Założyła suknię po babci, by uczcić jej pamięć. Ten ślub nie mógł być bardziej wyjątkowy
Gdy Madison Kantzer była małą dziewczynką, nie należała to tych, które marzą o ślubie jak z bajki i księciu na białym koniu. Nigdy nie miała wizji swojego idealnego ślubu, ale kiedy dorosła i ta chwila miała nadejść, wiedziała jedno: założy suknię, która należała do jej babci. I tak też zrobiła.
Dziewczyna wzbudziła niemałą sensację. Suknia nie była ani zupełnie prosta, ani cała biała. Bogato zdobiona, kwiecista, z błyszczącymi kamieniami i w odcieniu pudrowego różu. Ona udowodniła, że można wyglądać pięknie i stylowo w ślubnej sukni, która ma swoje lata.
Madison wraz z Adamem Hoffmanem wzięli ślub w wyjątkowej scenerii, w Akademii Sztuk Pięknych w Pensylwanii. Widok panny młodej wzbudził powszechny zachwyt. – Moja mama przechowywała tę suknię przez długi czas i zawsze ją kochałam. Wiedziałam, że nigdzie nie znajdę tak niesamowitej sukienki – mówiła HuffPost o sukni. Adel Schif Greene, babcia Madison, wystąpiła w kreacji w marcu 1966 roku, 50 lat później suknia wymagała tylko niewielkich poprawek. – Jedyne co zrobiłyśmy z mamą, to poprawiłyśmy kilka koralików, bo wypadały. Poza tym żadnych zmian – dodała Madison.
Adel zmarła w 1969 roku, kiedy matka Madison miała zaledwie 14 lat, więc dziewczyna nigdy nie miała okazji się z nią spotkać. – Dla mamy to było trudne, że dziadkowie nie mogli nas poznać i zobaczyć, kim się staliśmy. Dla mnie to wiele znaczyło, że uczciliśmy pamięć Adel na naszym ślubie – mówiła dziewczyna.