Skandal na pogrzebie w Stykowie. Grabarz zaczął piłować dziecięcą trumnę
Kiedy 11-miesięczna Klara zmarła, rodzice myśleli, że większa tragedia już ich nie spotka. Podczas pogrzebu dziewczynki stało się jednak coś, co wywołało oburzenie pośród żałobników. Grabarz wykopał za mały grób. Kiedy nie zmieściła się w nim trumienka, postanowił ją opiłować.
12.01.2018 | aktual.: 12.01.2018 15:37
Izabela i Grzegorz Jeśko oczekiwali przyjścia Klary na świat z ogromną radością. Nie zwracali uwagi na to, czy urodzi się chłopiec czy dziewczynka. Znaczenie miało tylko to, żeby ich dziecko było zdrowe. Niestety w wyniku przepukliny mózgowo-rdzeniowej i wodogłowia 11-miesięczna Klara zmarła.
- Klara była silna. Tyle przeszła. Myślałam, że może stanie się jakiś cud, ale nie ma sprawiedliwości na tym świecie – mówiła Izabela Jeśko, mama Klary, w programie "Uwaga!", który opowiedział dramat, jaki spotkał rodziców dziewczynki.
Para została rodzicami w wieku niespełna 18 lat. Mimo to kochali się i wiedli spokojne życie w małej miejscowości pod Starachowicami. Nie spodziewali się, że ta sielanka zostanie przerwana. Ich córeczka Klara urodziła się z poważną wadą, która wymagała natychmiastowej operacji.
- Pierwsze dni były ciężkie. Była niepewność, czy operacja się powiedzie. Po pierwszym zabiegu mieliśmy nadzieję, że będzie lepiej. Czuliśmy się we troje szczęśliwi – mówił Grzegorz, ojciec Klary.
Niestety w wyniku komplikacji i bardzo ciężkiego stanu dziewczynka zmarła po 11 miesiącach. Gdyby sama śmierć upragnionego dziecka nie była wystarczającym dramatem, na pogrzebie stało się coś, czego rodzice nie są w stanie wybaczyć grabarzowi.
Iza i Grzegorz ustalając szczegóły pogrzebu podali dokładne wymiary trumienki, w której chcą pochować Klarę. Swoje wytyczne przekazali grabarzowi w parafii w Stykowie, który pełni również funkcję kościelnego. Niestety ustalenia okazały się ewidentnie niejasne.
Już w trakcie nabożeństwa wiadomo było, że coś jest nie tak. - Najpierw chodził z metrówką w kaplicy. Pewnie się już domyślał. Pracownicy mi przekazali, że widzieli, jak mierzył trumnę, kręcił głową i przygotował piłę. Przygotowywał się na wersję najgorszą z możliwych, że coś podpiłuje – tłumaczyła w "Uwadze" Magdalena Gorycka z zakładu pogrzebowego w Starachowicach, która zajmowała się przygotowaniem ceremonii.
Na cmentarzu szybko okazało się, że grabarz pomylił wymiary i zrobił za mały grób. Trumienka nie mogła się do niego zmieścić. Wtedy też mężczyzna sięgnął po piłkę do drewna i stwierdził, że zmniejszy ją na własną rękę. Po chwili zaczął piłować.
- To był koszmar – mówi Izabela. Żałobnicy głośno protestowali, co widać na nagraniach, jakie rodzina i przyjaciele Jeśków zrobili w trakcie procederu. – Co robisz z tym aniołkiem?! – krzyczeli. Mimo to grabarz nie czuł się winny. Spiłował trumienkę i siłą wcisnął ją do za małego grobu.
Rodzice Klary mówią, że miał ponad 2 godziny na to, żeby naprawić błąd i poszerzyć grób. Mimo to nie zrobił niczego. Izabela i Grzegorz sprawę zgłosili zarówno zakładowi pogrzebowemu jak i proboszczowi parafii w Stykowie. Niestety nie doczekali się przeprosin ani od grabarza, ani od księdza.
Proboszcz zapytany o to, czy zamierza coś zrobić w sprawie pogrzebu Klary powiedział dziennikarzowi tylko krótkie: "Przecież przeprosiłem". Przykre jest to, że nawet na taki gest nie było go stać.