Seksowni tatuśkowie. Zapomnij o księcioseksualnych, świat potrzebuje gorących ojców
Wysportowany, dobrze ubrany, o czułym spojrzeniu. I koniecznie z dzieckiem na ręku, albo przynajmniej w zasięgu wzroku. Tego wzroku, którym przewierca cię na wylot, proponując ci kawę i wspólne życie po grób. Od czasu drwaloseksualnych nic nie było tak "hot", jak "hot single dads" - seksowni, samotni ojcowie. O zapotrzebowaniu na gorących tatusiów wiedzą już wydawcy harlekinów, twórcy gier komputerowych i wydawcy kolorowych czasopism. Co sprawia, że tak trudno się im oprzeć?
Kiedy myślę o atrakcyjnym samotnym ojcu, myślę o Orlando Bloomie, który zabiera swojego sześcioletniego synka Flynna do Disneylandu. Myślę o Christiano Ronaldo i Collinie Farrelu, albo o Liamie Neesonie, który od czasu tragicznego wypadku żony na stoku narciarskim samotnie wychowywał synów. Myślę o ludziach sukcesu, którzy w swojej dziedzinie osiągnęli już wiele. A fakt, że przy okazji są ojcami troszczącymi się o dzieci, tylko dodaje im uroku.
Z początkiem 2017 roku ruszyła kampania społeczna, promująca w Polsce ojcostwo. "Fajnie być tatą", przekonywała Fundacja Mamy i Taty i starała się udowodnić, że posiadanie dziecka może być dla mężczyzny przygodą życia. To, że taka kampania powstała, nie dziwi, jeśli popatrzymy na dane statystyczne Ipsos, na które powołuje się fundacja – dzisiejsi młodzi mężczyźni nie palą się do ojcostwa, większość tych mieszkających w miastach decyduje się na dzieci po trzydziestce. Twórcy kampanii mówią więc o "męskiej przygodzie", o przeobrażaniu się "z chłopca w mężczyznę" i o "wyzwaniu". Zostań ojcem, spróbuj, przekonują, to nie takie strasznie.
A może jednak? W swojej głośnej książce "Kryzys męskości" Philip Zimbardo pisze z kolei, że dziś młodzi mężczyźni nie czują się pewnie ani na rynku pracy, ani na polu społecznych interakcji i w związku z tym będą odsuwać w czasie decyzję o braniu odpowiedzialności za swoje – a tym bardziej innych – życie. Zimbardo pisał o społeczeństwie amerykańskim, patrząc na nasze podwórko, sprawa niechęci do ojcostwa ma jeszcze jeden wymiar – dwudziestokilkulatków często po prostu nie stać na wyfrunięcie z rodzinnego gniazda, a więc decyzja o założeniu rodziny przychodzi późno.
Kiedy czegoś jest mało, to wydaje się nam wyjątkowe. Kiedy większość kobiet sama musi zadbać o własną stabilizację życiową, ktoś, kto nie boi się odpowiedzialności i wzbudza poczucie bezpieczeństwa, nagle przyciąga jak magnes. Ale kwestia atrakcyjności ojców ma jeszcze jeden istotny wymiar.
– Byłam z mężem i naszą córką u mojej babci, na miejscu była też jej koleżanka. Kiedy ta ostatnia zobaczyła, że mój mąż przewija naszą córeczkę, była zszokowana. "Co za cudowny ojciec!" - wzdychała. A dla nas nie było to nic nadzwyczajnego – słyszę opowieść koleżanki, kiedy zagajam o kwestię super-ojców.
Zaskoczona to kobieta około 70-letnia, od czasu jej młodości model rodziny i związku przeszedł prawdziwą rewolucję, najpierw na Zachodzie, potem także w Polsce. W wielu domach ojcowie są po prostu nieobecni, w innych stare, patriarchalne modele ojcostwa już nie obowiązują, a nowe tworzone są na gorąco, na miarę zmieniających się potrzeb współczesnego świata.
Tylko skąd wziąć wzorce? Młodzi mężczyźni, wychowywani bez ojca lub w domu, w którym ojciec był rzadkim gościem, wiedzą na pewno tylko to, że oni tak nie chcą. Badaczka millenialsów Anna Maria Szutowicz zauważyła niedawno, że młodzi stawiają obecnie na głębsze, prawdziwsze relacje międzyludzkie. A ponieważ obowiązek finansowego zabezpieczenia rodziny dzielony jest obecnie między obojgiem rodziców, ojcowie mają więcej czasu – i chęci – by angażować się w życie dzieci. Zainteresowanie przysługującymi panom od 2010 roku urlopami ojcowskim i tacierzyńskim w Polsce jest jednym w przejawów tego stosunkowo nowego zjawiska.
W 2012 roku psycholog Jarek Żyliński, zajmujący się między innymi tematem współczesnego ojcostwa, mówił między innymi o "mądrej obecności" ojców w życiu ich dzieci. – W Polsce zaczyna się kształtować ruch świadomych ojców tworzących więź ze swoimi dziećmi. Takich, którzy przebudowują swoje myślenie o relacji i życiu i nie chcą być korporobotami ani bankomatami – mówił w 2014 roku Jacek Masłowski z fundacji Masculinum. Zaangażowane ojcostwo nie dziwi, ale spotyka się z coraz większym podziwem i aprobatą społeczną.
Na tę aprobatę chętnie odpowiada rynek. Ten wydawniczy odkrył rosnące zapotrzebowanie na lekką literaturę z samotnymi, seksownymi ojcami w rolach głównych. Nowy trend zauważyło na początku roku australijskie wydawnictwo Mills&Boon, które wskazało, że właśnie te powieści cieszą się obecnie największym zainteresowaniem wielbicielek romansów. Do identycznego wniosku doszedł teraz brytyjski dom wydawniczy HarperCollins, którego specjaliści oceniają, że czytelniczki chętnie sięgają po opowieści o "prawdziwych, zdolnych do nawiązania więzi superbohaterach". Dojrzałość emocjonalna i zdolność do opieki nad dziećmi okazuje się być tym, co czytelniczki takich powieści, jak "Single Dad" Annie Claydon, "The Daddy Project" Lee McKenzie czy "One Hot Daddy" Kiry Blakely, uznają za szczególnie pociągające.
Specjaliści HarperCollins wskazują na to, że ojcostwo zaczynamy obecnie postrzegać w nowym świetle – ojcowie są po prostu seksowni. Mamy więc i "seksownych tatuśków", i "słodkich ojców", i "gorących tatusiów", którzy chętnie porwą nas w swoje objęcia, kiedy tylko nie będą zajęci zaangażowaną obecnością w życie swoich dzieci. Cóż, biorąc pod uwagę, że jeszcze niedawno dyskutowało się o mężczyznach księcioseksualnych, jest to krok do przodu.