#urodapowakacjach: Co zrobić, by przedłużyć trwałość opalenizny?
Sezon urlopowy powoli dobiega końca. Ale powrót do codzienności też może być piękny. Startujemy z cyklem artykułów i filmów, w których podpowiadamy, jak zadbać o urodę po wakacjach. Odżywianie włosów, usuwanie przebarwień, nawilżanie skóry – zadbamy o ciebie od stóp do głów. Na początek zabieramy się za najładniejszą pamiątkę z wakacji – złocistą opaleniznę. Co zrobić, żeby została z tobą na dłużej?
Każda skóra opala się inaczej. Jeśli jesteś posiadaczką bardzo jasnej karnacji, częściej masz słoneczne poparzenia niż piękną opaleniznę. Ale jeśli twoja skóra jest ciemniejsza, chętnie przyjmuje promienie słoneczne, opala się stopniowo lub szybko, masz większe szanse na utrzymanie wakacyjnego brązu jeszcze przez długie tygodnie. Jak zawsze w urodzie, żeby osiągnąć najlepsze efekty, potrzebna jest systematyczność i trochę czasu. Warto dodać, że nie ma uniwersalnej recepty na trwałą opaleniznę. Czasem można przedłużyć jej żywotność o dwa czy trzy tygodnie, czasem – dużo dłużej. O złocisty brąz warto zadbać jeszcze zanim wyjdziesz po raz pierwszy na plażę.
PRZYGOTUJ SKÓRĘ
Im bardziej zadbana skóra, tym lepiej przyjmuje słoneczne promienie. Dlatego regularnie wykonuj delikatne peelingi całego ciała. Możesz samodzielnie przygotować złuszczającą miksturę na bazie cukru, płatków owsianych czy kawy, albo sięgnąć po gotowe mieszanki jak polski peeling Body Boom (59 zł / 200 g) na bazie drobno zmielonych ziaren kawy Robusty, z dodatkiem naturalnych olejków czy AA Vegan Bambus nawilżający peeling do ciała (13 zł / 200 ml). Najważniejsza jest systematyczność. Peeling warto robić raz lub dwa razy w tygodniu. Nie tylko złuszczysz martwy naskórek, odsłaniając gładszą i pełną blasku skórę, ale również pobudzisz krążenie, co pomaga zmniejszyć widoczność cellulitu. Nawyk ten powinien z tobą zostać również po urlopie. Nie obawiaj się, że "zetrzesz" opaleniznę. Peeling mechaniczny usuwa jedynie cienką warstwę martwego naskórka. Opalenizna "siedzi" w głębszych warstwach skóry. Do tego obowiązkowe, codzienne stosowanie nawilżających balsamów. Jeśli nie masz na to czasu, zainwestuj w preparat, który można nakładać pod prysznicem np. odżywczy balsam do ciała pod prysznic Nivea (20 zł / 250 ml).
NIE ŻAŁUJ FILTRÓW!
Mnóstwo dziewczyn chcąc na maksa wykorzystać czas spędzony na plaży, sięga po preparaty z bardzo niskimi filtrami UVA i UVB lub rezygnują z nich w ogóle. To najgorsza strategia! Po pierwsze narażasz skórę na szkodliwe promieniowanie, które może wywoływać czerniaka i inne nowotwory. Po drugie, przyspieszasz starzenie skóry (za to odpowiedzialne jest promieniowanie UVA). A po trzecie, zamiast się opalić, parzysz skórę. I zanim czerwone poparzenia zmienią się w hebanową opaleniznę, stracisz kilka warstw naskórka. Dlatego wybierając się na plażę sięgaj po preparaty z wysokim filtrem, minimum SPF 30, a najlepiej – 50. Owszem opalanie potrwa dłużej, ale będzie bezpieczniejsze, a złoty odcień skóry zostanie z tobą na dłużej. Pamiętaj też, że poranne nałożenie balsamu czy mgiełki nie załatwia sprawy. Kosmetyki przeciwsłoneczne należy aplikować co kilka godzin i po każdej kąpieli.
NAWILŻAJ, NAWILŻAJ!
Kombinacja słońce, wiatr i morska woda to przepis na mocno wysuszoną skórę. A na takiej opalenizna utrzymuje się krócej. Po powrocie z plaży weź prysznic, by zmyć resztki morskiej soli i preparatów przeciwsłonecznych i koniecznie zaaplikuj nawilżający balsam do ciała. Możesz stosować odżywcze produkty z przeciwsłonecznych linii kosmetycznych np. Payot Sun sensi baume reparateur (ok. 90 zł / 125 ml) czy kojąco-nawilżający krem po opalaniu Lancaster Tan Maximizer (99 zł / 400 ml). Jeśli wolisz lżejsze formuły, szukaj żeli, pianek i musów. Grunt, żeby zawierały dużo substancji nawilżających i natłuszczających, które wspomagają regenerację naskórka. Jeśli w składzie znajduje się masło shea, aloes, olej kokosowy czy masło kakaowe, bierz w ciemno!
WSPOMAGAJ SKÓRĘ OD ŚRODKA
Beta-karoten, czyli prowitamina A zawarta w pomarańczowych i czerwonych owocach i warzywach wspomaga opalanie, jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym, zapobiega powstawaniu plam na skórze i pozwala na dłużej utrzymać naturalną opaleniznę. Dlatego na wakacjach i w biurze delektuj się sokami na bazie marchwi, chrup żółtą paprykę, pałaszuj morele i brzoskwinie. Twoja skóra (i talia!) będą wdzięczne!
WEŹ CHŁODNY PRYSZNIC
Choć nie ma nic przyjemniejszego niż gorąca kąpiel po długim dniu w pracy, nasza skóra zdecydowanie bardziej lubi letnie prysznice. Gorąca woda powoduje, że wilgoć szybciej wyparowuje ze skóry. A sucha skóra długo nie zostanie opalona. Do tego wysoka temperatura działa bardzo niekorzystnie na skórę naczynkową. Zimny prysznic pobudza krążenie, pozwala na dłużej utrzymać nie tylko opaleniznę, ale i gładką skórę.
UŻYJ WSPOMAGACZY
Gdy heban zaczyna zmieniać się w kawę z mlekiem, możesz dodać skórze zdrowego blasku, nakładając kosmetyki, które stopniowo opalają. W nazwie szukaj sformułowania "gradual tan". Te produkty, najczęściej w postaci balsamu lub pianki, z dnia na dzień przyciemniają skórę. Mają niewiele wspólnego z dawnymi, śmierdzącymi samoopalaczami, które dawały pomarańczową opaleniznę i gwarantowały zacieki na całym ciele. Mój faworyt? Produkty marki Vita Liberata (do kupienia w Sephorze i drogeriach internetowych). Pianki i balsamy tej marki gwarantują piękną, złotą opaleniznę. Zawierają składniki nawilżające, są wegańskie, pachną egzotycznymi owocami i są banalnie proste w aplikacji. Innym rozwiązaniem są koloryzujące balsamy do ciała (np. Soraya Ideal Beauty 26 zł / 250 ml) czy rajstopy w sprayu (np. Lirene Dermoprogram 20 zł / 200 ml). Szukasz niedrogiego samoopalacza, który ma naturalny odcień i zapach, a gwarantuje szybki rezultat? Mój hit to preparat w sprayu Farmona Sun Balance (20 zł / 150 ml). Działa jak krem BB do ciała. Wyrównuje koloryt, maskuje pajączki i niedoskonałości i utrzymuje się na skórze cały dzień. To doskonały sposób na wakacyjną opaleniznę, nawet jeśli urlop spędzałaś na Islandii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl