W wieku 16 lat została zgwałcona. Zaczęła przez to nałogowo sypiać z mężczyznami
Kiedy w wieku 16 lat starszy mężczyzna zgwałcił Megan na imprezie, kobieta zupełnie się rozsypała. Przez lata ukrywała swój prawdziwy stan psychiczny, sypiając z dziesiątkami mężczyzn i walcząc z myślami samobójczymi. Dziś jest szczęśliwą matką trójki dzieci i żoną. Kobieta chce pomóc innym ofiarom gwałtów wyjść na prostą żałując, że nikt nie pomógł jej.
"Pewnej nocy szesnastoletnia ja zostałam uwięziona w pokoju z niemal dziesięć lat starszym i znacznie cięższym mężczyzną. Złamał mojego ducha, moją wolę i moją chęć do walki" – takimi słowami Megan opisała, co wydarzyło się podczas napaści. Kobieta na swoim blogu "Still I Rise" postanowiła przełamać własne bariery i zwrócić uwagę na to, jak poważnym problemem jest piętnowanie ofiar gwałtu.
Megan nie poszła na policję. Czuła ogromny wstyd. Karała samą siebie za to, że ten mężczyzna zrobił jej krzywdę. Uważała, że sama jest sobie winna. W końcu mogła go sprowokować. W takim przeświadczeniu żyła przez następne kilka lat. W tym czasie rzuciła się w wir nic nie znaczących znajomości i przygodnego seksu.
- Byłam krzywdzona, obrażana i traktowana jak zabawka, bo na to pozwalałam. Straciłam szacunek do samej siebie. Chłopcy używali mnie jak rzeczy, a dziewczyny nazywały puszczalską. Nie mieli pojęcia, przez co przechodzę. Ja uważałam, że na to zasługuję skoro ktoś mnie zgwałcił. Wielokrotnie chciałam odebrać sobie życie. Zamiast tego stałam się wyprana z emocji – powiedziała Megan w rozmowie z "Daily Mail".
Na szczęście błędne koło zostało przerwane, kiedy w 2014 roku kobieta wyszła za mąż i znów nauczyła się ufać mężczyznom. Wraz z Travisem przeprowadzili się do Okinawy w Japonii i założyli rodzinę. Wszystko zdawało się wracać na właściwe tory, jednak sielanka znów została przerwana.
Podczas jednego z przyjęć, które Megan i Travis urządzali w swoim nowym domu, kobieta została zgwałcona drugi raz. Tym razem przez kogoś, kogo uważała za przyjaciela. Na szczęście tym razem sprawca został ukarany.
Jedynym, co trzymało kobietę przy życiu była jej rodzina. To oni pomogli jej pozbierać się po traumatycznych przeżyciach i wyjść na prostą. Dziś Megan jest szczęśliwą mamą i żoną i chce pomagać innym kobietom, które tak jak ona doznały dramatu napaści seksualnej.
Na swoim blogu opisuje zjawisko, jakim jest Zespół Stresu Pourazowego, zdiagnozowany u Megan po latach od zdarzenia z imprezy. Kobieta chce walczyć z oczernianiem i piętnowaniem ofiar gwałtów, by mogły czuć się bezpiecznie i nie bały się mówić o tym, co je spotkało.
"Kiedyś nawet nie pomyślałabym, żeby o tym opowiedzieć. I to jest problem naszego społeczeństwa. Naciągamy na te tematy koc i udajemy, że nie istnieją, bo są dla nas niewygodne. Tak nie może być" – pisała Megan na swoim koncie na Instagramie.
"Wszystkim ofiarom chcę przekazać tylko to, że nie zasłużyłyście na to, co was spotkało. Jesteście piękne, jesteście mądre, jesteście silne, a wasze ciało należy tylko do was. To w porządku czasami być nie w porządku. Nigdy jednak nie traćcie wiary w swoją przyszłość"– podsumowała.