Śpiewała "Hera Koka Hasz LSD". Dziś opowiada o nieobecności ojca
Karolina Czarnecka zyskała popularność na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej cztery lata temu. Na nowej płycie rozlicza się m.in. ze swoim dojrzewaniem. - Ojciec bywał w domu tak rzadko, że kiedyś powiedziałam na jego widok: "przyjechał pan" - opowiada artystka.
Pochodząca z Podlasia Czarnecka ma dopiero 28 lat, ale w kręgach artystek i feministek jest stosunkowo znana. Na płycie "Solarium 2.0" opowiada o swoim życiu i "handluje swoimi emocjami". - Wszystko, co chciałam powiedzieć, przelałam na te piosenki. Zrzuciłam ten ciężar. Wypowiedziałam słowa, które są dla mnie ważne - mówi artystka w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Tymi ważnymi słowami były między innymi wersy "nie miałeś dla mnie czasu, tato, ale dziękuję ci za to/ Chcę być wolna, chcę być dzika/ Jestem Ronja, córka rozbójnika". Jak tłumaczy Czarnecka, jej ojciec wyjechał pracować w Niemczech, kiedy ona była bardzo mała. - Bywał w domu tak rzadko, że kiedyś powiedziałam na jego widok: "przyjechał pan" - przyznaje dziewczyna. I tłumaczy, że nie napisała o tym piosenki, żeby się żalić - opowiedziała o tym, bo wie, że nie była jedyna. W jej klasie w szkole podstawowej było kilkoro dzieci w podobnej sytuacji.
- I to w ogóle nie był temat do rozmów, nie tylko wśród dorosłych. (...) Nie wydawało nam się to istotne, nikt się nie zastanawiał, jak to wpłynie na poczucie bezpieczeństwa dzieci - opowiada wokalistka.
Twierdzi, że śpiewanie o tym doświadczeniu jest namiastką oczyszczenia. Przyznaje jednak, że ma też "poczucie zdrady", bo to przecież właśnie dzięki pieniądzom zarobionym przez tatę mogła się uczyć, pójść na studia i "odkryć ten wspaniały warszawski świat". - Jestem wdzięczna rodzicom - kwituje.