Blisko ludziSeksoholizm – prawda czy mit?

Seksoholizm – prawda czy mit?

Jestem uzależniony od seksu – mówił o sobie Jesse Fink, autor książki „Laid Bare: One Man's Story of Sex, Love and Other Disorders”(Laid Bare: Historia o seksie, miłości i innych zaburzeniach). Tak pisały o nim media. Czy słusznie przyklejono mu etykietę seksoholika?

Seksoholizm – prawda czy mit?
Źródło zdjęć: © 123RF

Jestem uzależniony od seksu – mówił o sobie Jesse Fink, autor książki „Laid Bare: One Man's Story of Sex, Love and Other Disorders” (Laid Bare: Historia o seksie, miłości i innych zaburzeniach). Tak pisały o nim media. Czy słusznie przyklejono mu etykietę seksoholika? Był uzależniony czy kontrolował sytuację? Potrzebował pomocy, czy to była tylko forma zabawy i odstresowania? Co na ten temat sądzą eksperci? Jak można zdiagnozować stan uzależnienia od seksu?

Wyjaśnienie przynosi dalsza wypowiedź autora książki, która niedawno ukazała się w Australii i Nowej Zelandii. – Cóż, tak naprawdę, nie jestem seksoholikiem. Jestem monogamistą, który poza zawiązkiem – uwodzi i kocha się z pięknymi kobietami. Prowadziłem bogate życie seksualne. Popełniłem kilka błędów, ale żałuję. Innymi słowy, nie jestem inny niż wielu mężczyzn, którzy korzystają z nadarzających się okazji.

Autor zaznacza, że książka opisuje jego małżeństwo, rozwód, toksyczne związki, randki online, a także pragnienie doświadczenia prawdziwej, głębokiej miłości. Jesse Fink bardzo kochał swoją żonę. – Spotkałem ją, kiedy miałem 23 lata. Gorgeous była najwspanialszą kobietą, jaką kiedykolwiek znałem. Namiętny związek. Byłem po uszy zakochany. Pobraliśmy się, kiedy miałem 25 lat. W wieku 30 lat zostałem ojcem córeczki. Gdy skończyłem 34 lata, było już po wszystkim. Zostawiła mnie dla innego mężczyzny. Moje dotychczasowe życie – związek, rodzina, kariera, zdrowie psychiczne – rozpadło się. Pocieszenie i ukojenie znalazłem w seksie. Trzymał mnie przy życiu, ale był ulotny. Wewnątrz ogarniała mnie ogromna pustka – zwierza się Jesse Fink.

Bujne życie erotyczne

Fink ujawnia, że po rozwodzie uprawiał seks z wieloma kobietami. – Przez pięć lat spałem z kilkuset kobietami. Wśród nich było kilka prostytutek. Większość z nich poznałem online. Z mojego doświadczenia przypadkowy i niezobowiązujący seks nie był trudnym zadaniem. Zwłaszcza jeśli jesteś wystarczająco zaangażowany w osiągnięcie celu, a ja byłem. Nie musiał się zbytnio wysilać, aby znaleźć kandydatkę na jedną upojną noc. Potrzebował adrenaliny. Jego oszczędności topniały. Spał z modelkami, celebrytkami. Na jego drodze pojawiła się także prostytutka z San Francisco, której zaproponował udział w filmie porno. Niektóre kobiety były znudzonymi mężatkami. Inne szukały potwierdzenia swojej atrakcyjności, pocieszenia. Były takie, które pragnęły miłości, bliskości i bezpieczeństwa. A on uwodził, zwodził, porzucał i ranił.

Przyszedł taki moment, kiedy uświadomił sobie, że nie może żyć bez seksu. Choć podkreśla, że cały czas kontrolował sytuację. – Nie potrafiłem spędzić nocy bez seksu – wspomina. To było nieprawdopodobne. Tęsknił za seksem z miłości. Postanowił poszukać prawdziwego uczucia. Wybrał najprostszy sposób – internetowy serwis randkowy. Randki online były kuszącą propozycją znalezienia tej jedynej i szansą na stworzenie udanego, poważnego związku. Jednak z jego perspektywy wydawało się to niemożliwe. Wymiana zdań, długie maile, dzieląca odległość, opowiadanie o sobie, zwierzenia – były barierą nie do pokonania. Aby mogło pojawić się uczucie, potrzebny był czas, zaangażowanie i starania. Tymczasem jego dotychczasowe podboje były szybkie. Nie wymagały wysiłku.

W XXI wieku zbudowanie relacji opartej na bezpieczeństwie i zaufaniu nie należało do prostych zadań. Fink doskonale zdawał sobie z tego sprawę. W końcu udało mu się poznać odpowiednią dziewczynę. Zapragnął bliższej znajomości. Związek trwał sześć miesięcy. Dał mu namiastkę szczęścia. – To było jak w przypadku mojej żony. Trwałem w monogamii – pod kontrolą i pogrążony w miłości – powiedział Fink.

Ucieczka od rozczarowania

Jesse Fink w swojej książce tłumaczy: – Nigdy nie postrzegałem siebie jako seksoholika. Od czego byłem uzależniony? Od pośpiechu, zaspokojenia potrzeb, dreszczu emocji, języka w moim uchu. Moja pewność siebie została zachwiana przez żonę. I za każdym razem, gdy zalogowałem się na moim laptopie, szukałem seksu, który nie tylko był rozrywką, ale również odwracał uwagę. Próbowałem uciec od rozczarowania. Byłem jak wierny, ale niekochany pies. Bawiłem się, cieszyłem się, smakowałem i nie żałuję, że dane było mi to przez jakiś czas zaznać.

Gdy książka Finka trafiła do księgarni, do mediów powrócił temat uzależnienia od seksu. Australijski wydawca chciał użyć wyrażenia: „uzależnienie do seksu” na tylnej okładce. Fink zażądał, aby odpowiednio je zdemaskował. Równocześnie w popularnych australijskich gazetach (wydawanych w Sydney i Melbourne) „Herald Sun” i „The Sunday Age” na tytułowych stronach pojawiły się „Wyznania nimfomanki”.

Fink pytał: – Czy naprawdę reszta świata postrzegała mnie jako seksoholika? Krótko mówiąc, tak. To bardzo proste, aby przedstawić w negatywnym świetle zachowanie, które odbiega od normy.

Czy można zdiagnozować uzależnienie od seksu?

Dr Marty Klein, seksuolog w Palo Alto i autor książki „Sexual Intelligence” (Inteligencja Seksualna) w wywiadzie dla "The Humanist" z lipca 2012 roku, przyznaje: – Przez 31 lat pracy jako seksuolog, psychoterapeuta, nigdy nie widziałem uzależnienia od seksu. Słyszałem praktycznie o każdej seksualnej odmianie: obsesje, fantazje, trauma i korzystanie z usług prostytutek, ale nigdy nie zidentyfikowałem seksoholizmu.

Podobnie uważa dr David J. Ley, autor książki “The Myth of Sex Addiction” (Mit o uzależnieniu od seksu): – Seksoholizm jest zjawiskiem z dziedziny poppsychologii. Służy jedynie demonizowaniu seksu, egzekwowaniu moralnych poglądów na temat seksu i związków. (…) Nie ma żadnych naukowych dowodów, że naprawdę istnieje.

Pod zapoznaniu się z wypowiedziami ekspertów, Finn zaczął interpretować swoje zachowanie. Jego zdaniem to była kombinacja wielu czynników: nieszczęścia, złamanego serca, samotności, okazji, testosteronu, pragnienia i potrzeby miłości.

Dr Klein twierdzi, że: „Ludzie, którzy koją swój ból za pomocą seksu, zwykle zmagają się z jednym lub więcej następujących czynników: kompulsywność, impulsywność, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, zaburzenia afektywne dwubiegunowe, zaburzenia osobowości, a także pourazowy stres. Zdarza się, że jest to skutek uboczny przyjmowania niektórych leków.” Jak postrzegał siebie Finn? – Może byłem nałogowy, impulsywny, a nawet czasami nieco głupi, ale zawsze starałem się to wszystko kontrolować. To był mój wybór z jakimi kobietami spałem. Nie byłem w stanie odejść. Ale miałem swoje zasady.

Seksoholizm to nałóg?

Czy był uzależniony? Twierdzi, że po pożegnaniu się z dotychczasowym życiem, nie cierpiał. Jeśli nie uprawiał seksu, nie czuł żadnej frustracji i mógł normalnie funkcjonować w społeczeństwie. W takim razie jego zdaniem nie można w tym przypadku mówić o uzależnieniu. – I dlatego ciągle mam problem, gdy termin „sex addict” (uzależniony od seksu – red.) pojawia się w wyszukiwarce Google obok mojego nazwiska. – skarży się Finn. Nad tematem uzależnienia od seksu toczą się w Ameryce debaty. Zdania są podzielone, ale nie jest łatwo zidentyfikować, czy problem rzeczywiście istnieje. Pojawiają się eksperci, którzy uważają, że seksoholizm jest chorobą – i wymaga leczenia i rehabilitacji. Wystarczy spojrzeć na gwiazdy, takie jak David Duchovny, Russell Brand i Charlie Sheen.

Jesse Finn twierdzi, że uzależnienie od seksu to nonsens. Z pewnością przypadkowy seks nie jest moralnym zachowaniem, ale „nie jesteśmy chorzy” – podsumowuje swoje rozważania. Jedno jest pewne, niezobowiązujący seks jest tylko namiastką bliskości, intymności i miłości.

Tekst na podst. yourtango.com/ ms/ih, kobieta.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (15)