"To piekło na ziemi". Wstrząsająca relacja z ukraińskiego ośrodka dla osób z niepełnosprawnością
BBC dotarło do jednej z wielu ukraińskich placówek, w której ujawniono nadużycia i nieodpowiednie traktowanie osób z niepełnosprawnością. Z dochodzenia dziennikarza wynika, że podobne ośrodki powstały jeszcze przed eskalacją wojny w Ukrainie i obecnie przebywa w nich około 100 tys. dzieci oraz młodzieży.
Halyna Kurylo to dyrektorka Disability Rights International, która monitoruje przestrzeganie praw człowieka w Ukrainie. Wraz z dziennikarzem BBC odwiedziła jeden z wielu ośrodków dla dzieci i młodzieży z niepełnosprawnością. Po wyjściu z placówki przyznała, że podopieczni żyją tam w koszmarnych warunkach. - To piekło na ziemi - tak podsumowała to, co zobaczyła.
"Natura zadecydowała o jej losie"
Ukraiński ośrodek, w którym mają miejsce niepokojące obrońców praw człowieka działania, został stworzony w miejscu niedziałającej już infrastruktury wakacyjnego obozu dla dzieci. Umieszczonej tam obecnie młodzieży prawdopodobnie przyjdzie spędzić w nim resztę życia.
Przerażające są zwłaszcza warunki, w jakich przetrzymywani są podopieczni. Przywiązywani do łóżek i ławek tym, co akurat trafi do rąk opiekunów - kocem, pasem lub sznurem, cały dzień spędzają w łóżku. Nie mogą z nich wyjść, więc zakładane są im asekuracyjnie pieluchy.
Zobacz także: 16-latek był rosyjskim zakładnikiem. Opisał salę tortur, w której przesłuchiwano więźniów
Jedną z podopiecznych jest 26-letnia Antonina. Dziewczyna ma związane ręce dziecięcym ubrankiem. Jest unieruchomiona we własnym łóżku. Dan Johnson, dziennikarz BBC, mówi na nagraniu, że opiekunowie obdarli ją z resztek człowieczeństwa. Pielęgniarka czuwająca nad Antoniną tłumaczy, że nie może jej pomóc. - Niestety, natura zadecydowała o jej losie - przyznała przed kamerą.
O warunkach, w jakich przetrzymywane są osoby z niepełnosprawnością, opowiedział również lekarz zatrudniony w placówce. W rozmowie z dziennikarzem BBC podkreślił, że jego pacjenci kąpani są przez opiekunów raz w tygodniu. Nie wychodzą na zewnątrz, ponieważ w ośrodku brakuje osób, które mogłyby się nimi zajmować. W konsekwencji mieszkańcy ośrodka cierpią, a ich stan zdrowia się pogarsza.
Niewydolny system, który narusza prawa człowieka
Gdy nikt nie spogląda na Lioszę, a jego ręce nie są związane, chłopiec próbuje wyciągnąć sobie gałki oczne. Opiekunka, która ma się nim zajmować, musi także sprawować pieczę nad 12 innymi pacjentami w trakcie 24-godzinnej zmiany.
- Mówi, że musi go nosić na rękach lub nieustannie obserwować. Ale przecież ma pod opieką jeszcze inne osoby rozmieszczone w dwóch różnych pokojach - tłumaczy Halyna.
Pracownicy są bezradni wobec tego, co spotyka ich podopiecznych. Zdają sobie sprawę z bólu, jaki odczuwa każda osoba z niepełnosprawnością, która przebywa w ośrodku. - Próbujemy im pomóc. Nie stoimy bezczynnie, ale nasze możliwości są znacznie ograniczone. Nie możemy zmienić ich sytuacji. Są, jacy są - wyjaśnia lekarz.
W Ukrainie działa wiele podobnych placówek. Grupy walczące o przestrzeganie praw człowieka chcą, aby rząd w końcu zamknął źle funkcjonujące ośrodki. - One same w sobie są naruszeniem praw człowieka. Nie możemy poprawić jakości życia tych ludzi, jeśli wciąż przebywają w placówkach. Wierzymy, że znacznie lepiej będą się czuli w prawdziwej społeczności i wśród swoich rodzin - podsumowuje Halyna Kurylo.
Na poprawę sytuacji w ośrodkach dla osób z niepełnosprawnością przyjdzie jeszcze poczekać. Rząd Ukrainy całą uwagę skupia na odpieraniu rosyjskiej agresji, która trwa nieprzerwanie od 24 lutego bieżącego roku.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl