W tym dniu wpływa najwięcej pozwów o rozwód

3 stycznia jest przez brytyjskich prawników nazywany „dniem rozwodów”. To właśnie wtedy najwięcej par decyduje się przerwać małżeństwo i złożyć pozew o rozwód. Okazuje się, że w Polsce statystyki wyglądają bardzo podobnie i wkrótce po Nowym Roku wpływa do sądów najwięcej pozwów dotyczących przerwania małżeństwa.

Obraz
Źródło zdjęć: © 123RF

3 stycznia jest przez brytyjskich prawników nazywany „dniem rozwodów”. To właśnie wtedy najwięcej par decyduje się przerwać małżeństwo i złożyć pozew o rozwód. Okazuje się, że w Polsce statystyki wyglądają bardzo podobnie i wkrótce po Nowym Roku wpływa do sądów najwięcej pozwów dotyczących przerwania małżeństwa. Dlaczego tak się dzieje? Wiele kobiet nie wytrzymuje sztucznej atmosfery Świąt i decyduje się na przerwanie nieudanego związku. Uciekają od męża, którego już od dawna nie kochają. Czy istnieje sposób, żeby uratować takie małżeństwo?

W Polsce aż 75 procent pozwów o rozwód jest składanych przez kobiety. Panowie rzadko decydują się na ten krok. Z danych GUS wynika, że w 32 procentach przypadków jako przyczynę podaje się niezgodność charakterów małżonków. Czym właściwie jest „niezgodność charakterów”? Przecież wszyscy ludzie są różni i trudno, żeby dogadywali się w każdej kwestii. A może kryje się za tym coś więcej?

Andrew G. Marshall, psychoterapeuta z 30-letnim stażem, autor książki My Wife Doesn’t Love Me Any More: Love Coach Guide To Winning Her Back (moja żona już mnie nie kocha: poradnik, jak ją odzyskać) opisuje, jakie są najczęstsze mechanizmy rozpadu małżeństwa. Najczęściej wcale nie chodzi tutaj o tzw. „niezgodność charakterów” czy o zdradę.

Autor wyjaśnia, że małżeństwo jest w stanie rozpadu dużo wcześniej, zanim kobieta zdecyduje się złożyć pozew o rozwód. Mężczyzna siedzi godzinami w pracy, nie pomaga w domu, nie zważa na jej potrzeby. Ona stara się zacisnąć zęby i wszystko mu wybaczyć. Aż w końcu nie wytrzymuje i mówi mu w twarz: „już cię nie kocham, chcę rozwodu”.

Grom z jasnego nieba

Marshall przytacza historię 50-letniego Martina, od 18 lat żonatego z 38-letnią Kate. Mężczyzna zaczął domyślać się, że coś jest nie tak, kiedy jego żona pewnego dnia wykrzyczała mu w twarz, że nie czuje z nim żadnej więzi i nie wie, czy kiedykolwiek czuła. Jednak nawet to nie zmusiło go do refleksji. Obudził się dopiero, kiedy małżonka zażądała rozwodu.

- Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. W domu panowała ciężka atmosfera, ale myślałem, że to tylko przejściowe. Tymczasem ona od lat czuła się nieszczęśliwa – opowiada Martin.

Tymczasem Kate bała się powiedzieć komukolwiek o swoich potrzebach. Mąż co prawda czasem kupował jej kwiaty i zabierał do restauracji, jednak na co dzień czuła, jakby go w ogóle nie było. Wracał późno z pracy i zajmował się swoimi sprawami. Ona siedziała cicho, chciała zadowolić przede wszystkim jego i dzieci.

W pewnym momencie nie wytrzymała i stwierdziła, że wszystko jest lepsze od takiego życia. Uznała, że nie wie, czego chce, ale na pewno nie chce już być ze swoim mężem. I tak ciągle go nie ma i czuje się jak samotny rodzic.

Martin postanowił walczyć o swoje małżeństwo. Obiecał, że zrobi wszystko, czego żona od niego oczekuje, byle tylko przy nim została. Wtedy ona również stwierdziła, że musi coś w sobie zmienić. Koniec z hamowaniem gniewu, tłumieniem uczuć. Od dziś będzie wprost mówić o tym, czego oczekuje.

Okazało się, że taka postawa spowodowała gwałtowną poprawę ich relacji. Historia ma więc szczęśliwe zakończenie. Do rozwodu nie doszło, a małżeństwo jeszcze się umocniło.

- To, że kobieta mówi, iż nie kocha swojego męża, nie znaczy przecież, że nie może znowu go pokochać – mówi Marshall. – Czasami mężczyźnie potrzebna jest terapia szokowa. Dopiero wtedy uświadamia sobie, ile może stracić.

Złe wyjście

Mniej szczęśliwie potoczyła się historia małżeństwa 33-letniego Grahama i 30-letniej Karen. Graham co prawda zauważył, że między nim a żoną nie układa się najlepiej, jednak wydawało mu się, że to wszystko przez natłok obowiązków i konieczność opieki nad młodym synkiem. Był w szoku, kiedy pewnego dnia Karen powiedziała mu, że już go nie kocha i chce rozwodu.

Para w końcu udała się na terapię do Andrew Marshalla. Uznali, że to ich ostatnia szansa na uratowanie małżeństwa. Psycholog wspomina, jak Graham próbował różnych taktyk, żeby jego żona zdecydowała się z nim zostać. – Mówił na przykład, że jeżeli się rozwiodą, pojedzie do pracy na Bliski Wschód i ich syn będzie bardzo rzadko go widywał – wspomina terapeuta. – Możecie się domyślić, że to niezbyt dobra taktyka, żeby odzyskać zdesperowaną żonę.

Graham w końcu pojął, że powinien bardziej zabiegać o Karen i myśleć także o jej potrzebach. Zabrał ją nawet do restauracji, stał się miły i uczynny. Jednocześnie zatrudnił prywatnego detektywa, żeby ją śledził. Miał bowiem przypuszczenia, że może go zdradzać… Małżeństwo ostatecznie zakończyło się rozwodem.

- Mężczyźni są bardzo zagubieni w sytuacji, kiedy rozpada się ich związek – tłumaczy psychoterapeuta Marshall. – Są w szoku i czują pustkę, jednak nie mają do kogo zwrócić się z tymi uczuciami, bo dotychczas jedynym ich powiernikiem była właśnie partnerka. Rzadko kiedy zdarzają się męskie przyjaźnie, w których panowie zwierzają się z największych sekretów. Żonaci faceci częściej mają tzw. kumpli od piwa, z którymi unikają rozmów o uczuciach i trudnych sprawach. Kobiety natomiast mają wianuszek przyjaciółek i to im się zwierzają.

Nie ma prostego sposobu

Terapeuta zaznacza też, że natura mężczyzn każe im szukać szybkiego i prostego rozwiązania swoich problemów. Tymczasem praca nad związkiem wymaga czasu i cierpliwości. Nie wystarczy kupić kwiatów czy iść do restauracji. Trzeba zrozumieć, że związek to sztuka kompromisów i rozumienia siebie nawzajem. Pamiętacie, jak dobrze dogadywaliście się na początku związku i ile rozmawialiście? Trzeba wrócić do tych dobrych zwyczajów.

Kobiety są z natury skłonne do pójścia na kompromis potrafią też dużo wybaczyć. Jednak nie znaczy to, że mężczyzna może przestać się starać. Z drugiej strony, kryzys małżeński to nierzadko wina właśnie takiego zachowania pań. Zamiast wprost wyrażać swoje emocje, kryją je i udają, że wszystko jest w porządku. Aż pewnego dnia wybuchają.

- Jeżeli już nie możesz wytrzymać i czujesz, że małżeństwo się sypie, powiedz o tym partnerowi – radzi psycholog. – Czasem warto nawet powiedzieć, że już go nie kochasz, jeśli tak czujesz. Jeżeli jednak uważasz, że to zbyt ostre wyzwanie, postaraj się złagodzić brzmienie tego stwierdzenia i powiedz na przykład: „kocham cię, ale już nie jestem w tobie zakochana”. Czasami niestety taka terapia szokowa jest potrzebna.

Tekst: na podst. The Daily Mail/(sr/pho), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie

Długo nie byłeś u spowiedzi? Ksiądz wskazuje, co powiedzieć
Długo nie byłeś u spowiedzi? Ksiądz wskazuje, co powiedzieć
Paradowała po Paryżu w futrze. Zastąpiło jej sukienkę
Paradowała po Paryżu w futrze. Zastąpiło jej sukienkę
Przeżył śmierć kliniczną. "Żadnych kolorowych tuneli"
Przeżył śmierć kliniczną. "Żadnych kolorowych tuneli"
Już chciała rzucać aktorstwo. Wtedy pojawiła się "Plebania"
Już chciała rzucać aktorstwo. Wtedy pojawiła się "Plebania"
Trzy razy wychodziła za mąż. Tak dzisiaj wygląda 50-letnia aktorka
Trzy razy wychodziła za mąż. Tak dzisiaj wygląda 50-letnia aktorka
Imię noszą zaledwie 174 Polki. Rada Języka Polskiego je odradza
Imię noszą zaledwie 174 Polki. Rada Języka Polskiego je odradza
Zmarła 11 lat temu. Tak brzmiały jej ostatnie słowa do Bujakiewicz
Zmarła 11 lat temu. Tak brzmiały jej ostatnie słowa do Bujakiewicz
Mąż zachęcił ją do zmiany imienia. Takie nosiła wcześniej
Mąż zachęcił ją do zmiany imienia. Takie nosiła wcześniej
Poszła na badanie. Okazało się, że ma raka
Poszła na badanie. Okazało się, że ma raka
Nosi najmodniejsze spodnie. Optycznie wysmuklają sylwetkę
Nosi najmodniejsze spodnie. Optycznie wysmuklają sylwetkę
Ma dom na hiszpańskiej wyspie. Zdradziła, jak żyje z mężem i synem
Ma dom na hiszpańskiej wyspie. Zdradziła, jak żyje z mężem i synem
Aktorkę brutalnie pobił partner. "Rehabilitacja do końca życia"
Aktorkę brutalnie pobił partner. "Rehabilitacja do końca życia"