Zapomnij o "hygge". Pokochaj "kalsarikannit"
Duńskie "hygge", które zrobiło furorę pod koniec 2016 roku, jest już podobno przeżytkiem. Teraz na topie jest "kalsarikannit". Trudno uwierzyć, ale to fińskie słowo oznacza… samotne picie w domu. W samych majtkach. Brzmi jak przepis na idealny weekendowy wieczór.
W ciągu kilku ostatnich miesięcy świat oszalał na punkcie "hygge", czyli duńskiej sztuki czerpania szczęścia z prostych, małych rzeczy. A ponieważ Duńczycy mianem tym określają i czytanie książki pod kocem, i spotkania z bliskimi, i zjedzenie domowego pączka, i właściwie wszystko, co może sprawić radość, nie dziwi, że są najszczęśliwszym narodem na świecie. Teraz mamy coś dla fanów bardziej perwersyjnych przyjemności. I dla tych, którzy niekoniecznie mają się z czego cieszyć.
Stara słowotwórcza zasada mówi o tym, że im bardziej konkretne zjawisko jest w jakimś kraju popularne, tym więcej słów, które je opisują. Na przykład Eskimosi mają w słowniku co najmniej kilkadziesiąt nazw śniegu. Jest tam i śnieg mokry, i nawiewany, zbity, smażony (!), skrzący się w słońcu, a nawet taki, którego można użyć do czyszczenia. Fascynujące.
Cóż więc można powiedzieć o Finach, którzy posiadają jeden wyraz oznaczający sączenie drinka na kanapie po wcześniejszym pozbyciu się dolnej części garderoby, bez najmniejszego zamiaru wychodzenia na tak zwane miasto? Przynajmniej to, że muszą oddawać się powyższej czynności dość często i chętnie, choć z pewnością psycholog mógłby wysnuć o wiele więcej wniosków.
Mimo że w naszym kraju zgrabna butelka czegoś mocniejszego to również dość popularna towarzyszka kameralnego wieczoru, to jednak nie udało nam się w toku ewolucji językowej wypracować jednego słowa, które oddałoby należytą cześć temu zjawisku. Co prawda mamy picie do lustra, zamoczenie rybki, przepuszczanie ampuły, garowanie, dawanie w szyję czy gardło, przewrócenie badyla, przepłukanie nerek, strzelenie po garach, chlorowanie, utrącenie szyjki, tankowanie, podnoszenie ciężaru, czy uderzanie w gaz, to wszystko kieruje nas jednak w nieco inną stronę, niż przytulne i niewinne "kalsarikannit". Nie mówiąc już o tym, że nie oddaje tylu detali.
Zobacz też: Co jeść, by odnaleźć szczęście?
Jeśli więc jesteś singlem, wszyscy znajomi wyjechali na weekend, a tobie pozostało jedynie samotne upicie się przed telewizorem, nie musisz już czuć się jak największy przegrany. Zdejmij spodnie, rozsiądź się wygodnie na kanapie i napisz na Facebooku, że właśnie celebrujesz "kalsarikannit". To przynajmniej modne.