Wpadli na siebie w pracy. Uciekł, gdy zorientował się, kim jest

Wpadli na siebie w pracy. Uciekł, gdy zorientował się, kim jest

Stara miłość nie rdzewieje? To zależy - zdjęcie ilustracyjne
Stara miłość nie rdzewieje? To zależy - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images
26.11.2023 14:59, aktualizacja: 26.11.2023 16:03

Pierwsza miłość może być przelotna. Może być też silna i odcisnąć piętno na kolejnych związkach. Łączy je jedno: nie zapominamy o niej. Bywa – jak u Agnieszki, Janka i Żanety – że po latach wraca do naszego życia. Co wtedy?

70 lat – tyle na ponownie spotkanie czekali Amerykanin, weteran II wojny światowej, Norwood Thomas i Australijka Joyce Morris. Para poznała się w 1944 roku w Londynie. On miał wtedy 21 lat. Ona – 17. Zakochanych rozdzieliła wojna. Przez lata pisali do siebie listy. Nagle, z powodu nieporozumienia, kontakt się urwał. Oboje osobno ułożyli sobie życie, na świat przyszły dzieci. Znajomość odnowili dzięki internetowi. Kiedy spotkali się po siedmiu dekadach, Norwood był wdowcem, a Joyce rozwódką. Historia zrobiła się na tyle głośna, że linie lotnicze Air New Zealand ufundowały mężczyźnie przelot ze Stanów Zjednoczonych do Australii, aby mógł spotkać się z pierwszą miłością. – To najcudowniejsza rzecz, jaka mogła się zdarzyć – powiedział Norwood Thomas.

Spotkanie nad morzem

Historia Norwooda i Joyce potwierdza znane powiedzenie, że stara miłość nie rdzewieje. Podobnie – choć z innym finałem – było u Agnieszki (nazwiska bohaterów do wiadomości redakcji). Pierwsza miłość w liceum, związek trwający ponad trzy lata, rozstanie. Ona została w rodzinnym Radomiu, gdzie pracowała, studiując zaocznie w Lublinie. On dostał się na wymarzoną skandynawistykę w Gdańsku.

– Przez pierwsze miesiące utrzymywaliśmy kontakt telefoniczny oraz mailowy. Staraliśmy się regularnie widywać, jednak spotkania z czasem stawały się coraz rzadsze. Radom i Gdańsk dzieli w końcu prawie 500 km – zauważa Agnieszka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Związek się rozpadł. Do ponownego spotkania doszło 10 lat później, w ubiegłym roku. – Historia jest nieprawdopodobna. Byłam nad morzem, w Jastarni, z rodziną (Agnieszka w międzyczasie wyszła za mąż i urodziła dwoje dzieci – przyp. red.). Wybrałam się na samotny spacer brzegiem morza. Ktoś szedł naprzeciwko… Okazało się, że był to Karol. Od razu się poznaliśmy, mimo że nie mamy siebie na Facebooku i nie utrzymujemy kontaktu. Przyznaję, oboje przeżyliśmy spory szok. Usiedliśmy na piasku i zaczęliśmy rozmawiać. To było niesamowite – wspomina Agnieszka.

Ponieważ, jak dodaje kobieta, nie rozstali się w gniewie ani nikt nikogo nie zranił, konfrontacja po latach nie była trudna. Wręcz przeciwnie. – Wszystko działo się płynnie. Zmieniliśmy się oboje, ale nie aż tak bardzo. Nie ukrywam, że znowu między nami iskrzyło, stare uczucia odżyły – mówi Agnieszka. – Padło nawet pytanie z jego strony, dlaczego my się właściwie rozeszliśmy.

Wymienili się numerami telefonów. Zaczęli do siebie pisać, dzwonić. W ukryciu. – Ja byłam dawniej w Karolu bardzo zakochana. Jednak chociaż wiem, że niektórzy stawiają wszystko na jedną kartę i wracają do swoich byłych, to ja bym nie umiała. Miałam męża, małe dzieci i ułożone życie. To mnie przerosło. Trzeba było to zakończyć.

Syndrom pierwszej miłości

Różnie bywa z tą pierwszą miłością. Seksuolog prof. Zbigniew Lew-Starowicz w jednej ze swoich książek wspomina parę: on, żonaty, spotkał po latach swoją wielką miłość. Ale jego ówczesna żona była ciężko chora. Nie chciał jej zostawiać. Opiekował się nią do końca, a ze swoją pierwszą miłością związał się dopiero po jej śmierci.

– Miłość, jak każde inne uczucie, może przemijać wraz z upływem czasu, dlatego polskie przysłowie "stara miłość nigdy nie rdzewieje" jest tylko częściowo prawdziwe. Częściowo, bo każda bliska relacja, a szczególnie ta, w której istniała miłość, ma wpływ na człowieka – na jego przeżycia i doświadczenia, na wspomnienia, zarówno te dobre, jak i te trudne. A także na to, w jaki sposób wchodzimy w kolejne relacje. Pod tym względem doświadczenie bycia w relacji nie jest nam obojętne, a więc "nie rdzewieje" – mówi Sylwia Rozbicka, psycholożka i psychoterapeutka Centrum Zdrowia Psychicznego MindHealth, dodając, że spotkanie po latach może wywołać silne emocje i uruchomić wspomnienia, jednak istotne znaczenie ma to, w jaki sposób poradziliśmy sobie z rozstaniem i na jakim etapie życia obecnie jesteśmy.

Psychologowie mówią o syndromie pierwszej miłości – ponieważ jest pierwsza, odciska na nas takie piętno, że nigdy jej nie zapominamy. Bywa przez nas idealizowana. Zdarza się, że kolejni partnerzy są z tym pierwszym porównywani (i z reguły wypadają przy nim blado).

Najtrudniejsza jest sytuacja, kiedy pierwszy związek zakończył się zawodem miłosnym, zraniona osoba zdołała to przepracować, a na jej drodze ponownie staje pierwsza miłość. Taka sytuacja miała miejsce u Janka (48 lat). – Poznałem ją przez wspólnego kolegę. Spotykaliśmy się przez rok. Byłem wtedy bardzo ufny, zależało mi na niej. Byłem w niej zakochany, dlatego bardzo przeżyłem, kiedy rzuciła mnie dla innego. Nie będę ukrywał, że trudno mi było się po tym wszystkim otrząsnąć – opowiada Janek.

Pierwsza miłość odnalazła go na Naszej Klasie. – Dziwnie się poczułem. I dobrze, i źle. Minęło wiele lat, ale jednak takie uczucia są w człowieku żywe – mówi Janek. – Przez pewien czas gadaliśmy na GG. Ona chyba czegoś ode mnie chciała, ale miałem narzeczoną, a przede wszystkim żal do niej, że mnie zostawiła. Uciąłem to. Nie było łatwo, ale wiem, że zrobiłem dobrze.

Koniec i początek

Zdarzają się sytuacje zabawne, choć często to tragikomedie. Żaneta na swoją pierwszą miłość wpadła w nowej pracy. – Nie poznał mnie – mówi. – Teraz z tego żartuję, ale wtedy nie było to śmieszne. Myślałam, że padnę, jak powiedział: "Wydaje mi się, czy my się skądś znamy?". Rozumiem, że minęło kilkanaście lat, ale coś takiego? Fakt, spotykaliśmy się ze sobą krótko, raptem parę miesięcy, ale jednak tego bym się nie spodziewała. Kiedy mu się przedstawiłam, dosłownie uciekł. Nie rozstaliśmy się w zgodzie. Nie było łatwo razem pracować, na szczęście trwało to krótko.

Nie da się ukryć, że rozstania, z nielicznymi wyjątkami, są trudne i bolesne, szczególnie gdy ktoś zostaje porzucony. Jeśli to nasza pierwsza miłość, uczucia mogą być silniejsze. Dlatego bardzo ważne jest, w jaki sposób się rozstajemy. – Kiedy miłość wygasa i para się rozchodzi, wówczas dojrzałe rozstanie i przepracowanie utraty nie powinno wpływać na obecną rzeczywistość czy odżycie dawnego uczucia. Ale tu pojawia się pytanie, czy potrafimy kończyć relacje w taki sposób, aby dojrzale wchodzić potem w nowe związki, bo jest to podstawowa sprawa – podkreśla psycholożka Sylwia Rozbicka.

Nie udało mi się dotrzeć do par, które spotkały się po latach i postanowiły do siebie wrócić, jednak z różnych opowieści wiem, że tak się zdarza. Pytanie, czy te związki są szczęśliwe, pozostaje otwarte.

Ewa Podsiadły-Natorska dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta