Uczestniczka "Ameryka Express" komentuje zachowanie Chajzera. "Cios poniżej pasa"
– Zabawa zabawą, ale to nie jest ani śmieszne, ani… no właśnie, co to miało być? – komentuje ostatni odcinek programu "Ameryka Express" Anna Małysa, jedna z jego uczestniczek. Na szczęście w swoich osądach nie jest sama.
10.11.2018 | aktual.: 10.11.2018 17:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O zamieszaniu wokół dziesiątego odcinka programu TVN "Ameryka Express" pisały już największe serwisy w kraju. Dziennikarka WP Helena Łygas odważyła się publicznie skomentować zachowanie uczestników programu, w tym Filipa Chajzera. Skomentowała to, co każdy mógł zobaczyć – jak polski dziennikarz podchodzi do nieznajomej kobiety, całuje ją w usta i kładzie rękę na jej biuście. Bez pytania, bez słowa wyjaśnienia.
Chajzerowi nie spodobał się komentarz Heleny. Dziennikarz udostępnił w mediach społecznościowych jej prywatne zdjęcie z uszczypliwym komentarzem. W ten sposób wezwał internautów do publicznego linczu. Komentarze, które pojawiły się pod zdjęciem, są kompletnie nie na miejscu. Pojawiły się bezpośrednie ataki na Helenę, komentarze dotyczące jej życia seksualnego i wyglądu. Pojawiły się również głosy kobiet, które same "chciałyby być zmolestowane przez Chajzera". Przerażające, że w Polsce świadomość, czym jest molestowanie i jak ogromna jest skala problemu, są tak niskie.
"Wyznawcy" Chajzera to tylko jedna grupa komentujących. Za Heleną stanęli inni. Wojciech Orliński z "Wysokich Obcasów", dziennikarka Karolina Korwin Piotrowska, pisarka Sylwia Chutnik, krytyk filmowy i dziennikarz Kamil Śmiałkowski. A to tylko kilka z osób, które odniosły się do "popisu" ulubieńca Polaków.
– To jest moja stacja, ale coś tam ostatnio nie styka w kontekście kwestii molestowania. Trochę się tego ostatnio nazbierało – ironizuje Krowin Piotrowska na Facebooku. Zero komentarza, a szkoda. Po historii z Durczokiem powinniśmy być mega wyczuleni. Media są od ustanawiania standardów. Te są określone w kwestii molestowania, w czasach #metoo szczególnie. A nakręcanie do hejtu nie za jakiś post chamski, tylko za artykuł, w którym wyartykułowane są wątpliwości wobec pewnych dość szokujących zachowań, jest niefajne – dodaje.
Orliński zasugerował, że skoro Filip Chajzer nie rozumie, czym jest molestowanie, powinien mu to wyjaśnić jego ojciec, który wykonywał w programie to samo zadanie.
– Wygląda na to, że Chajzer junior nie rozumie pojęcia "molestowanie". Widać to z jego koronnego argumentu: "To samo zadanie realizowało 10 osób. W tym kobiety, które całowały panów, ale rozumiem, że to już nie jest molestowanie". Otóż nie rozumie pan. A wygląda na to, że rozumie to pański ojciec – może powinien z panem odbyć rozmowę o pszczółkach i kwiatkach? – pisze na łamach "Wysokich Obcasów".
Do sprawy odniosła się również Agnieszka Woźniak-Starak. Prowadząca program "Ameryka Express" przyznała w oświadczeniu na Instagramie, że jest jej wstyd za dziesiąty odcinek i przeprosiła widzów programu.
– Dziś z przykrością stawiam sobie pytanie, czy powinnam ten program nadal prowadzić? Przyjmuję wszystkie zarzuty, zgadzam się z nimi i ze swojej strony mogę powiedzieć jedynie "przepraszam" – pisze Woźniak-Starak.
Z prośbą o komentarz zwróciłam się do jednej z uczestniczek programu, Anny Małysy, która wystąpiła w nim u boku aktora Macieja Musiałowskiego. Ania i Maciek, podobnie jak Filip i Zygmunt Chajzerowie czy inni uczestnicy, mieli do wykonania to samo zadanie. Jednak zamiast rzucać się na obce osoby i całować je w usta, podchodzili do nich i pytali o zgodę na pocałowanie w policzek. Mieli świadomość, że nie na tym miało polegać zadanie, ale, jak przyznała Ania, program programem – są granice, których nie należy przekroczyć, niezależnie, czy w pobliżu są kamery, czy nie.
Małysa przyznała, że nikt z produkcji programu nie kontaktował się z nią w sprawie ostatniego odcinka i afery wokół postu Filipa Chajzera. Jej zdaniem takie zadanie w ogóle nie powinno się w programie pojawić. Jednak to, że się pojawiło, nie oznacza, że trzeba było je wykonywać.
– Według mnie to zadanie nie powinno mieć miejsca. Zabawa zabawą, ale to nie jest ani śmieszne, ani... no właśnie, co to miało być? A że niektórzy ślepo wykonują wszystkie zadania, bez refleksji, to inna sprawa. Ja nie jestem aktorką, dla mnie to nie jest normalnym całować się z obcą osobą. Produkcji chyba się pomyliło i myśleli, że wszyscy jesteśmy aktorami. Bo nie widzę innego wytłumaczenia – komentuje Małysa. – Każdy mógł podejść do zadania inaczej, nie ma przymusu do niczego. Najwyżej jest kara, jeśli nie chcesz wykonać zadania – dodaje.
W kwestii wpisu Chajzera w mediach społecznościowych, Ania nie ma wątpliwości, że to "cios poniżej pasa".
– Właśnie widać, jak osoba promowana jako polski Janosik, dobry i miły, pozwala na publiczny lincz drugiej osoby. Nie rozumiem, jak osoba, która sama doświadczyła tyle hejtu, z ofiary staje się oprawcą – przyznaje.
Afera wokół programu "Ameryka Express" i wpisów Filipa Chajzera pokazuje nam, jak niewielka jest społeczna świadomość dotycząca nieodpowiednich zachowań. To pokrzepiające, że są jednak osoby, które rozumieją, że istnieją granice, których nie powinno się przekraczać. Filip Chajzer przekroczył je dwukrotnie – całując kobiety w programie bez ich zgody oraz wystawiając na lincz Helenę Łygas. Co robi Filip Chajzer, gdy najbardziej opiniotwórcze media w kraju pogłębiają rysę na jego wizerunku? Kupuje szynkę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl