Trzymają psy w mieszkaniach. "Oburzają mnie właściciele i ich głupota"
03.03.2023 14:48, aktual.: 03.03.2023 19:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pies męczy się w małym mieszkaniu? Behawiorystka Dominika Kowalczyk podkreśla, że to mit. - Wbrew pozorom to psy mieszkające w bloku są spokojniejsze - zaznacza. Trzeba jednak spełnić ich ważne potrzeby. Inaczej mogą pojawić się problemy, które będą irytować sąsiadów.
Katarzyna ma 34 lata i mieszka na jednym z nowych, krakowskich osiedli. - Kocham psy, nie mam nic przeciwko nim w mieszkaniach. Oburzają mnie za to właściciele i ich głupota - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Pies w bloku
Zarzewiem konfliktów często są psy, które szczekają lub ujadają, co przeszkadza sąsiadom. Zdaniem niektórych wynika to z tego, że psy nie nadają się do trzymania w bloku. Behawiorystka Dominika Kowalczyk podkreśla jednak, że to mit.
- Tak naprawdę, niezależnie od tego, czy pies mieszka w domu, czy w mieszkaniu – ta przestrzeń powinna służyć mu do spania i wypoczynku - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską. - Najważniejsze jest to, żeby zaspokoić potrzeby zwierzęcia, takie jak sen oraz ruch i eksploracja. Jeśli pies ma odpowiednio dużo ruchu poza mieszkaniem, to jak najbardziej może żyć w bloku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Te potrzeby dotyczą również psów żyjących w domu z ogrodem. - Często widać, jak psy na posesjach szaleją i szczekają przy płocie. To ciekawskie zwierzęta, lubią węszyć i poznawać nowe otoczenie, a posesja nie daje tego doznania. Poza tym, kiedy pies biega sam po podwórku bez kontroli, uczy się niepożądanych zachowań, jak choćby właśnie agresji przy płocie. Wbrew pozorom, to psy mieszkające w bloku są spokojniejsze, ponieważ wysypiają się, wychodzą na spacery – bo, siłą rzeczy, trzeba je wyprowadzać - tłumaczy behawiorystka.
Hałaśliwy lokator
Co jeśli pies przeszkadza sąsiadom? Zetknęła się z tym Natalia, której sąsiedzi z mieszkania obok trzymali kundelka. - Kiedy tylko wychodzili do pracy, zaczynał szczekać i piszczeć - opowiada. - Pracuję z domu, więc po dwóch dniach miałam tego serdecznie dosyć. Poszłam wieczorem do sąsiadów, poprosiłam, żeby zajęli się pieskiem, może skorzystali z pomocy behawiorysty. Obiecali, że się tym zajmą, przeprosili, ale niestety – pies przez większość dnia się głośno zachowuje.
- Jeśli pojawia się taki problem, najlepiej szybko udać się do specjalisty, który pomoże znaleźć przyczynę. Często psy są głośne, gdy mają problemy separacyjne i nie umieją zostawać same w domu. Wokalizują - piszczą, szczekają, bo czują lęk - wyjaśnia Dominika Kowalczyk.
- Innym powodem jest nieodpowiednia rutyna dnia. Opiekunowie mogą uczyć psa, że mieszkanie nie służy do odpoczynku. Bawią się z pupilem w silnie pobudzające zabawy, jak gonitwy, szarpanie czy rzucanie piłki. Przez to pies kojarzy mieszkanie nie jako sypialnię, ale plac zabaw czy boisko, i o wiele trudniej mu się wyciszyć - dodaje.
Jakie rozrywki są lepsze w domu? Stawiajmy na te węchowe i wyciszające. - Możemy na przykład rozsypać karmę na matę węchową. To też będzie atrakcyjne, ale nie nakręci emocji zwierzęcia - radzi ekspertka.
Pies może też szczekać z frustracji, ponieważ nie wie, co zrobić ze sobą, kiedy zostaje sam. - To problem po lockdownie. Wielu z nas przygarnęło psy, gdy akurat pracowało zdalnie i spędzało ze zwierzętami cały czas. Gdy trzeba było wrócić do biura, okazało się, że pies nie umie być sam, piszczy i szczeka - wyjaśnia behawiorystka. - Powinniśmy byli uczyć psa samotności już wtedy, kiedy byliśmy w domu.
Przydatnym narzędziem w takim wypadku jest klatka kennelowa. Jak radzi Dominika Kowalczyk, można nakryć ją kocem i włożyć do niej legowisko, a przede wszystkim zadbać o to, żeby pies kojarzył ją z samymi dobrymi rzeczami i traktował jako swój azyl.
Najbardziej irytuje niesprzątanie po psach. "To jest żenujące"
Chodzi przede wszystkim o to, co powtarza się w wielu osiedlowych grupach - o niesprzątanie po swoim psie. - Niby mamy 2023 rok, mieszkamy w dużym mieście i wszyscy powinni wiedzieć, że nie zostawiamy odchodów zwierzaka. Niestety, niektórzy dalej tego nie rozumieją - mówi z oburzeniem Katarzyna.
- To nie jest może taka skala, jak była pięć czy dziesięć lat temu, ale nadal zdarza się zdecydowanie za często. Kupy są na trawnikach obok bloków. Po prostu tego nie rozumiem. Przecież to jest nasza wspólna przestrzeń, mieszkamy tu i chyba sami nie chcielibyśmy wdepnąć w taką "pamiątkę" ani jej oglądać. Tu nie trzeba wielkiej filozofii, skorzystanie z woreczka zajmuje kilka sekund - podkreśla.
- To jest żenujące - zgadza się Justyna, która mieszka na innym osiedlu w Krakowie. - U nas też zdarza się, że właściciele nie sprzątają po psach. Kojarzę pana z bloku naprzeciwko mnie. Ma psa, którego nie trzyma na smyczy. Raz byłam tego świadkiem - piesek załatwiał się na środku trawnika, a pan stał dość daleko, palił papierosa i kompletnie nie zwracał na to uwagi.
- Powiedziałam, że mam nadzieję, że posprząta po psie, a on zaczął mówić, że akurat zapomniał woreczków, śmiał się i rzucał tekstami w rodzaju: "Niech się sąsiadka nie denerwuje", "Nie ma co się złościć", czym ostatecznie doprowadził mnie do białej gorączki. Powiedziałam tylko, żeby poszedł do domu po woreczki, bo inaczej zawiadomię straż miejską. Zdenerwował się, ale ostatecznie to posprzątał - opowiada.
O jeszcze gorszej sytuacji opowiadają Magdalena i Anna. Magdalena akurat wychodziła z mieszkania, kiedy zobaczyła psie odchody na korytarzu. - To już jest kolejny raz, jak mieszkańcy nie szanują siebie nawzajem i nie sprzątają po swoich pupilach. Jak widać, nie każdy poczuwa się do odpowiedzialności za pieska. Zaczęło się od "toalety" za blokami, były też na trawniku, przeniosło się na parking, teraz już na klatki schodowe i do wind. Czas, żeby komuś na wycieraczce zostawić niespodziankę - komentuje.
Podobną "niespodziankę" zobaczyła Anna. - Warto wprowadzić dla osób posiadających pieski dodatkową opłatę, może wtedy będą szanować wspólną przestrzeń. Ja osobiście uwielbiam zwierzęta, ale to już była przesada - podkreśliła.
Czytaj także: Twój pies wydaje taki dźwięk? Wiadomo, co chce przekazać
Zamykanie psów na balkonach to plaga latem. "Zwykłe okrucieństwo"
Czasem mieszkańcy osiedli zamykają pupila na balkonie. - Mam też takich sąsiadów - mówi Justyna. - Mieszkają dwa bloki dalej, ale szczekanie ich psa z balkonu słychać chyba w całej okolicy. W osiedlowej grupie na Facebooku rozmawialiśmy, co z tym zrobić. Ktoś zgłosił sprawę do TOZ-u i straży miejskiej, tak problem się rozwiązał - opowiada. - Pomijając już hałas, w wakacje ten pies spędzał tam prawie całe dnie, w upale! To zwykłe okrucieństwo.
Zdaniem Dominiki Kowalczyk, zamykanie zwierzęcia na balkonie to zły pomysł. - Często taki pies nie potrafi zostawać sam i podczas izolacji na balkonie odczuwa stres. Nie może go rozładować, więc oszczekuje wszystko, co jest dookoła i wchodzi mu to w nawyk. Później zacznie odruchowo szczekać na widok psów czy ludzi - mówi behawiorystka.
Zachęca też, żeby w takiej sytuacji spojrzeć na psa, jak na krzyczącego człowieka. - Kiedy my krzyczymy, jesteśmy już w dużych emocjach, bardzo zdenerwowani. Pies ma duży wyrzut hormonów stresu - kortyzolu i adrenaliny. Nawet jeśli już wróci z balkonu, dalej będzie nabuzowany, przez co może nieodpowiednio zachowywać się w mieszkaniu - tłumaczy.
- To analogiczna sytuacja, jak zamykanie psa na posesji. Dla psa lepiej jest, żeby spał w domu, na swoim miejscu, w klatce kennelowej i nie miał styczności z pobudzającymi bodźcami, które widzi na balkonie. On wcale z tego nie korzysta, przynosi to wręcz odwrotny skutek - podsumowuje.
Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl