejne 39 lat".

Ponownie dane im było spotkać się dopiero w czerwcu 1983 roku.

Bibliografia:

  • Andrzej Fedorowicz, Słynne ucieczki Polaków 2, Fronda 2020.
Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów