W takim stanie wyszła od fryzjera. Fatalny finał wizyty
Spalone włosy, poranione palce, uszkodzone oko - to nie opis urazów ofiary przestępstwa, lecz doświadczenia kobiet, które odwiedziły gabinety niekompetentnych fryzjerów lub kosmetyczek. Pytamy prawniczkę, czego możemy żądać, gdy usługa pozostawia wiele do życzenia.
Wizyta w salonie kosmetycznym czy fryzjerskim to nie tylko forma dbania o higienę i wygląd. Większość kobiet (i mężczyzn) odwiedza salony piękności, żeby poprawić sobie samopoczucie. Jednak nie zawsze się tak dzieje. Zdarza się, że opuszczają gabinety, wyglądając i czując się gorzej niż wcześniej.
Dokładnie to spotkało Joannę, która przyszła do fryzjera, żeby obciąć włosy i oddać je fundacji Rak’n’Roll. Jej włosy sięgały pośladków. Chciała je skrócić dokładnie o 20 cm, co wyraźnie powiedziała fryzjerce.
"Z włosów zrobiło się żółtko"
Nieudaną wizytę u fryzjera ma za sobą również Aleksandra. - Chciałam sombre (włosy na końcach są jaśniejsze o maksymalnie dwa tony - przyp. red.), a fryzjerka na włosach zrobiła mi totalne żółtko. Próbowałam je ratować fioletowymi szamponami itp. Nic nie działało - opowiada.
Ola nie ukrywa, że pierwsze farbowanie to były pieniądze wyrzucone w błoto. Podobne odczucia ma też Wiktoria, która poszła "na paznokcie". Początkowo nie miała zastrzeżeń do wykonanej usługi. Manicure - żelowo przedłużane paznokcie - prezentował się dobrze, ale efekt był krótkotrwały. - Po tygodniu nie było ani jednego paznokcia! Dodam tylko, że salon był wysoko oceniany, a usługa kosztowała 150 zł.
Wiktoria na nieudaną usługę wydała 150 zł, Judyta "tylko" 70 zł. - Będąc na zakupach w galerii, chciałam zaszaleć z włosami. Weszłam do salonu i zdecydowałam się na flamboyage (daje efekt włosów muśniętych słońcem - przyp. red.), przyniosłam nawet zdjęcie. Fryzjerka była bardzo pewna siebie. Stwierdziła, że takie koloryzacje już robiła, i że dla niej to pestka. Usługę wyceniła na 70 zł. Zdziwiłam się, że tak mało, ale zgodziłam się - opowiada. - Gdybym wiedziała, co stanie się później, nie wydałabym nawet złotówki... - żali się.
- Moje włosy wyglądały fatalnie! Na dole ciemny brąz, u góry rozjaśniony blond, a wszystko to odcięte krechą na połowie wysokości głowy. Pani pseudofryzjerka tak ładnie zakryła mankamenty, że w pierwszym momencie nawet mi się podobało. Chwilę później zauważyłam, co zaszło i zrobiłam awanturę. Pani upierała się, że dobrze wykonała swoją pracę. Finał był taki, że w innym salonie musiałam wydać 600 zł na naprawę jej "dzieła" - podsumowuje Judyta.
"Palec z tipsem wylądował w moim oku"
Julia też nie miała szczęścia. Chciała zrobić elegancki manicure, a skończyła z poranionymi palcami. - Salon był z kategorii premium. Chciałam zdjąć poprzedni manicure i zrobić nowy. Jeden paznokieć był złamany, więc pani zrobiła tipsa zamiast żelu, wpierając mi, że "inne klientki są zadowolone". Miała frezarkę, ale wszystko "zdejmowała" pilniczkiem, którego nawet porządnie nie potrafiła utrzymać. Od razu po wyjściu, umówiłam się do innej kosmetyczki. Tam usłyszałam, że tak zmasakrowanych skórek jeszcze nigdy nie widzieli – opowiada Julia.
Martyna też opuściła salon fryzjerski poraniona. - Byłam w lokalnym zakładzie fryzjerskim. Chciałam minimalnie podciąć grzywkę. Pani wzięła mnie na fotel, nie zapytała, ile bym chciała podciąć grzywkę, po prostu zaczęła ciąć. W międzyczasie zadzwonił telefon, a pani nie przerywając wykonywania usługi, odebrała go. Była tak skupiona na rozmowie, że zgarnęła mi włosy zbyt blisko twarzy, a jej palec z tipsem wylądował w moim oku – opowiada Martyna.
- Nie usłyszałam pytania: "Czy wszystko dobrze, czy nawet najzwyklejszego przepraszam... Pani tylko wytarła palec w fartuch i skończyła usługę. Z salonu wyszłam z krótką grzywką i uszkodzonym okiem. Na szczęście nic wielkiego się nie stało. Po wyjściu poszłam do apteki, gdzie farmaceutka poleciła mi jakieś krople. Po kilku dniach wszystko się zagoiło - dodaje.
Co zrobić, gdy fryzjer zniszczył włosy? Prawniczka radzi
Żadna z bohaterek wyżej przytoczonych historii nie zdecydowała się, by zażądać poprawek wadliwie wykonanej usługi lub domagać się zwrotu pieniędzy. Tymczasem, jak przekonuje Kasjana Krok, prawniczka, autorka instagramowego profilu "Prawniczka na obcasach", to duży błąd, ponieważ w takich sytuacjach, prawo stoi po naszej stronie.
- Zgodnie z Kodeksem cywilnym – przyjmujący do wykonania dzieło (czyli fryzjer lub kosmetyczka) za powstałe w tym dziele wady dotyczące jego wykonania odpowiadać będzie na zasadach, na jakich sprzedawca odpowiada za sprzedaną rzecz - wyjaśnia Krok.
- Klient może zatem powołać się na art. 560 Kodeksu cywilnego, a to w związku z wyraźnym odwołaniem zawartym w art. 638 par. 1 k.c., zgodnie z którym do odpowiedzialności za wady dzieła stosuje się odpowiednio przepisy o rękojmi przy sprzedaży - argumentuje.
- Jeżeli usługa została wykonana wadliwie, klient ma kilka dróg dochodzenia swoich praw. Może: zażądać obniżenia ceny, zwrotu pieniędzy, ewentualnie usunięcia wady, jeśli takowa jest możliwa. Natomiast, jeśli nie jest ono możliwe lub spotkamy się z odmową jej wykonania, możemy żądać zwrotu pieniędzy. Jeśli włosy miały być blond – a na głowie pojawił się pomarańczowy kolor – można zażądać poprawienia takiej usługi na koszt fryzjera - przekonuje prawniczka.
- Jeśli zabieg został wykonany niefachowo, a do tego fryzjer zniszczył nam włosy lub uszkodził ciało, co skutkuje koniecznością wizyty lekarskiej, zakupu leków itp., klient ma prawo żądać odszkodowania oraz zadośćuczynienia za poniesienie krzywdy, które ma rekompensować cierpienie fizyczne i psychiczne. Może domagać się zwrotu kosztów zabiegu, zwrotu kosztów leczenia, dojazdów do lekarza, ewentualnych utraconych zarobków - dodaje Krok.
Oczywiście klient musi udowodnić, najlepiej za pomocą dokumentacji medycznej, paragonów za wykupione leki itp., że szkoda faktycznie miała miejsce. - Aby uzyskać zwrot środków, należy zwrócić się do danej osoby pisemnie. Jeśli spotkamy się z odmową, kolejnym krokiem powinno być wystąpienie na drogę postępowania sądowego - dodaje ekspertka.
Na potwierdzenie swoich słów prawniczka przytacza wyrok, który zapadł w sądzie w Gdańsku. - W sprawie o sygnaturze akt I C 1622/15 Sąd Rejonowy Gdańsk – Północ w Gdańsku w I Wydziale Cywilnym dnia 15 lutego 2017 roku wydał wyrok, w którym zasądził na rzecz powódki kwotę 10 tys. zł tytułem zadośćuczynienia oraz kwotę 807,30 zł tytułem odszkodowania. Powódka wskazała, że na skutek wadliwego przeprowadzenia w zakładzie pozwanej zabiegu fryzjerskiego (trwałej ondulacji), włosy powódki zostały zniszczone, a ich struktura uszkodzona, co spowodowało u niej szereg cierpień fizycznych i psychicznych, a także szkodę majątkową.
Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl