Szpiegowanie i sekrety są dla związku szkodliwe. A zwykle zaczyna się od… przeglądania telefonu partnera
"Kontrola jest podstawą zaufania" – pod tymi słowami Lenina mogłaby się podpisać niejedna będąca w związku osoba. Zwłaszcza żyjąca we współczesnym świecie. Połączenia i SMS-y w telefonie partnera, jego konto w portalach społecznościowych czy historia przeglądanych stron w komputerze to tajemnica, której często trudno się oprzeć. – W związku mamy prawo do prywatności – zaznacza psycholog Katarzyna Kucewicz.
Badania przeprowadzone na amerykańskiej uczelni East Carolina University (Greenville, Karolina Północna) wykazały, że do komórki partnera zagląda 34 proc. kobiet. Można jednak założyć, że dane są niedoszacowane. Bo, jak mówi 28-letnia Oliwia, "każda z nas to robi, tylko żadna się do tego nie przyznaje". – Moim zdaniem nawet jak ktoś powie, że nie sprawdza komórki czy profilu na Facebooku osoby, z którą jest w związku, to zwyczajnie kłamie. Albo to są jakieś wyjątki. Natomiast ja i moje koleżanki robimy to z pragmatyzmu – tłumaczy. Na czym ten pragmatyzm polega?
Oliwia podaje przykład przyjaciółki, która żyła w przekonaniu, że trafiła na idealnego mężczyznę. Kiedy jednak z ciekawości zajrzała mu do skrzynki mailowej, odkryła, że korespondował… ze swoją eks. – Niby nie było tam nic szczególnego, ale jednak było – życzenia na urodziny i imieniny czy zagadywanie w stylu "co słychać?". A on był kiedyś w swojej byłej bardzo zakochany. Moja przyjaciółka poczuła się oszukana. Nie udało im się, niedługo potem się rozstali – relacjonuje Oliwia.
Skąd pomysł, by inwigilować partnera? – Ludzie robią to z różnych powodów. Głównie, gdy z jakichś przyczyn trudno im zaufać, że druga strona nie ma żadnych sekretów – tłumaczy Katarzyna Kucewicz, psycholog i terapeutka zaburzeń seksualnych. – Często jest to skutek nieprzyjemnych doświadczeń z przeszłości: własnych albo zasłyszanych. Dzisiaj bowiem zdrady "wychodzą na światło dzienne" głównie poprzez niefrasobliwe korzystanie z telefonu. Sprawdzania potrzebujemy, by upewnić się, że mamy pod kontrolą życie naszych partnerów. Zwłaszcza towarzyskie.
Według Katarzyny Kucewicz szpiegostwo w związku może wynikać albo z bardzo negatywnych doświadczeń (np. wcześniejszej zdrady), albo z tego, że nie potrafimy poczuć się przy kimś pewnie. – Czasami potrzebujemy sprawdzić czyjś telefon, bo nie dowierzamy, że ktoś naprawdę jest z nami szczery, chce być nam wierny. Przyczyną mogą być nasze kompleksy, niewiara w siebie, odrzucenie w przeszłości albo podejrzane zachowanie partnera; gdy nagle repertuar jego reakcji ulega drastycznej zmianie, to szukamy przyczyny, czemu tak się zachowuje – wylicza specjalistka.
Anka, lat 30, przyznaje, że od czasu do czasu zagląda do komórki partnera albo odwiedza jego konta w portalach społecznościowych. Przekonuje jednak, że on… o wszystkim wie. – Oboje nie mamy przed sobą nic do ukrycia. Nasze telefony leżą na wierzchu, więc partner też może przeczytać moje SMS-y czy sprawdzić połączenia. Nie mam z tym najmniejszego problemu. Uważam jednak, że jeśli ktoś grzebie w czyimś telefonie, a jest z tą osobą w związku i jej nie ufa, ma jakieś podejrzenia, obawy, to taki związek nie ma sensu – mówi.
Nie wpaść z partnerem w fuzję
Dla Kamila, 39-latka z Iławy, takie zachowanie to skandal. Mężczyzna zapewnia, że nigdy czegoś takiego nie zrobił i nie życzyłby sobie, aby robiła to jego partnerka. Nie dlatego, że ma przed nią sekrety. Jego zdaniem wynika to z szacunku do osoby, którą się kocha. – Nie rozumiem, po co ktoś miałby tak się zachowywać. By odkryć coś, czego nie powinien? Jak chce się coś znaleźć, to się znajdzie. Znam przypadek kolegi, któremu partnerka zagroziła rozstaniem, bo znalazła w jego komórce telefon do byłej, z którą nie kontaktował się od lat. Po prostu nie usunął jej numeru, bo zapomniał. Lepiej sobie takich sytuacji oszczędzić – uważa Kamil.
Pytam psycholog Katarzynę Kucewicz, czy w zdrowym związku takie sytuacje w ogóle powinny mieć miejsce. – Wszystko zależy od tego, jak para się ze sobą umówiła – odpowiada ekspertka. – Są związki, w których główną wartością jest wolność i wtedy nie ma miejsca na sprawdzanie ani szpiegowanie. Są też związki, które doświadczyły kryzysu zdrady i akurat im w moim odczuciu wolno, a czasem i potrzeba ustalić regułę przejrzystości, czyli umożliwić partnerowi sprawdzanie telefonu w określonym czasie i na określonych warunkach, choć też i spontanicznie – uważa Kucewicz.
Kamil przypomina sobie coś jeszcze. Jeden z jego kolegów był fanem wędkarstwa. Żona nie wiedziała, ile wydawał na swoje hobby. A było to niemało. Kiedy zajrzała mu do maila i zobaczyła, ile kosztowały go przygotowania do sezonu, wpadła w szał. – Właśnie dlatego nie powinno się naruszać prywatności partnerki czy partnera – podsumowuje.
Czy jednak w związku do prywatności mamy prawo? – Oczywiście – odpowiada Katarzyna Kucewicz. – Każdy człowiek będący w relacji powinien mieć jakąś płaszczyznę osobistą i prywatną tylko dla siebie. Taką, która jest jego własną jaskinią, miejscem niedostępnym dla partnera. Czasami taką jaskinią jest posiadanie hobby albo grona znajomych, z którymi spotykamy się sami, bez partnera – tłumaczy. – Chodzi o to, by nawet będąc w relacji, pozostawać w głębokiej więzi z samym sobą. Kiedy nie mamy swoich spraw, tracimy ze sobą kontakt, wpadamy w fuzję z partnerem, zlewamy się z nim, co i nas, i drugą stronę bardzo obciąża.
Co sekret może zrobić ze związkiem?
Według Katarzyny Kucewicz w związku mamy dwa rodzaje sekretów. Pierwszy rodzaj to sekrety, które uderzają w relację, a drugie już nie. – To, że np. ktoś wybiela zęby, mogłoby być jego sekretem prywatnym. Ale jeśli robi to z pieniędzy partnera, a ten myśli, że pieniądze zamiast na wybielane idą na leczenie zębów, to jest to sekret uderzający w związek, bo to kłamstwo – tłumaczy.
Jeśli mamy sekrety uderzające w relację, to one, jak dodaje terapeutka, nawet głęboko skrywane, będą mogły popsuć związek. – Sekrety oddalają – mówi Kucewicz. – Tworzą niewidzialny mur w nas i w naszych partnerach, którzy nie rozumieją, co się dzieje i sami mogą zacząć się odsuwać. W efekcie często dochodzi do rozpadu więzi i obie strony mogą nawet nie pojmować, dlaczego im nie wyszło.
Katarzyna Kucewicz zwraca natomiast uwagę na jedną ważną rzecz: to iluzja, w którą chcemy wierzyć, że jeśli mamy w posiadaniu czyjś telefon, to możemy się o tej osobie dowiedzieć wszystkiego. – Moje doświadczenia gabinetowe pokazują, że w dzisiejszych czasach zdradę można ukryć dużo łatwiej niż jeszcze kilka lat temu, gdy nie było tylu aplikacji na smartfony dedykowanych osobom zdradzającym. Niestety.