Blisko ludziW Barze Studio nakazano kelnerkom noszenie staników. Seksuolog: Gorzej, jakby tego zabroniono

W Barze Studio nakazano kelnerkom noszenie staników. Seksuolog: Gorzej, jakby tego zabroniono

– Mężczyźni też mają piersi, jeżeli kobiety mają nosić biustonosze to oni też niech je noszą. Taki nakaz to seksizm i dlatego nas to poruszyło – mówi WP Kobieta Aurora Keirad ze Stowarzyszenia ForgetMeNot, która nagłośniła sprawę.

Bar Studio w Warszawie
Bar Studio w Warszawie
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta
Anna Podlaska

27.08.2020 16:44

8 marca 2020 roku w warszawskim Barze Studio odbył się poruszający pokaz. Wzięły w nim udział kobiety, które doświadczyły przemocy seksualnej. Wystąpiły w ubraniach, które miały na sobie podczas gwałtu: piżamach, swetrach, bieliźnie, dżinsach, sukienkach. Chciały pokazać, że to nie ubranie jest winne przemocy, winny jest agresor. Kiedy kilka miesięcy później jedna z byłych współpracowniczek poinformowała w mediach społecznościowych, że kobiety mają tam nakaz noszenia biustonoszy - organizatorki i uczestniczki marcowego wydarzenia poczuły się dotknięte. Pod hashtagiem #wMaseczkachNieStanikach napisały:

"To ja decyduję o tym, czy i kiedy chcę nałożyć stanik. Nakładam sportowy stanik na zajęcia ruchowe, jeśli o nim pamiętam. Czasem założę piękny koronkowy stanik na seksowną randkę, pod dres. To czy nosisz stanik, czy nie to twój wybór. Nikt nie ma prawa narzucać ci tego, co zakrywa twoje ciało. Narzucanie nakładania staników to opresja jak każda inna, mamy XXI wiek i decydujemy same o tym, czy nosić stanik, czy nie. To nasza osobista sprawa. (…) Ciekawe czy obostrzenia dotyczą też męskich bokserek".

"Nakazywanie zakładania staników to jest forma przemocy psychicznej"

Aurora Keirad, współzałożycielka Stowarzyszania ForgetMeNot działającego na rzecz wsparcia osób doświadczających przemocy seksualnej, podkreśliła w rozmowie z WP Kobieta, że nagłośniła sprawę, ponieważ w obecnej sytuacji ludzie boją się narzekać na pracodawcę. Zareagowała, ponieważ przemilczanie tego typu pomysłów może doprowadzić do dyskryminacji.

– Boli nas, że miejsce, które mówi, że wspiera osoby doświadczające przemocy, samo tę przemoc stosuje, bo w mojej ocenie nakazywanie zakładania staników to jest forma przemocy psychicznej. Nie wiadomo dokładnie, jaka była intencja, może pracodawca chciał w ten sposób przyciągnąć klientów, bo uważał, że jego pracownice mają atrakcyjne biusty, a stanik je uwydatni. Może chciał, aby nie odstawały im sutki. Tak czy tak, to krzywdzące, że ktoś chce ingerować w to, co kobieta ma pod bluzką – oceniła. Dodała, że stosowanie nakazu noszenia biustonoszy może się również odbić na osobach nieutożsamiających się z żadną płcią.

Seksuolog: O ubiorze możemy decydować w domu i poza domem

O to, czy nakaz noszenia bielizny jest objawem seksizmu, zapytaliśmy prof. Zbigniewa Izdebskiego. Seksuolog wyjaśnił, że w jego opinii, jeżeli pracodawca chce narzucić pewien dress code, powinien omówić to z pracownikami i wówczas nie ma problemu. Dodał, że ma on też prawo do decydowania o tym, w jakim stroju widziałby swój zespół.

– Sądzę, że pracodawca powinien mieć możliwość określania koncepcji stroju, jakiego będzie wymagał, jeżeli to nie narusza kwestii godności człowieka. Myślę, że byłoby znacznie gorzej, gdyby pracodawca powiedział: od dziś kelnerki nie będą nosiły stanika. Takie oczekiwania byłyby problematyczne. W moim odczuciu to byłoby nie do zaakceptowania. W sytuacji, kiedy oczekuje się noszenia biustonosza, nie widzę problemu. W wielu lokalach określa się ubiór kelnerek i kelnerów – powiedział seksuolog.

Nadmienił, że zarówno w bankach, jak i w niektórych korporacjach, kobietom nakazuje się np. noszenie pończoch, bez względu na pogodę. – Jeżeli komuś to nie pasuje, ten ktoś nie wybiera takiej firmy. Zawsze można też zmienić pracę – podsumował Izdebski.

"Do sprawy podeszliśmy zbyt nonszalancko"

Choć zdaniem eksperta problem nie istnieje, knajpa, której dotyczyła krytyka ze strony kobiet, odniosła się do niej i poinformowała, że nie będzie wymagała noszenia biustonoszy w miejscu pracy. Poniżej publikujemy oświadczenie przygotowane przez przedstawicieli Baru Studio Zuzannę Mockałło i Grzegorza Lewandowskiego dla redakcji WP Kobieta:

"Nasze pracownice miały, mają i zawsze będą miały całkowitą swobodę dotyczącą noszenia staników. Bardzo nam przykro, że musimy odnosić się do tego typu zarzutów. Zdajemy sobie jednak sprawę, że jesteśmy winni całej sytuacji. Nigdy nie mieliśmy zamiaru w żaden sposób ograniczać naszym pracownikom i pracowniczkom wolności dotyczącej ubioru. Naszą intencją było jedynie wspólne ustalenie pewnych ram dotyczących tzw. dress code'u.

Dziś wiemy, że do sprawy podeszliśmy zbyt nonszalancko, a sposób naszej komunikacji pozostawiał wiele do życzenia. W wyniku tego błędu zrodziło się całe nieporozumienie, co w konsekwencji zakończyło się przypisaniem nam przez autorów postu nieprawdziwych intencji. Rozumiemy jednak, że autorzy postu bazowali na nieprecyzyjnej informacji, a ich intencją było zwrócenie nam uwagi i uwrażliwienie nas na granice wolności, za co dziękujemy.

 Od początku całą sprawę potraktowaliśmy bardzo poważnie, długo rozmawialiśmy z naszymi pracownicami i wspólnie wyciągnęliśmy wnioski z całej sytuacji. Uzgodniliśmy też ramy dotyczące sposobu ubioru i wśród wspólnych uzgodnień nie ma nakazu noszenia staników. Cała sprawa zakończyła się więc dobrze, a nam przypomniała, że nie ma ważniejszej wartości niż wolność, a praca z ludźmi wymaga stałej pracy nad sobą".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (237)