Szczotka w rączki parzy. Damskie toalety w biurowcach to prawdziwy koszmar
Jeśli ktokolwiek czyta ten tekst do obiadu lub śniadania – odłóżcie jedzenie na bok. Treści zawarte w dalszej części artykułu mogą zostać uznane za niesmaczne. Stan damskich, biurowych łazienek woła bowiem o pomstę do nieba.
08.07.2019 14:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Jak żyję i pracuję, czegoś takiego nie widziałam – zaczyna pani Stasia, która pracuje jako sprzątaczka biurowców w Warszawie. – To jakoś ze dwa tygodnie temu było. Przed Bożym Ciałem. Wchodzę do kabiny w toalecie, żeby posprzątać i aż mi się cofnęło. Cały sedes pokryty... wiadomo czym. Odór nie do zniesienia. Oczywiście wszystko zostawione. Paniusia nawet nie raczyła spróbować zrobić po sobie porządku – opowiada 63-latka, która jako sprzątaczka pracuje od 10 lat.
– W tym budynku to niestety norma. Papierowe ręczniki walające się po podłodze, zanieczyszczone deski i muszle klozetowe, które szczotki dawno nie widziały. Niby takie eleganckie damesy tutaj pracują, odpicowane, a syf zostawiają jak w przydrożnym szalecie – puentuje starsza kobieta.
Lista grzechów głównych
"Mrożące krew w żyłach" historie z pracowniczej toalety ma niemal każda kobieta. Czyżbyśmy naprawdę nie potrafiły zachować minimalnych zasad higieny i porządku? Właśnie tego zdania jest Kasia, która w trakcie wakacji dorabiała sobie, sprzątając nocami biurowce. – Kobiety to najgorsze fleje, jakie można sobie wyobrazić. Nie wszystkie oczywiście, ale najwyraźniej zdecydowana większość, bo to, co widywałam w pracy, to jakiś nieśmieszny żart – mówi 23-latka.
Zobacz też: Lotniska i samoloty. Poznaj prawdziwe siedliska bakterii
Kasia mogłaby godzinami wyliczać, jakie śmieci zostawiają po sobie użytkowniczki biurowych toalet. – Zużyte tampony na podłodze, papier toaletowy wszędzie, tylko nie w koszu i w sedesie, zdarzały się butelki po alkoholu, a raz ubrudzone majtki zostawione w kącie toaletowej kabiny. Musiały tam leżeć cały dzień, bo w łazience unosił się fetor – opowiada była sprzątaczka.
"Wolę wstrzymywać"
Ofiarami "łazienkowych brudasek" nie są wyłącznie osoby sprzątające. Ze skutkami ich działań muszą mierzyć się przede wszystkim inne użytkowniczki publicznych toalet. Wątki o wątpliwej czystości łazienek w biurach czy na uczelniach biją rekordy popularności na forach internetowych. Każda z takich dyskusji liczy sobie setki wypowiedzi. Większość pełną oburzenia i zniesmaczenia.
"Ze wstydu bym się zapadła, gdybym miała zostawić po sobie coś takiego, jak te niektóre wielkomiejskie paniusie. Rodzice nauczyli mnie, jak się zachować przy ludziach. Tych brudasek najwyraźniej nie" – pisze jedna z internautek. Wtóruje jej kolejna: "Wolę cały dzień się męczyć i wstrzymywać, niż iść do łazienki na mojej uczelni. Wszystkie studentki takie piękne i wykształcone, a posprzątać po sobie nie potrafią. Ja dziękuję za takie widoki. Już nie wspominając o dziesiątkach chorób, jakie w ten sposób przenoszą".
Szpilki na desce
Dyrektor w jednej z największych polskich korporacji zdradził nam również, że najczęściej wymienianym w ich siedzibie sprzętem sanitarnym są plastikowe deski klozetowe. Powód wydaje się tak absurdalny, że aż trudno w to uwierzyć. – Sprzątaczki odkryły, że kobiety pracujące w naszym biurze, żeby nie siadać na deskach, wchodzą na nie w szpilkach i załatwiają swoje potrzeby w ten sposób. Wysokie obcasy po prostu łamią deski na pół – opowiedział zaszokowany mężczyzna.
Wojna damsko-męska
Mówi się, że kobiety są większymi pedantkami niż mężczyźni. Sprzątaczki jednoznacznie stwierdzają, że ta zasada przestaje działać, kiedy płeć piękna przekracza próg publicznej toalety. Zdaniem pań sprzątających w kobietach budzą się wówczas wyjątkowo pierwotne instynkty. – W męskiej może trochę śmierdzi przez pisuary, ale w porównaniu z damską łazienką to jest oaza porządku. Wolałam cały dzień czyścić męski kibel, niż spędzić pół godziny w damskim – mówi Kasia.
Zobacz także
– Panowie mimo wszystko potrafią się zachować i nie robią wokół siebie takiego bałaganu jak ich biurowe koleżanki. Papier zawsze trafia do kosza na śmieci, a woda jest spuszczona. Szczotka też ich tak nie razi prądem jak tych eleganckich panienek – komentuje pani Stasia.
– No i na szczęście nie mają miesiączki. Panie w tym czasie potrafią notorycznie zostawiać niezawinięte w papier podpaski i tampony na pokrywkach koszy na śmieci. Jeszcze kilka takich kwiatków zobaczę i będę się ubiegać o rentę z powodu uszczerbku na zdrowiu psychicznym. Bo na to się nie da patrzeć, a co dopiero sprzątać – podsumowuje kobieta.
WZW, Salmonella i sepsa
Naukowcy zbadali, jakie patogeny można znaleźć w toalecie. Wśród nich jednym z najgroźniejszych jest bakteria E.coli, czyli pałeczka okrężnicy, która wywołuje wiele schorzeń, od zatrucia pokarmowego, przez zakażenie dróg moczowych, do zapalenia otrzewnej i sepsy.
Innym groźnym patogenem, który występuje toalecie, jest wirus zapalenia wątroby typu A. Na liście znalazły się także m.in. rotawirusy, paciorkowce, gronkowce, wirusy grypy, Shigella, Salmonella, a nawet patogeny odpowiadające za choroby weneryczne, np. dwoinka rzeżączki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl