Zanim doleci do szpitala, może się wykrwawić. 2‑letnia Antosia potrzebuje pomocy
"Witajcie, jestem Antosia, jestem cudem samym w sobie i oczkiem w głowie rodziców" - tak zaczyna się poruszający apel ciężko chorej dziewczynki. Niespełna dwuletnia dziewczynka cierpi na bardzo skomplikowane przypadłości medyczne i potrzebuje pomocy, by... wrócić do domu.
31.08.2017 | aktual.: 01.03.2022 13:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Jestem bardzo chora i potrzebuję waszej pomocy, aby wrócić do swojego szpitala, gdzie lekarze wiedzą, jak mi pomóc. Chociaż jestem dobrze zaopiekowana w szpitalu w Toruniu, niestety jest to tylko kropelka w morzu potrzeb. Panie lekarki są naprawdę bardzo miłe, chętne do pomocy, zresztą jak cały personel medyczny, ale nie umieją mi pomóc" - czytamy na stronie Fundacji Pomost Nadziei.
- Jest bardzo pogodna, żywa i uśmiechnięta. Łaknie kontaktu z innymi. Myślę, że gdyby ktoś nie wiedział o jej ciężkiej chorobie, to w ogóle nie pomyślałby, że Antosia ma jakiś problem. A jednak właśnie ważą się losy jej dalszego życia - mówi rozmowie z nami Justyna Grochowiak z Fundacji Pomost Nadziei, która zbiera środki na przewóz małej wojowniczki.
Antosia niedawno przeszła transfuzję krwi, jest bardzo osłabiona. Teraz jest odrobinę lepiej. Dziewczynka jest już nawet przygotowywana do przewiezienia jej do Szkocji. Obecnie przebywa w Toruniu, gdzie niestety nie ma możliwości udzielenia jej pomocy. Jeśli uda się zebrać środki, transportem Antosi zajmie się firma, która specjalizuje się w trudnych przypadkach medycznych. Maleństwo musi trafić do szpitala w Edynburgu, gdzie zajmą się nim wyspecjalizowani lekarze. Na miejscu wszystko jest przygotowywane tak, by, gdy tylko Antosia dotrze na miejsce, można było się nią odpowiednio zająć.
Antosia urodziła się 2 października 2015 roku w szkockim Kirkcaldy. Dziewczynka przyszła na świat z zespołem wad wrodzonych zwanym symdromem VaCTERL.
Trzy doby po urodzeniu dziewczynka przeszła pierwszą operację przełyku. Poradziła sobie z tym bez większych problemow i po sześciu tygodniach rodzice mogli zabrać ją ze szpitala. Trzy miesiące w domu były cudowne, niestety Antosia musiała wrócić na intensywną terapię. W końcu, wraz z bliskimi, poleciała do Londynu, bo tylko tam specjaliści podjęli się przeprowadzenia poważnej operacji. Z najlepszą opieką i wsparciem wszystkich tych, którzy tak bardzo ją kochają, dziewczynka dała radę. Po powrocie do domu wydawało się, że najgorsze za nimi. Rodzina postanowiła nawet wspólnie wybrać się na wakacje do Polski. Niestety i tym razem los zadrwił z Antosi i jej najbliższych. Maleństwo zaczęło wymiotować krwią.
Obecnie zamiast cieszyć się chwilami z rodziną, dziewczynka leży w szpitalu w Toruniu. W ciągu ostatnich dzięsieciu dni przeszła już trzy transfuzje krwi. Musi teraz wrócić do Szkocji, do lekarzy, którzy opiekują się nią od urodzenia. Tam poddana zostanie serii zabiegów usunięcia żylaków w przełyku. Niestety podróż jest bardzo ryzykowna. Jest duże prawdopodobieństwo, że dziecko wykrwawi się w drodze do domu. Jedyną szansą jest lot samolotem przystosowanym specjalnie do potrzeb Antosi. Koszt takiego przelotu to 60 tysięcy złotych. Na zebranie tej kwoty pozostały dwie doby.
Więcej o Antosi przeczytasz tutaj.
Antosi można pomóc dokonując wpłat na konto:
Fundacja Pomost Nadziei:
Nr rachunku bankowego: 67 1240 5080 1111 0010 7344 3945
Wpłaty zagraniczne: PL 67 1240 5080 1111 0010 7344 3945
Swift code: PKOPPLPW
PayPal: fundacjapomostnadziei@gmail.com
z dopiskiem: Darowizna dla Antosi Niezabitowskiej