Zabójczy dziób – walki kogutów w Ameryce Południowej

Mieszkańcy Ameryki Środkowej i Południowej uwielbiają brutalne walki kogutów. Potrafią postawić połowę miesięcznego dochodu na jednego z kogucich wojowników, odzianego w stalowe ostrza, które rozdzierają przeciwnika w ułamku sekundy.

Zabójczy dziób – walki kogutów w Ameryce Południowej
Źródło zdjęć: © AFP

Do walki nie może stanąć byle kogut. Przygotowanie dobrego wojownika wymaga nakładów finansowych, jak również wychowania go według pewnych, ściśle określonych zasad. Koguty w pierwszych dniach swojego życia zostają oddzielone od kur i otrzymują własne klatki. Kiedy potencjalni zabójcy osiągną określony wiek, stają do walki z dorosłym championem. Te, które wykażą się odpowiednio dużym poziomem agresji, przechodzą do kolejnego etapu, a pozostałe zostają przerobione na pyszny rosół.\

Potem to już tylko trening, trening i jeszcze raz trening. Ważna jest nie tylko wytrzymałość, ale także wysokość skoku. Aby poprawić wyskok koguta, do jego nóg przymocowuje się odważniki. Jednak najwięcej czasu poświęca się na codzienne sparingi z rówieśnikami.. Po roku ciężkich ćwiczeń kogut gotowy jest stanąć do prawdziwej walki.

Tym mało delikatnym sportem interesowali się już Rzymianie. Z czasem ich zamiłowanie do krwawych potyczek ptaków przejęli Europejczycy, a na ziemie Ameryki przywieźli je hiszpańscy konkwistadorzy. Wśród tubylców największe zainteresowanie wzbudziły walki te najbardziej brutalne, w których koguty do znokautowania przeciwnika używają stalowych ostrzy.

Kiedy koguty wchodzą na arenę, ich właściciele zamocowują u każdego z nich metalowe bolce przywiązując je rzemykiem do nóg. W tym czasie zbierane są zakłady. Nie ma tu specjalnych okienek, w których panie przyjmują zakłady, wystawiają kwitek, a po zakończonej walce wypłacają należną nagrodę. Tutaj odbywa się to w inny sposób. Właściciel każdego z kogutów przyjmuje określoną kwotę pieniędzy i to wystarczy. Każdy wie, kto na kogo stawiał i kto od kogo może potem odebrać należną mu sumkę. Kogucie potyczki to walka na śmierć i życie. Nie ma remisów. Ptaki mają swoje 15 minut na scenie, na której walczą o najwyższą nagrodę – własne życie.

Podczas walk pierzastych wojowników wszyscy obserwatorzy oglądają całe zajście w ogromnym skupieniu. Nic dziwnego, skoro jeden zakład to mniej więcej połowa ich miesięcznego wynagrodzenia. Po zakończeniu starcia z jednej strony słychać smutny jęk przegranej zaprawiany pikantnymi tekstami, a z drugiej radosne okrzyki zwycięstwa.

Mieszkańcy uwielbiają te krwawe i barbarzyńskie widowiska. Jest to dla nich swego rodzaju rozrywka, dobra zabawa, spędzenie wolnego czasu. Przy okazji jest to sposób, choć ryzykowny, na poprawienie domowego budżetu. Tutaj nikt nie traktuje tego jak brutalne wykorzystywanie zwierząt. Dla miłośników walk pierzastych wojowników jest to sport jak każdy inny.

Magdalena Jurkowska B., która wspólnie z mężem wybrała się w kilkuletnią podróż dookoła świata. Porzucili „dorosłe życie” i wyruszyli odkrywać najróżniejsze zakątki świata.
(mjb\sr)

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)