Tampony i podpaski mogą być groźne dla zdrowia
23.12.2013 13:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiele słyszy się o tym, jak szkodliwe mogą być rzeczy, których używamy na co dzień. Media rozpisują się na temat chemikaliów znajdujących się w jedzeniu, produktach czyszczących, kosmetykach, a nawet meblach.
Wiele słyszy się o tym, jak szkodliwe mogą być rzeczy, których używamy na co dzień. Media rozpisują się na temat chemikaliów znajdujących się w jedzeniu, produktach czyszczących, kosmetykach, a nawet meblach. Mimo to mało kto słyszał o tym, że toksyczne substancje mogą wchodzić w skład najbardziej intymnych produktów higieny osobistej, takich jak podpaski czy tampony. Czy zagrożenie jest poważne?
Organizacja Women’s Voice for the Earth (WVE, Kobiecy Głos dla Ziemi) przygotowała ostatnio raport o nazwie „Chem Fatale”. Ukazuje tam prawdziwe oblicze wartego ponad 3 mld dolarów przemysłu kobiecych produktów do higieny intymnej. Okazuje się, że takie rzeczy jak podpaski, tampony czy specjalne odświeżające chusteczki mogą zawierać potencjalnie szkodliwe składniki, takie jak pestycydy, barwniki i dioksyny. Raport zawiera również „Ścianę Wstydu”, czyli dodatek, który opisuje przykłady marek szczególnie zaniedbujących bezpieczeństwo kobiet.
Dlaczego nie mówi się o tym, jak bardzo toksyczne mogą być produkty do higieny intymnej? – Myślę, że to niestety wciąż tabu. Nie mówi się o tych kobiecych sferach – stwierdza Ogonnaya Dotson-Newman, członkini zarządu WVE. – Wiele osób uważa, że takie rzeczy nie powinny być omawiane w kulturalnym towarzystwie.
Jednak nawet osoby, które mimo wszystko chciałyby się dowiedzieć, co kryje się w podpaskach i tamponach, mogą mieć z tym spore problemy. Są one bowiem klasyfikowane jako „wyroby medyczne” i przemysł nie jest zobowiązany do tego, żeby ujawniać ich składniki.
Tymczasem według raportu WVE tampony, używane nawet przez 85 procent kobiet, często zawierają substancje chemiczne, które naukowcy wiążą z powstawaniem nowotworów.
Szczególnie niebezpieczne są dioksyny. To produkty uboczne wybielania chlorem. Prawdopodobnie większość podpasek i tamponów na rynku, stworzonych z bielonej bawełny i sztucznego jedwabiu, zawiera te szkodliwe substancje. Badania z 2002 roku ujawniły obecność dioksyn w czterech różnych markach tamponów, na szczęście na dość niskim poziomie. Jednak w raporcie z 2012 roku stwierdzono, że nawet niewielkie stężenie tych substancji może podnosić ryzyko powstania niektórych rodzajów nowotworów.
- To niesamowite, jak mało informacji o składzie zawartych jest na opakowaniach – zauważa Robin Dodson, badacz z Silent Spring Institute z siedzibą w Newton. – Bez odpowiednich testów nie jest możliwe, by poznać ich rzeczywisty skład chemiczny. Etykieta na produkcie nie mówi nam prawie niczego.
Mimo to, kosmetyki do higieny intymnej praktycznie nie istnieją w dialogu publicznym na temat bezpieczeństwa produktów konsumenckich. Ten temat jest rzadko poruszany przez organizacje i grupy nacisku, nawet te, które działają przede wszystkim na rzecz zdrowia kobiet. Praktycznie nie wiadomo więc, jaki wpływ na organizm mogą mieć te produkty i jaka jest ich faktyczna toksyczność.
- Mało kto mówi o możliwych skutkach ubocznych używania tamponów czy podpasek – mówi dr Ami Zota z Uniwersytetu George’a Washingtona, która pracowała nad raportem. – Tymczasem większość kobiet korzysta z nich co najmniej przez kilka dni w miesiącu. Wiele z tych produktów znajduje się w bezpośrednim kontakcie z krwią i bardzo wrażliwą tkanką. Twórcy raportu apelują więc, żeby rozważnie podchodzić do tego, co kupujemy i nie nadużywać kobiecych środków higieny intymnej. WVE chce też wymóc na producentach, żeby podawali pełną listę składników danego produktu.
(sr/mtr), kobieta.wp.pl