GwiazdyWzięła udział w pokazie, a wyszła z umową. "Wszystko miałam spłacać w 60 ratach"

Wzięła udział w pokazie, a wyszła z umową. "Wszystko miałam spłacać w 60 ratach"

Pani Janina została zaproszona na pokaz do hotelu przez jedną z firm, która przyciągała publiczność obietnicą masażu. Wyszła z umową na prawie 10 tys. zł. Teraz chce ostrzec innych.

Wzięła udział w pokazie, a wyszła z umową. "Wszystko miałam spłacać w 60 ratach"
Źródło zdjęć: © 123RF
Agata Porażka

29.03.2019 | aktual.: 30.03.2019 18:35

Całe zajście opisała "Gazeta Pomorska", do której zgłosiła się pani Janina. Podczas wspomnianego pokazu, została ogłoszona jako zwyciężczyni głównej nagrody - wygrała odkurzacz piorący, garnki, noże, kamerę, materac i fotel masujący. A także umowę opiewającą na 9,5 tys. zł. Przedstawiciele firmy, którzy ją tam zaprosili, wyjaśnili seniorce, że za jedną z tych rzeczy musi zapłacić, a cała reszta jest za darmo. Tak uzasadnili wysokość kwoty, którą od niej zażądali.

- Powiedziałam, że nie stać mnie, aby tyle zapłacić - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" pani Janina. - Wówczas zredukowano kwotę do 5,5 tys. zł. Wszystko miałam spłacać w 60 ratach po 141 złotych. Wmawiano mi, że płacę tylko za materac, a resztę - w ramach wygranej - dostaję gratis.

Gdy pani Janina chciała zrezygnować, mówiono jej, że dokumenty które ma podpisać, są drukami ścisłego zarachowania. Według organizatorów, nie można już było niczego cofnąć.

- Byłam zszokowana, ale pomyślałam, że może jednak dam sobie radę w spłacie - opowiada kobieta.- Podpisałam. Kiedy usiadłam na krzesło z umową w ręku zauważyłam, że praktycznie nie było przegranych. Każdy obecny na sali coś wygrał i każdy musiał coś podpisać - dodaje.

W umowie, którą podpisała pani Janina, był punkt, zgodnie z którym kobieta może odstąpić od zawartego kontraktu. Seniorka próbowała z niego skorzystać.

- Kiedy wychodziliśmy, pan, który nas obsługiwał stwierdził, że nas ten punkt nie obejmuje, ponieważ umowa dotyczy sprzętu leczniczego objętego promocją, więc nie można tego zwrócić - opowiada "Gazecie Pomorskiej" pani Janina. Niedługo po tym zgłosiła się po bezpłatną poradę prawną do ratusza i dzięki temu dowiedziała się, że w rzeczywistości może rozwiązać zawartą umowę.

Następnie seniorka odesłała sprzęt i podpisany druk odstąpienia od umowy. To samo poradziła swojej sąsiadce, która również padła ofiarą tej samej manipulacji. Chce także, by jej historia była przestrogą dla innych.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)