Sokołowska: W szkole teatralnej było mnie więcej, miałam duży biust
Anita Sokołowska, aktorka filmowa i teatralna opowiada o tym, jak się czuje z czterdziestką na karku, jak udaje jej się zachować idealną figurę i jak się odnajdywała, gdy była bardziej krągła.
Anita Sokołowska
Widzowie kojarzą ją głównie z seriali, m.in. „Na dobre i na złe” oraz „Przyjaciółki”. Aktorka niedawno skończyła 40 lat i cieszy się, że dojrzała.
- Już mi się nie zdarzają głupie rzeczy. Bo w młodości zrobiłam wiele głupot, miałam wiele wybryków. Już się wybawiłam, wygadałam, wypiłam, wyszalałam. Jestem zaspokojona. Więc lubię siebie w tym wieku - mówi na łamach czasopisma „Kobieta i życie”.
Anita Sokołowska
Sokołowska ma do siebie dystans. - Bardzo dbam o to, i w tym pomaga mi mój partner Bartek, żeby nie robić z siebie gwiazdy. To, że rozpoznaje mnie co druga osoba na ulicy, nie znaczy, że teraz skryta za ciemnymi okularami mam jeździć tylko z prywatnym szoferem - przyznaje.
Anita Sokołowska
W wywiadzie wspomina też siebie z okresu, gdy studiowała w szkole teatralnej.
- Uwielbiam pączki. Kocham słodycze. W szkole byłam nazywana przez przyjaciół słodką dziurką, ponieważ w torbie zawsze musiałam mieć coś słodkiego - batonik, ciasteczka. Zawsze wolałam zjeść kawałek ciasta niż obiad. Był okres, kiedy byłam, jak mówi moja mama, apetyczna. W szkole teatralnej było mnie więcej, miałam duży biust, przyjaciele śmiali się, że to mój główny środek wyrazu. A dziś, gdy intensywnie pracuję, waga spada. Na scenie zrzucam tyle kalorii, co pewnie inne kobiety na siłowni. Choć ostatnio zaczęłam uprawiać kung-fu, bo mój Bartek ćwiczy i mnie motywuje - opowiada.
Anita Sokołowska
Jakiś czas temu telewidzowie mieli okazję podziwiać jej zmagania w programie „Top Chef. Gwiazdy od kuchni”. Dlaczego zdecydowała się wziąć w nim udział?
- Dostaję różne propozycje udziału w komercyjnych programach. Rzadko je przyjmowałam. Ale przyszedł taki moment, że pomyślałam: „Dlaczego nie?”. Bo jeśli za pensję w teatrze nie jestem w stanie opłacić miesięcznej raty kredytu, to muszę pracować poza teatrem. Pieniądze nie były oczywiście głównym powodem, ale nie było to bez znaczenia. Wtedy miałam taki moment, że potrzebowałam odskoczni - tłumaczy na łamach „Kobiety i życia”.