Samomiłość zamiast samogwałtu. "Jest wiele Polek, które wstyd mają za sobą"
Temat masturbacji kobiet wydaje się coraz bardziej oswojony. Gadżety erotyczne jeszcze niedawno były dużym tabu, a dziś furorę w sieci robi modny "pingwinek". Sama masturbacja bywa nazywana ciepło i pozytywnie: seksem solo czy samomiłością. Jednak w badaniu WP Kobieta aż 43 proc. kobiet deklaruje, że się nie masturbuje. - Kobieta może nie być religijna, ale uważać, że "to na dole" jest brzydkie, brudne - komentuje dr Agata Loewe-Kurilla.
03.06.2022 | aktual.: 03.06.2022 11:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według badań zleconych przez WP Kobieta, a przeprowadzonych przez Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna aż 43 proc. kobiet zadeklarowało, że się nie masturbuje. - Brak masturbacji nie musi być niczym złym. Istnieje cała grupa kobiet i mężczyzn, którzy identyfikują się jako aseksualni. Nie chcemy stosować wobec nich terapii konwersyjnej i wymuszać dążenia do panującej normy, że jednak trzeba mieć seks - komentuje dr Agata Loewe-Kurilla, psychoterapetka, seksuolożka i założycielka Instytutu Pozytywnej Seksualności.
Częściej jednak okazuje się, że klientki/pacjentki w ciągu życia odcinają się od swojej seksualności. - Jako nastolatki nie masturbują się. Potem wchodzą w związki, nie zawsze miłosne, gdzie chodzi o realizację seksualności, ale niekoniecznie w kontakcie ze sobą – opisuje. Dopiero po latach, podczas terapii odkrywają, że nie znają swoich potrzeb.
Loewe-Kurilla podkreśla, że dla wielu kobiet terapia to powrót do okresu dojrzewania, przepracowanie go, a dopiero później wejście w swój seksualny wiek rozwojowy. - Nieraz mam doświadczenie, że siada przede mną dojrzała kobieta, a ja mam wrażenie, że rozmawiam z nastolatką: wstydzi się, rumieni, chichocze, chociaż przecież uprawia seks. Nie robi tego jednak w kontakcie ze sobą - mówi seksuolożka.
Zawstydzanie dzieci przez masturbację? "To zbiorowa trauma"
Magda, 31-latka z Warszawy, przypomina sobie, że jako dziecko lubiła ocierać się o meble i tak sprawiać sobie przyjemność. Słyszała wtedy, że nie powinna, że to coś złego. Później temat masturbacji pojawił się dopiero w gimnazjum. Ale dotyczył tylko chłopców. - To były te wszystkie wulgarne teksty kolegów o waleniu konia. O masturbacji dziewczyn nie mówiło się w ogóle - wspomina.
Podobnie wspomina to wiele kobiet – w dzieciństwie zawstydzanie lub karanie, a potem wiele lat, gdy temat nie istniał. "Mama mnie przyłapała na masturbacji, kazała mi się modlić, aby Bóg mi wybaczył. I zaczęła mi mówić, że to coś bardzo złego. Pamiętam, że przez jakiś czas nie mogłam siebie zaakceptować, że coś takiego robię. I pewnie jestem jedyna, że tak się zachowuję" - pisze internautka w jednym z komentarzy na Instagramie. "Nie wiedziałam, o co chodzi i co właściwie robię. Matka mnie skrzyczała i zabroniła tak robić, bez żadnego wyjaśnienia" - dodaje inna.
Dr Loewe-Kurilla podkreśla, że zawstydzanie dzieci przez rodziców czy opiekunów przez masturbację jest zbiorową traumą. To powszechne zwłaszcza w kontekście kobiecej masturbacji. - Potem kobieta przychodzi do mnie i z dumą mówi, że nigdy się nie masturbowała. Dla niej to jest element pracy nad sobą, autodyscypliny, która jest dobrze widziana w naszej kulturze - komentuje.
Ekspertka mówi też o krzywdzącym języku, który obowiązywał jeszcze do niedawna. - Co roku pytam studentów i studentki podczas zajęć na seksuologii o ich pierwsze przekazy dotyczące masturbacji. Masa osób sięgała po pochowane w domu na tylnych rzędach półek książki z lat 70. czy 80. Pojawiało się w nich hasło o "samogwałcie" - mówi dr Loewe-Kurilla. - A ile osób przeczytało w nich, że masturbacja powoduje problemy w relacjach partnerskich! Według tego myślenia masturbacja to tylko substytut "prawdziwego" seksu.
Jako nastolatka Magda zbliżyła się do Kościoła, zaczęła jeździć na rekolekcje. - Dużo nasłuchałam się wtedy o "samogwałcie" w kontekście grzechu i zranienia. Padały słowa o upadku, o tym, że jesteś brudny i musisz się oczyścić - opowiada Magda.
- Masz pokusy? To walka z szatanem, który kusi nas, żeby rozwijać egoistyczną seksualność. Pomysły, że kobieta może mieć orgazm, że to jest ważne? O tym dowiedziałam się dopiero lata później - relacjonuje.
"To na dole" jest brudne? Takie komunikaty mogły spotkać każdą
Dr Agata Loewe-Kurilla wyjaśnia, że częścią terapii seksuologicznej jest trening masturbacyjny. Nie chodzi tylko o praktyczne zadania domowe. - Traktuję go znacznie szerzej niż sama autostymulacja. Zaczynam od przekonań na temat płci, kobiecości, przekazów z dzieciństwa - tłumaczy seksuolożka. - Kobieta może nie być religijna, ale uważać, że "to na dole" jest brzydkie, brudne. Nie musimy być z religijnej rodziny, żeby te komunikaty nas nie omijały.
U Magdy zmiana zaczęła się od Strajku Kobiet. Coraz dalej było jej do Kościoła, a wydarzenia z 2020 roku tylko to potwierdziły. - Wtedy też odkryłam instagramerki, które otwarcie mówiły o masturbacji, Kasię Koczułap czy Martynę Kaczmarek. Jasne, wcześniej wiedziałam, że jest coś takiego jak wibrator, ale to było trochę tabu, a trochę coś, co kupujesz na panieński albo na osiemnastkę, dla żartu - śmieje się.
Niedawno Magda postanowiła zrobić sobie prezent. Co prawda wibrator okazał się zupełnie nietrafiony i szybko się popsuł. Ale ważniejsza była chyba sama decyzja. - To była ekscytacja, poczucie, że robię coś zakazanego, radość, lęk - wspomina Magda. - Szłam do domu z paczką i miałam wrażenie, że wszyscy wiedzą, że niosę wibrator.
Potem było już łatwiej. W nowej pracy kobieta złapała dobry kontakt z jedną z koleżanek i pierwszy raz otwarcie rozmawiała z kimś o erotycznych zabawkach. Polecony masażer okazał się strzałem w dziesiątkę. Na walentynki zrobiła sobie prezent i kupiła zestaw gadżetów dla kobiet.
- Testuję, odkrywam to, co lubię najbardziej. Czuję, że najlepsze mam jeszcze przed sobą - mówi.
Zmiana następuje? Wszystko zależy od bańki informacyjnej
Wydaje się, że społeczna zmiana w podejściu do masturbacji następuje. O "samogwałcie" słychać już rzadko – częściej mówi się o seksie solo, samomiłości czy autoerotyce. Gadżety erotyczne jeszcze niedawno były tabu, a dziś furorę w sieci robi "pingwinek". Dr Loewe-Kurilla studzi jednak entuzjazm i podkreśla, że wszystko zależy od bańki informacyjnej, w której się znajdujemy.
- W pracy terapeutycznej pokazuję pacjentce/klientce szufladę pełną gadżetów. Mówię: kiedy będzie pani gotowa, opowiem, co jak działa. Może pani sobie wcześniej pooglądać, dotknąć, zastanowić się, czego chciałaby pani spróbować. I często widzę duży lęk, a to tylko wstęp do wstępu do nauki zdobywania przyjemności - zaznacza seksuolożka.
- Oczywiście jest wiele Polek, które poczucie wstydu mają już za sobą. Wiedzą, że człowiek ma prawo do przyjemności seksualnej, a masturbacja jest czymś zdrowym – dodaje.
Magda wyznaje, że coraz mniej wstydzi swojej seksualności, ale czasem wraca do niej niepewność. Trudno jej też wypowiedzieć samo słowo "masturbacja". - To był mój grzech do wyznania na końcu, jak najciszej i jak najszybciej. Do dziś czuję, że to nie brzmi dobrze.
Ale kiedy ostatnio odwiedziły ją mama z siostrą i pojawił się temat seksu, w pewnym momencie pokazała im swoją ulubioną zabawkę i wyjaśniła, jak jej używa. Tak po prostu. Dr Agata Loewe-Kurilla też spotkała się z takimi sytuacjami: - U dorosłych córek i matek dzieje się czasem taka zamiana. Wiedza i podejście do seksu przechodzi z córki na matkę, która może skorzystać ze zmian generacyjnych. To piękne procesy. Nigdy nie jest za późno na odkrywanie własnej seksualności.
Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl