Seks-skandal z primabaleriną w roli głównej. Do sieci wyciekły kompromitujące zdjęcia

Kiedy po sieci zaczęły krążyć zdjęcia roznegliżowanej kobiety w objęciach pewnego mężczyzny, która na dodatek bardzo przypomina gwiazdę rosyjskiego baletu Anastazję Wołoczkową, wielu pomyślało, że to kolejna prowokacja artystki. Szybko okazało się jednak, że lubiąca skandale tancerka wcale nie miała zamiaru pokazywać ich światu.

Kiedy zdjęcia wyciekły do sieci, internauci zaczęli komentować, że ich bohaterka łudząco przypomina primabalerinę, na dodatek ma taki sam tatuaż, co ona. Kiedy stało się jasne, że to nie Wołoczkowa jest odpowiedzialna za publikację zdjęć, niespodziewanie głos zabrał 29-letni biznesman Czermien Dzotow. Jak podaje portal Womanhit.ru, mężczyzna wyznał, że jego konto na portalu społecznościowym vk.com zostało zaatakowane przez hakerów, w wyniku czego ci stali się w posiadaniu kompromitujących zdjęć. Przedsiębiorca wyjaśnił, że przestępcy żądali od niego okupu w wysokości 20 tys. rubli (1220 zł). Kiedy odmówił, w sieci zaczęły pojawiać się intymne zdjęcia z primabaleriną.

Tym razem Anastazja Wołoczkowa padła ofiarą przestępstwa, niemniej w przeszłości sama chętnie publikowała rozbierane zdjęcia. W Rosji jest absolutną gwiazdą, a na uznanie krytyków i publiczności zasłużyła sobie dzięki tytanicznej pracy. Głośno na świecie zrobiło się o baletnicy kilka lat temu, gdy zwolniono ją ze słynnego Teatru Bolszoj dlatego, że jest "za gruba". Mierząca 169 cm wzrostu i ważąca około 50 kg gwiazda wytoczyła pracodawcom proces i postarała się o to, by o sprawie usłyszały światowe media. Ostatecznie proces wygrała i ponownie została przyjęta do pracy.

Każdy krok primabaleriny śledzą i uwieczniają na zdjęciach paparazzi, a ta korzysta z popularności niekiedy w bardzo kontrowersyjny sposób. Jej zdjęcia na tle powodzi były szeroko krytykowane przez rosyjskie społeczeństwo, baletnica fotografowała się już również nago oraz w strojach niewiele pozostawiających wyobraźni.