"Jestem wolna". Mówi, jak wygląda jej życie po rozstaniu
Rozstanie bywa momentem granicznym – zabiera poczucie bezpieczeństwa, ale może też stać się początkiem nowej drogi. Marta Nieradkiewicz opowiedziała szczerze o doświadczeniu rozstania, swojej kobiecości i macierzyństwie.
Rozstania nigdy nie są łatwe, a dla Marty Nieradkiewicz stały się momentem bolesnej konfrontacji z samą sobą. Jak przyznaje, najtrudniejsze było pogodzenie się z tym, że coś, w co wierzyła i w co inwestowała, nie przetrwało.
- To, że nie udaje się coś, co miało się udać. Że rozpada się coś, w co wierzyłam i w co inwestowałam. Ja nie przechodzę przez takie sprawy lekko, przeżywam je – mówiła w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów". Choć rozstanie zachwiało jej poczuciem wartości i atrakcyjności, dzięki terapii udało jej się odbudować wiarę w siebie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marta Nieradkiewicz o rozbieranych scenach i pozycji kobiet w polskim kinie
- Był taki moment, kiedy przestałam wierzyć w to, że w moim życiu może się jeszcze coś fajnego wydarzyć. Ale wykonałam dużą pracę na terapii, co postawiło mnie w innym punkcie. To nie jest łatwa praca – musiałam się zmierzyć z trudnymi rzeczami we własnym życiu, w sobie, także na swój własny temat - opowiadała. Praca nad sobą pozwoliła jej zmierzyć się z przekonaniami wyniesionymi z kultury, w której dorastała. Przez lata sądziła, że jej wartość zależy od tego, czy jest w związku. Dziś wie, że to nieprawda.
- Jestem wolna i jestem sama również dlatego, że jest to mój wybór, bo nie szukam mężczyzny tylko po to, by nie być sama. Chociaż uważam, że nie jestem stworzona do samotności, nie jest ona dla mnie łatwa, ale nie muszę być z kimś na siłę - podkreśliła.
Samotność, choć trudna, przyniosła jej również niespodziewane korzyści. Aktorka przyznała, że pojawiła się w niej odwaga i ciekawość. - Zyskałam odwagę, a nawet jakiś rodzaj brawury. Otworzyła się we mnie ciekawość poznawania i próbowania nowych rzeczy, bez skrępowania. Z czasem zaczęła też inaczej patrzeć na własną kobiecość. Dorastając w latach 80., była wychowywana w duchu "grzecznej dziewczynki", w czasach, gdy seks i cielesność były tematami tabu.
- Kobiecość trzeba było praktykować skromnie, po cichutku. Spotkanie z tą bohaterką (bohaterką filmu "Trzy miłości", w którą wciela się Nieradkiewicz - przyp. red.) naprawdę dużo mi dało w przezwyciężaniu wstydu. Może to banalny przykład, ale rozbudowała moją szafę, pozwalam sobie nosić rzeczy przeźroczyste, seksowne. Przestałam się krępować tym, że mam ciało i że ono jest kobiece. Jeśli dobrze się w tym ciele czuję i mam ochotę je wyeksponować, to dlaczego nie? - wskazała.
Nieradkiewicz opowiedziała również o macierzyństwie. Nie ukrywa, że samodzielne macierzyństwo to wyzwanie, jednak opieka dzielona pół na pół daje jej trochę przestrzeni, której wcześniej brakowało. - Przestałam być wiecznie zmęczoną mamą, bo trochę inaczej mogę rozparcelować czas. Ale tak – czuję zmęczenie, jakie przynosi samotne macierzyństwo, to, że zostaję sama z pewnymi problemami, decyzjami, lękami rodzicielskimi - wyznała.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.